Odebrać Polakom apteki. Trwa wojna na rynku farmaceutyków! | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 16.01.2017

Odebrać Polakom apteki. Trwa wojna na rynku farmaceutyków!

Mozolnie odzyskujemy banki, które w pewnym momencie stały się niepolskie. Choć każdy mądry wie, że taka sytuacja jest zabójcza dla suwerennego państwa.W dużym stopniu zlikwidowano polski przemysł. Gdyby nie rzut na taśmę w ostatniej chwili odebrano by naszym chłopom ziemię i zlikwidowano by polskie rolnictwo. Prasa polskojęzyczna już od dawna nie należy do Polaków. Informacją i propagandą rządzą obcokrajowcy. W takiej właśnie panoramie trwa zażarta walka o polskie apteki, a konkretnie o model polskiej farmacji.

– To jest mafia i skorumpowane struktury kryminalne – mówią specjaliści obserwujący polski rynek farmaceutyczny. – Robimy to wyłącznie dla dobra pacjenta – odpowiadają wynajęci prawnicy, marketingowcy i tłuści biznesmeni, tłumacząc podstępną likwidację polskich, rodzinnych aptek poprzez bezwzględną wojnę cenową. Nieprzypadkowo żaden z nich nie jest farmaceutą. Oni są od biznesu, a nie dbania o zdrowie. Dla nich na pierwszym miejscu jest zysk, a na ostatnim pacjent. Choćby nie wiadomo jak zaklinali, że wcale tak nie jest.

Znany mi osobiście „biznesmen”, który, jak to u nas jest regułą, dorobił się majątku w niejasnych okolicznościach, bo, przypomnę, ekonomiczny mózg Donalda Tuska – kiedyś oświadczył – „pierwszy milion trzeba ukraść”, w pewnym momencie zdecydował się na stworzenie sieci aptek. Wkrótce miał już ich kilka. Lecz zbankrutował, bo z farmacją nie miał nic wspólnego. To nie jest prosta maszynka do robienia pieniędzy.

Ciekawy też byłem dlaczego wiceprezes potężnego koncernu, zarabiający kupę pieniędzy, jest jednocześnie właścicielem niegdyś upadłej hurtowni farmaceutycznej. Co do jego walorów etycznych mam poważne wątpliwości. Więc może poniżej znajdziemy odpowiedź na to pytanie.

Farmacja to potężny biznes. Bodajże ciągle na drugim miejscu na świecie, tuż po przemyśle zbrojeniowym. No bo jakże nie zarabiać miliardów, jak produkcja jednej tabletki popularnego leku kosztuje jednego centa, a sprzedaje się ją za dolara.

Patrzycie państwo w telewizor i co druga reklama to jest lek, albo jego oszukańcza mutacja – suplement diety. Jakie wielkie miliony przeznacza się na te telewizyjne reklamy? A to tylko niewielka cząstka biznesu.

Klasyczny obieg w tym biznesie jest prosty: producent farmaceutyczny wytwarza lek na konkretną chorobę lub tylko na jakiś objaw schorzenia – na przykład ból, albo nudności. Chory pacjent jest badany przez lekarza i ten w końcu zaleca mu konkretny lek i jeśli jest to lek, którego zgodnie z przepisami nie można nabyć od ręki, doktor wystawia pacjentowi receptę, która, jeżeli jest formalnie poprawna, jest honorowana przez aptekę i farmaceuta sprzedaje ten lek pacjentowi.

Często do tej transakcji dołącza się państwo i jeżeli zapisany lek znajduje się na tzw. liście leków refundowanych, to pacjent z własnej kieszeni płaci tylko pewną cząstkę ceny leku, a resztę dopłaca państwo. Czasami jest to niewiele, lecz w innych przypadkach pacjent płaci tylko 3,20 zł za lek, który kosztuje 3000 złotych.

Aptekarz z kolei zdobywa swoje leki w hurtowniach farmaceutycznych, które kupują je bezpośrednio u producenta, albo w firmach dystrybucyjnych, które leki sprowadzają z zagranicy.

Każdy lek będący w obiegu musi bezwzględnie mieć, po przejściu rozlicznych badań, zezwolenie Ministerstwa Zdrowia (MZ)  na oficjalną sprzedaż. Nie można sobie sprowadzać z Chin choćby najlepszego żeń-szenia i sprzedawać go, jeżeli nie zostanie on przebadany w laboratoriach MZ i nie otrzyma zgody państwa na jego sprzedaż.

Tak samo – wszystkie ogniwa obrotu lekami, czyli po kolei: wytwórnia farmaceutyczna – hurtownia farmaceutyczna – apteka, a także decydujący o wszystkim lekarz muszą mieć wymagane licencje. To nie sprzedaż pietruszki i handlem takim delikatnym, nierzadko zabójczym towarem, mogą zajmować się wyłącznie specjaliści, zasadniczo po wyższych studiach medycznych.

Są to wszystko zawody zaufania publicznego, bo pacjent musi mieć pewność, a sam nie jest w stanie tego sprawdzić, że lekarz mu zapisał, a farmaceuta sprzedał lek, który mu pomoże, a nie przypadkiem zabije.

Gdy tak wielkie pieniądze są w obiegu w tych małych białych, różowych, czy niebieskich pastyleczkach, to nie jest zaskoczeniem, że duża grupa ludzi nieuczciwych zwęszyła możliwość łatwego i dużego zarobku nie zwracając uwagi na te idiotyczne przepisy. Tak to więc, przestępstwa farmaceutyczne stały się potężnym biznesem. Warto tu podać, że rokrocznie w samym tylko nielegalnym eksporcie leków z Polski zarabia się 3 miliardy złotych.

Przestępstwa dokonywane są we wszystkich ogniwach obrotu lekami: u producenta, w hurtowniach, w aptekach, a także przez lekarzy. Jednak najgorsze jest wówczas, gdy wszystkie te elementy – producent+hurtownia+lekarz+apteka stworzą mafijną strukturę, która perfidnie i z wielkim zyskiem okrada państwo i obywateli.

Takie działanie nie byłoby możliwe, albo mocno utrudnione, gdyby rząd, a konkretnie MZ stworzył właściwe zabezpieczenia ustawowe. Jednakże polskie prawo farmaceutyczne jest dziurawe, jak sito, zachęcając wprost do nielegalnych, przestępczych działań osoby nieuczciwe. Zadbali o to lobbyści korumpując urzędników ministerstwa na różnych szczeblach władzy.

Trzyliterowe służby, jak ABW, czy CBA jakoś niemrawo prowadzą tutaj dochodzenia, do prokuratury, jak zwykle trafiają płotki, a samo ministerstwo pod przewodnictwem pana min. Radziwiłła ślimaczy się już rok z naprawieniem prawa. Więc przestępczy proceder nadal hula pełną parą.

Jak taki mafijny układ zarabia miliony?

Oto parę najlepszych i aktualnych przykładów z życia. Światowy producent farmaceutyczny o miliardowym majątku i jego polska filia, czy dystrybutor, wprowadza na rynek nowy lek „J.” w kuracji cukrzycy. Oczywiście posiada wszystkie zezwolenia i licencje Ministerstwa Zdrowia, lecz o jego prawdziwej skuteczności przekonamy się dopiero za parę lat.
Producent natychmiast rozsyła rzeszę przedstawicieli do gabinetów, gdzie nakłaniają oni, często bezczelnie korumpując lekarzy, do przepisywania tego leku pacjentom. Jednocześnie tenże producent zaopatruje zaprzyjaźnione sieci aptekarskie (o sieciach będzie dalej) w lek J. po cenie z potężnym dyskontem. W tym konkretnym przypadku, lek J., gdy chce go kupić w hurtowni normalna, nie zaprzyjaźniona apteka, musi zapłacić 170 zł za opakowanie. Tymczasem w mafijnej sieci aptek ten lek jest sprzedawany pacjentowi po 100 złotych!

I nagle rusza lawina. Lekarze gremialnie, zachęceni przez producenta, wypisują tysiące recept na nowy lek, którego, jak wspomniałem, skuteczność jest jeszcze nieznana, jednocześnie informując chorych, że lek J. można kupić za dobrą cenę właśnie w sieci aptek XYZ.

A gdy biedny schorowany człowiek uda się do swojej najbliższej apteki dzielnicowej, która nie jest w sieci, to dowiaduje się, że kosztuje on 170 zł + marża, powiedzmy minimalna 4%, czyli 176 zł. Oczywiście nie kupi. Wsiądzie w autobus. Pojedzie pod szpital do apteki XYZ i kupi lek za 100 zł. I stwierdzi, że do swojej apteki pod domem nie ma co chodzić, bo mają ceny z sufitu i najprawdopodobniej kradną bezczelnie. Tak to działa. To stuprocentowa prawda prosto z życia w dniu dzisiejszym.

Albo inny przykład. Rząd „dobrej zmiany” zdecydował, że Polacy o wieku 75+ powinni mieć leki za darmo. Oczywiście nie wszystkie, tylko na receptę i ze specjalnej rządowej listy. Staruszka udaje się do pana doktora, a ten, o czym ona nie wie, jest członkiem skorumpowanej, mafijnej struktury. Lekarz, dobry człowiek, pełen współczucia przypisuje leki na recepcie. Na jednej może umieścić pięć pozycji, czyli pięć różnych leków. Ordynuje więc on cztery bezpłatne leki z listy 75+ oraz jeden pełnopłatny, często kompletnie niepotrzebny. Lecz skąd pacjent ma o tym wiedzieć? Jednakże tak się składa, że ten jeden lek jest niezwykle tani w aptece sieci XYZ, a drogi w pozostałych. Więc nie zrealizuje on recepty w 4/5 bezpłatnej w swojej aptece za rogiem, bo jeden lek, za który musi zapłacić, jest tu drogi. Jedzie więc do XYZ by stanąć w wielkiej kolejce ludzi, nie zdających sobie sprawy, że kupują u gangsterów okradających nas wszystkich.

Tak samo zresztą jest z refundowanymi lekami dla wszystkich. Zgodnie z ustawą, leki refundowane, w całej Polsce mają taką samą cenę. Więc dla pacjenta, który ma receptę z lekami refundowanymi, jest absolutnie wszystko jedno, w jakiej aptece kupi te leki. Wszędzie zapłaci tyle samo. Jednakże skorumpowany lekarz na recepcie dopisze do leku refundowanego lek pełnopłatny, choćby głupi Acard, niby na serce, który w typowej aptece jest p około 11 zł, ALE w aptece sieci XYZ jest tylko po 4 zł i z tego powodu większość pacjentów podąży do sieci.

Dziesiątkami takich przykładów, jak nielegalny, lub choćby na granicy prawa dzięki sprytnej ustawie farmaceutycznej, obrót lekami, mogę tu państwa zasypać.

Cały ten wielki i niezwykle intratny rynek farmaceutyczny, jest od samego momentu transformacji, niezwykle kulawy, kryminogenny i skażony bezczelnym łupiestwem zadekretowanym przez pana Balcerowicza (i jego asystenta Petru).

Za komuny wszystko to było państwowe. I nagle, na początku lat dziewięćdziesiątych, pani kierownik apteki, dosłownie za darmo stawała się jej właścicielem. A rozliczni, znakomici producenci, te różnorodne państwowe Polfy, stawały się prywatnymi fabrykami, prawdziwymi kurami, znoszącymi złote jaja.

To pan Jerzy Starak, który już za komuny założył firmę Comindex, po zakupie Polpharmy, warszawskiej Polfy i lubelskiego Herbapolu wylądował na czwartym miejscu najbogatszych Polaków. Herba, właściciel firmy farmaceutycznej Neuca, dawniej Torfarmu, będącej największym dystrybutorem leków w Polsce, jest tylko na 38 miejscu wśród najbogatszych w Polsce.

Gdy przeglądamy słynną listę Forbesa stu najbogatszych w naszym kraju, to znaleźć w niej można jeszcze wiele osób związanych z farmacją. Nawet były prezydent Kwaśniewski, współpracując ze śp. Janem Kulczykiem, był zaangażowany w coś, co się później okazało sporą aferą, mianowicie w Laboratorium Frakcjonowania Osocza – niezwykle intratny farmaceutyczny biznes.

Tymczasem byli kierownicy aptek, którzy nagle stali się ich właścicielami (choć uczciwie trzeba przyznać, że niektórzy je kupili), a którzy, jak to się mówi byli niepruderyjni, agresywni i nie liczyli się z etyką zawodu, zmieniali się z doktora Jekyll’a w mr Hyde’a i przestawali być prawdziwymi farmaceutami z misją społeczną i stawali się biznesmenami nastawionymi tylko na zysk. Zaczęli organizować sieć własnych aptek, co samo w sobie nie jest zjawiskiem nagannym, czy amoralnym, pod warunkiem, że nadal będzie się przestrzegać uczciwych, rynkowych reguł gry. Niestety – tak jednak nie było.

***

Parę dni temu Telewizja Trwam, w swoim bardzo wartościowym programie „Rozmowy niedokończone” (11.01.2017  http://www.tv-trwam.pl/film/rozmowy-niedokonczone-11012017 ) przedstawiła sytuację polskiego aptekarstwa. Na przeciwko siebie usiadło dwóch czynnych farmaceutów, pełniących różne funkcje w organach nadzorczych i reprezentujących interes polskich aptekarzy i dwóch nie-farmaceutów, w moich oczach gości, o aparycji podmoskiewskich mafiosów, reprezentujących wielkie sieci apteczne.

Zdefiniowano na początek, jak mylne są określenia: model aptek zamknięty i model otwarty. Zamknięty to taki, który dopuszcza do posiadania aptek wyłącznie farmaceutów, czyli osoby zaufania społecznego i jaki istnieje w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii i wielu innych krajach.

Model otwarty to taki, w którym aptekę może założyć sobie praktycznie każdy. Znany mi jest w Gdyni przypadek, gdy pewien wozak, czyli przedsiębiorca w transporcie konnym, posiadając dom w atrakcyjnym punkcie, uruchomił w nim aptekę, a następnie w ramach marzeń o awansie społecznym, ubierał biały fartuch i dyrygował zespołem swojego personelu.

Model otwarty doprowadził w rezultacie do takiej sytuacji w Norwegii (co obserwowałem osobiście), że w ciągu dziesięciu lat, wszystkie apteki zostały przejęte przez trzy wielkie sieci, międzynarodowe korporacje, tak silne, ze rząd tego państwa ma doprawdy mało do gadania w obrocie lekami.

No więc, gdzie sens tu i logika? Model zamknięty to taki, w którym jest około 10 tysięcy niezależnych aptekarzy, a model otwarty, gdy na końcu procesu są trzy… pięć wielkich sieci, które rządzą i dzielą i którym państwo nie podskoczy.

Jednakże ci dwaj panowie o nieciekawych sylwetkach i nie będący farmaceutami, z programu TV Trwam, z całej mocy lobbują i naciskają, by Polskę przekształcić w kraj, w którym wszystkie apteki, jak wszystkie gazety, będą należały do paru potężnych sieci, które, nie państwo, nie Ministerstwo Zdrowia , będą decydowały o rynku leków w kraju.

To nie jest działanie, które dopiero co się zaczęło. To trwa od dawna, a przez minione 8 lat władzy PO+PSL było o tym cicho, bo liberałom to bardzo pasowało. Poza tym teraz już dobrze wiemy, że był to rząd afer, korupcjogenny i kryminogenny. To oni właśnie stworzyli te różne boczne furtki i sprytne triki prawne, przez które wycieka z kraju leków za 3 miliardy, zamiast trafić do potrzebujących obywateli.

A na rynku aptecznym trwa wojna. Najgorsza jest wojna cenowa. W rezultacie codziennie zamyka się, bankrutują, trzy małe rodzinne apteki.

Pojedynczy aptekarz nie ma najmniejszych szans, by konkurować z potężną, bogatą siecią, stosującą wszelkie gangsterskie metody, jak dumping, uprzywilejowane warunki zakupu, zabroniona reklama, nieuczciwą konkurencję, czy korumpowanie i nielegalna współpraca z lekarzami.

A absurdalne przepisy utworzone przez Ministerstwo Zdrowia są takie, że gdy masz swoją skromną aptekę osiedlową, to sieć, jeśli ma tylko ochotę, dostaje pozwolenie i otwiera swoją aptekę dwa domy dalej i wystarczy pół roku, by wykończyć ciebie ekonomicznie. To jest tak, jakbyś chciał handlować w małym sklepiku spożywczym tuż obok Biedronki.

No dobrze, powie ktoś, zazwyczaj bez dostatecznej wiedzy i wyobraźni, ale dzięki sieciom pacjenci mają tańsze leki! To prawda. Mają tańsze, tylko, jak długo? Toczy się wojna cenowa i leki są tanie nie po to, by pacjent miał lepiej, tylko po to, by zrujnować konkurencję. Małych, rodzinnych aptekarzy.

Gdy w Norwegii sieci opanowały już wszystkie apteki, to ceny leków poważnie wzrosły. Bo sieci pracują tylko i wyłącznie dla zysku. Obca jest im idea działania dla społeczeństwa. Tak więc, twierdzenie, że apteki sieciowe gwarantują tańsze leki, to mit! Gdy już zdobędą monopolistyczne pozycje, to będą dyktowały ceny, jakie będą chciały. I proszę uwierzyć – wszędzie, gdzie sieci opanowały rynek, ceny w końcu drastycznie wzrosły.

Czy lub pamięta, by ceny prądu w Polsce dla indywidualnych odbiorców zmalały, gdy mamy w Polsce dokładnie trzech monopolistów dystrybucji prądu elektrycznego?

***

Wiem o tym na pewno, że premier Jarosław Kaczyński, konserwatysta i wyznawca sprawiedliwości społecznej jest zwolennikiem modelu aptek rodzinnych, będących własnością aptekarzy – farmaceutów.

A minister zdrowia Konstanty Radziwiłł dostał od Pani Premier polecenie opracowania nowej ustawy farmaceutycznej, która zlikwiduje wszelkie, sprytnie pochowane paragrafy pozwalające na korupcję i okradanie państwa i obywateli. Ustawy, która pozwoli na swobodny rozwój aptek rodzinnych i zlikwiduje na zawsze nieuczciwą konkurencję. Tak, jak jest w Niemczech, Francji, Włoszech, czy Hiszpanii.

Mija rok, a wyczekiwanej ustawy farmaceutycznej nie ma. Kolejne 3 miliardy złotych państwo straciło za wyeksportowane leki. Otwierają się kolejne sieciowe apteki. Powstają apteki – słupy, nie dla pacjentów, tylko w celu lukratywnej redystrybucji leków za granicę.

W centrum Gdyni, powiedzmy licząc od Dworca Głównego, do Urzędu Miasta, powstały nowe dwie apteki. Co z tego, że jest już na tym obszarze 30 (trzydzieści!) aptek. Urzędnikom miasta i nadzorowi farmaceutycznemu to nie przeszkadza, że apteki są obok siebie, w sąsiednich kamienicach.

Taki jest wolny rynek w rozumieniu małego Jasia.

***

Żeby nie było, że ja jestem gościem z ciemnogrodu z czarnym podniebieniem, który nie chce, by aptekarze się bogacili i rozrastali. Rozwój jest przecież głównym celem kapitalizmu. Wszystko w porządku, tylko mój rozwój nie może być katastrofą dla mojego kolegi, albo sąsiada. Lecz niestety, życie udowadnia, że zazwyczaj w końcu zwycięża chciwość, pazerność i chęć bogacenia się za wszelką cenę.

Na koniec podam taki lokalny przykład z Trójmiasta. Gemini – malutki rodzinny interesik aptekarski założony w roku 1990, dzięki obrotności, sprytowi i bezwzględności dwóch kolesi w chwili obecnej jest posiadaczem 31 stacjonarnych aptek w atrakcyjnych punktach pomorza, oraz portalu sprzedaży internetowej leków. Nieźle prawda? Lecz co zazwyczaj robi Polak, gdy osiągnie taki poziom rozwoju? Otóż sprzedaje swój biznes, w tym wypadku sieć aptek, międzynarodowemu rekinowi, firmie z gatunku funduszu private enqity – Warburg Pincus siedzibą w Nowym Jorku. I oto już 31 aptek na Pomorzu należy do Amerykanów, a nie polskich farmaceutów.

Dlaczego o tym wspominam?

Ponieważ wielu dziennikarzy i nierzetelnych publicystów twierdzi, że ponad 96 procent sieci aptecznych jest w polskich rękach. Głupota, czy świadoma bzdura? Nawet portal niezależna.pl to podaje.

To ja się pytam, co robią w Polsce takie międzynarodowe podmioty gospodarcze jak Dr. Max, BRL Center, Grupa Kapitałowa Penta, czy nawet litewskie Euro – Apteki? Przyglądają się polskim aptekom? Nie, oni skupują na potęgę.

Oto przykład:
„Do UOKiK wpłynął 5 stycznia wniosek o przejęcie przez BRL Center – Polska z siedzibą we Wrocławiu kontroli nad dwoma spółkami RBW Pharm siedzibami w Kluczborku, Apteką „Pod Wagą” Bartosz Fiołka Sp.j. z siedzibą w Kępnie, Suplemed Sp. z o.o. z siedzibą w Kobylej Górze, Many Farm Sp. z o.o. z siedzibą w Kobylej Górze, Elite Pharm Sp. z o.o. z siedzibą w Ostrzeszowie i Apteką pod Korona Krotoszyn Sp. z o.o. z siedzibą w Krotoszynie…” [ http://www.portalspozywczy.pl/handel/wiadomosci/wlasciciel-aptek-dr-max-i-fundusz-penta-chca-przejac-kilka-spolek-aptecznych-w-polsce,139296.html  ]

Wniosek z tego taki: podobnie, jak to się dzieje z polskimi wielkopowierzchniowymi sieciami spożywczymi, gdzie ostał się chyba już tylko „Piotr i Paweł”, a padły BOMI, a całkiem niedawno Alma, polski kapitał jest za mały, by konkurować z międzynarodowym. W rezultacie na rynku pozostały tylko wielkie międzynarodowe sieci.

Identycznie będzie z sieciami polskich aptek. Tak, jak to podałem na przykładzie sieci Gemini. Nie minie parę lat, a w Polsce pozostaną tylko sieci międzynarodowe aptek. A jeszcze po paru latach przekształceń, powstaną trzy, cztery wielkie sieci i państwo polskie nie będzie miało nic do gadania, a farmaceuci staną się tylko korporacyjnymi pracownikami najemnymi. Tak oto rozwali się kolejny polski sektor mogący promować budowę naszej klasy średniej.

Nie miałbym żadnych nadziei i złudzeń, gdyby nadal u władzy była ekipa Tuska. Prawdopodobnie wszystko by kuz było pozamiatane. Lecz wiem, że Jarosław Kaczyński jest zwolennikiem aptek w rękach polskich aptekarzy. Dlatego ciągle nadzieję mam. Tyle tylko, że minister Radziwiłł i jego ekipa nie ma co zwlekać i ostro zabrać się do roboty.

Oto fragment Manifestu Aptekarzy Polskich, jaką opublikowała Okręgowa Izba Aptekarska w Olsztynie:
” […]Nie jesteśmy w stanie konkurować z wielkim biznesem, który atakuje i niszczy nasze apteki, korzystając z braku prawnych zabezpieczeń. (…) Tracimy kontrolę nad rynkiem, oddajemy go w obce ręce, tracąc tym samym kluczowe ogniwo systemu ochrony zdrowia, a zarazem narodowej gospodarki.

– Dostrzegamy postępującą degradację naszego zawodu, jego zasad, praw i obowiązków, szczególnie w sieciach aptek, gdzie suwerenność zawodu jest nagminnie ograniczana. Dostrzegamy spychanie nas, farmaceutów, do roli ekspedientów -oceniają farmaceuci i dodają:

– Dostrzegamy rażący brak politycznej woli i działań zmierzających do zabezpieczenia racji stanu, interesów pacjentów, farmaceutów i gospodarki.

Aptekarze przedstawiają 10 postulatów:
1. Odpowiedzialnej polityki Ministerstwa Zdrowia, reprezentującej interesy polskich pacjentów i polskich aptekarzy.

  1. Jasnych i niepodważalnych przepisów, których sens nie będzie wypaczany przez urzędników.
  2. Utrzymania własności aptek w rękach polskich farmaceutów.
  3. Powstrzymania niekontrolowanego wzrostu liczby aptek.
  4. Ograniczenia rozrostu sieci aptek, które pozostając w rękach komercyjnych spółek mogą paść łatwym łupem kapitału zagranicznego.
  5. Sprzyjania zawodowej suwerenności farmaceutów zarówno w sferze prowadzenia aptek, jak i wykonywania pracy zawodowej.
  6. Zagwarantowania możliwości stałego zaopatrzenia aptek w leki ratujące zdrowie i życie, zgodnie z potrzebami naszych pacjentów.

8.Uregulowania zakresu kompetencji farmaceutów i techników farmaceutycznych, zapewnienia warunków kształcenia i doskonalenia zawodowego.

9. Jasnego uregulowania kompetencji i skierowania działań inspekcji farmaceutycznej na lek, a nie miejsce jego oficjalnej dystrybucji.
1o. Uwzględnienia naszego udziału przy podejmowaniu wszelkich decyzji nas dotyczących. „
[ http://www.rynekaptek.pl/marketing-i-zarzadzanie/postulat-utrzymania-wlasnosci-aptek-w-rekach-polskich-farmaceutow,9450_1.html ]

Dodam na koniec – nie ma na co czekać! Proces upadku, jak to modnie obecnie mówić, jest niesłychanie dynamiczny. Zwolennicy aptek sieciowych czując niebezpieczeństwo, zintensyfikowali swoje działania.

Ci, co kradli – kradną bardziej. Ci co kombinowali – kombinują w dwójnasób. A skorumpowani urzędnicy, czy lekarze wyciągają lepkie łapki, by jeszcze na koniec coś skorzystać.

Autor

- publicysta. Z zawodu inżynier elektronik pracujący od 30 lat za granicą na morzu. Konserwatysta.

Wyświetlono 41 komentarzy
Napisano
  1. Adam pisze:

    Niesamowicie treściwy artykuł.Aktualnie lekami x w sieciach aptek sciągającymi pacjentów są leki deficytowe najczęściej pełnopłatne od dużych firm farmaceutycznych: Bayera = xarelto w sieciach 99zł/28 szt u indywidualnych 150zł/28tabl , Novartis = exfoge w sieciach po prostu dostępna, Trajenta… Rola farmaceuty sprowadza się do polecania dodatkowego produtu marki własnej czy innego przykasowego od jedynie słusznego producenta. Dbanie o zdrowie pacjenta ma priorytet najniższy a o optymalizacji leczenia nie ma mowy. Farmaceutom zamiast wiedzy o działaniu leków brakuje skuteczności w sprzedaży promowanych przez sieć produtów.

    • Janusz pisze:

      Witam

      „…Aktualnie lekami x w sieciach aptek sciągającymi pacjentów są leki deficytowe najczęściej pełnopłatne od dużych firm farmaceutycznych…”
      Dokładnie tak. Tylko trzeba podkreślić, że jest to sytuacja specjalnie sztucznie wytworzona.
      Widząc bezradność lub świadome zaniechanie państwa, tworzą się struktury para-mafijne i regulują sobie rynek a w taki sposób, by osiągać maksymalne zyski, przy okazji niszcząc słabszą konkurencję.
      Wg. mnie braki na rynku leków, to głównie eksport leków za granicę. Ktoś w ministerstwie specjalnie na to zezwolił. Wielokrotnie, publicznie pytałem byłego ministra Neumanna o to, lecz odpowiedzi nie ma.
      W innych artykułach przywołuję odnośnie eksportu przykład przeciwzakrzepowego leku Clexane (w różnych dawkach). Średnio kosztuje on u nas ok. 100 zł, a już w Niemczech około 100 euro. Nic tylko eksportować, zysk więcej niż godziwy, a polscy pacjenci mogą umierać po operacjach.

      Pozdrawiam

      • Kinga pisze:

        Panie Adamie – proszę eksportować, doczytać tylko w Prawie Farmaceutycznym jakie wymogi musi mieć zapotrzebowanie, uważać by nie było wystawiane z hurtowni farmaceutycznej tylko z NZOZu i czerpać zyski.

        • Paweł pisze:

          Pani Kingo, proszę przemyśleć swoją poradę. Gdyby tak każdy właściciel z ok. 14000 aptek funkcjonujących na rynku polskim, zastosował się do Pani wytycznych to najprawdopodobniej zabrakło by Pani materiału eksportowego. Tak więc proponuję nie zdradzać tajemnicy mechanizmu „złodziejskiego” (bez obrazy) pozyskiwania dóbr, bo będzie Pani brakowało np. na paliwo do maseratti…

      • Kinga pisze:

        Panie Januszu – proszę eksportować, doczytać tylko w Prawie Farmaceutycznym jakie wymogi musi mieć zapotrzebowanie, uważać by nie było wystawiane z hurtowni farmaceutycznej tylko z NZOZu i czerpać zyski.

    • Anonim pisze:

      Sieci nabywają xatelto w tej samej cenie co apteki indywidualne i mają podobnie jak one limitowany dostęp do tego preparatu przez firmę Bayer. Sprzedając w cenie 99 dokładają do tego interesu.

      • Janusz pisze:

        To akurat szczera prawda. Sieci dokładają. Mają z czego.
        A prywatny aptekarz jest szczęśliwy, jak jego budżet nie jest na minusie. Jak ma więc jeszcze dopłacać z własnej kieszeni?

      • Anonim pisze:

        Skoro sieci cały czas dokładają do leków to jakim cudem funkcjonują jeszcze na rynku? Może na zapleczu zamiast leków mają maszynkę do produkowania pieniędzy?

  2. O pisze:

    I oczywiście dokładają z dobroci serca i dla dobra pacjentów…

  3. Adam pisze:

    To nie jest do końca taki 0:1 system i układ qwazi mafijny jak opisany w artykule. Żeby była jasność – na wstępie zaznaczę że jestem za zmianami w Pf ale… Jestem farmaceutą z 16 letnim stażem – obecnie właścicielem 1 dobrze prosperujacej apteki, przerobiłem różne stanowiska u różnych pracodawców od aptek rodzinnych po apteki sieciowe. Syfu z jakim miałem okazję się spotkać w aptekach rodzinnych nie doświadczyłem w żadnej sieci… żadnej… Ale to nie jest ważne, tacy trafili mi się po drodze trudni i bezczelnie prości – uwaga: rodzinni farmaceuci – ludzie, trudno, o niczym to nie przesadza. W innych sieciach koledzy narzekają więc reguły nie ma. Miałem też okazję pracować u właścicielki apteki – farmaceutki, która spędzala w pracy średnio 16 godzin dziennie! Rozwinęła w ciągu 6 lat firmę z 1 apteki do 19. Postrzegana jest obecnie jako opisana w artykule – mafijna persona. Dlaczego? Bo miała i ma pomysł na biznes, bo poświęciła się całkowicie swojej firmie, umiała konkurować z sieciami stosując taką samą politykę cenową co one. Można by tak w nieskończoność. Co do eksportu. Po co te ciągłe wzmianki o CBA etc. Autorze artykułu – nie popieram eksportu ale… jest on w pełni prawnie dozwolony! Że jest to sku********** to zgoda ale całkowicie ZGODNA Z PRAWEM. Więc chcesz – eksportuj. Zarabiaj. Ja do swojej apteki IMPORTUJE leki, dzięki czemu nie tylko pełnopłatne ale i refundowane też mam tańsze – sic. Tańsze niż w sieciowych aptekach, tam nikt nie ma na to czasu. Wiedziałeś o tym? Jakoś nie ma szumu o importowane leki a jest ich cała masa. Prawda jest taka że niestety nie każdy nadaje się do tego żeby mieć swój biznes. Jeden to potrafi inny nie. I tyle. A niestety w środowisku farmaceutów jest mnóstwo krzykaczy i pretensjonalnego nastawienia do rzeczywistości, troszkę mniej ducha przedsiębiorczości. Żeby była jasność, zmiany w prawie są konieczne ale nie popadajmy w paranoje. Ciekawy jestem ilu kolegów/koleżanek wie gdzie i jak zamawiać deficyty? Bo że się da, to nie ulega żadnej wątpliwości. Ale łatwiej zgonić na sieci. A dołożyć do Acardu 5 PLN i zrobić cenę jak w sieci? Ile ich sprzedasz w ciągu miesiąca – 100/200 – jeśli na 1 recepcie jest leków na których zostaje 20-30 PLN, to włącz kalkulator i to sobie przelicz… Naprawdę można to poukładać, a jeśli drogi farmaceuto nie potrafisz – pomyśl o ustąpieniu.

    • Anonim pisze:

      Debilu refundowane w cenie urzedowej masz tansze? Jestes idiota?

      • Adam pisze:

        Przepraszam, nie zniże się do Pańskiego poziomu. Proszę zapoznać się z ofertą 4 hurtowni (głównych) dot. importu. Później proszę mnie przeprosić albo dalej narzekać na swój ciężki los. W końcu nie Pana wina.

        • Robert pisze:

          Drogi „kolego”, piszesz, że sieci działają w granicach dziurawego prawa, jednak wydaje się mi, że to co ty proponujesz z Acardem, czyli sprzedaż towaru pełnowartościowego poniżej ceny zakupu jest niezgodna z przepisami prawa, tak więc podaj swoje namiary a zajmie się twoją apteką odpowiedni organ.

      • Radek pisze:

        Polecam lekturę listy leków refundowanych – dla ułatwienia podam pierwszy przykład np. Amlopin. Ot Farmaceutyczna wszechwiedza i obrażanie innych za braki w wiedzy.

    • Janusz pisze:

      Każdy ma swoje wzorce moralności i etyki. Czyli, co nie jest zabronione jest dozwolone? Fajna filozofia.
      Ja wiem, że eksport nie jest prawnie karalny. Ale dlaczego? Bo skorumpowani urzędnicy Ministerstwa Zdrowia zostawili taką furtkę. A Sz.Pan pomyślał, dlaczego szwajcarska firma uzgodniła cenę leku w Polsce na 100 zł, a w Niemczech na 100 euro? Nie? To proszę się zastanowić, po co polski rząd wynegocjował taką cenę. Dla Polaków drogi Panie. Nie dla Niemców.
      Co do importu, to robi się to od zawsze.
      I drogi farmaceuto, jeżeli w centrum Gdyni jest 30 aptek, a w dzielnicy jednej i drugiej po 12 na kupie, to nie pieprz Pan, że trzeba sobie dawać radę. Cwaniakiem nieuczciwym nie będę. Szczególnie, jak się jest z pokolenia farmaceutów a nie biznesmenów.

      • Adam pisze:

        Hmm… Nie pieprze, a jeśli to ok. Używać się staram innego języka. Nie wiem czy Pan zrozumiał mój post, chyba nie. To że Pan pochodzi z rodziny farmaceutów, naprawdę nic nie znaczy i znaczyć nie powinno. Żaden to argument z moralnością nie mający nic wspólnego. Ja wskazuje że środowisko farmaceutów ma problem z ekonomią, jakkolwiek byłoby to przykre jest niestety prawdziwe. Dlaczego rząd zrobił cenę 100 PLN? Dla Polaków? Jeśli tak rozumie Pan świat, to rzeczywiście sprzedaj Pan aptekę póki jeszcze jest to możliwe. 100 PLN zrobił Pan arlukowicz po to, żeby m.in.syn pani Zofii Ulz mógł obrócić towarem za ponad 2 mln PLN. Kto się tym dzielił i jak wiadomo. Takich powiązań są tysiące. Kto eksportu je w 90% rynku – PGF, NEUCA, FARMACOL i wszystkie pseudo twory tych hurtowni. Apteki 10%. Tak więc spinajmy się dalej…

        • Janusz pisze:

          Widzę, że mamy różny poziom emocji, złości i poczucia niesprawiedliwości. Co jest zrozumiałe, jeżeli w tym patologicznym systemie dobrze sobie Pan daje radę.
          Rodzinna tradycja farmaceutyczna MA znaczenie, bo przekazywane są wzorce prawidłowych zachowań w wolnym rynku i sprawiedliwych warunkach, gdzie apteka była w stanie wyżywić rodzinę, bez uciekania się do podstępów i kombinacji ocierających się o granicę prawa.
          Zapytam się Pana – dlaczego nie można pracować spokojnie i uczciwie? Bez stresów, bez Pańskiego chełpienia się, że potrzeba specjalnych predyspozycji do prowadzenia do prowadzenia apteki w dżungli. Jesteś uczciwy i normalny, to sprzedaj aptekę? Tak to mam rozumieć? Na tym polega działalność gospodarcza?
          Mam nadzieję, że życie i władza szybko zweryfikuje Pańskie poglądy.

          • Adam pisze:

            Na pewno działalność gospodarcza nie polega na spokojnej pracy a właśnie na radzeniu sobie z przeróżnymi problemami w każdy możliwy sposób, bez łamania prawa oczywiście. Bo na uczciwej pracy i owszem powinna. Wzorce zachowań przekazywane przez pokolenia? Bananowe dzieci farmaceutów, które ja pamiętam z lat studenckich – przełom 2000 roku – właścicieli aptek baaardzo odbiegaly wzorcem zachowań od opisywanych przez Pana – ani tam etyki ani niczego poza poczuciem wyższości i przynależności do innej kasty, bo na 5 roku w latach 1999 mieli własne samochody… Otoczenie Uniwersytetu Wrocławskiego… Nie dziwię się że Farmacja jest w takim stanie jakim jest jeśli gro tych osób przyjęło te rodzinne biznesy… Jeśli miał Pan inaczej – fajną atmosferę w domu, szczerze gratuluję. Życzę jak najlepiej, nie ma to dalej sensu. Wszystkiego dobrego.

            • Janusz pisze:

              No tak… dzieci aptekarzy na studiach w roku 2000. To byli już zupełnie inni ludzie. Ja mówię o tych z lat 50-tych, 70-tych a nawet 30-tych.
              W latach 90-tych nastąpił upadek etosu, bo apteki dostały się często w ręce ludzi przypadkowych. A bananowe dzieci, nie podam nazwisk, właśnie tworzyły sieci, biznes, a nie placówki użyteczności publicznej.
              Jak widać, Pan jest młody i jest Pan liberałem. Nie mam nic przeciwko temu. Chcę mieć tylko takie same prawa i przywileje jak pan. To jest proszę Pana ten spokój i bezpieczeństwo działania.

      • Adam pisze:

        A i jeszcze – tak trzeba dawać sobie radę. Powiem Panu że da się wszystko porobić tylko wyjść trzeba do ludzi a jak się nie potrafi to odpuścić. Prowadzę biznes we Wrocławiu, łatwiej jest w Gdańsku – zapewniam Pana. Wie Pan że prowadziłem negocjacje dot. cen z 9 Rodzinnymi farmaceutami właścicielami pojedynczych aptek, proponując „zmowe cenową” w obronie przed sieciami i nie zagryzajac się wzajemnie. 4 się zgodziło i mamy obecnie wspólne zakupy w hurcie, jednakowe ceny ale 5 odrębnych biznesów. 2 sprzedało apteki a pozostali gracze szczuja jak im źle. Mimo wszystko, powodzenia.

        • Janusz pisze:

          Myśli Pan, że nie usiłowaliśmy się zjednoczyć? Wszyscy aptekarze z Gdyni i Rumi razem starali się walczyć z litewskimi mafiozami (leki za 1 grosz).
          Rezultat – przez swoich zostaliśmy oszukani.
          A w końcowym rezultacie powstały dwie sieci – Apteka Dyżurna i Dom Leków. To ci sprytni, o których Pan myśli?
          Pan sobie spokojnie pomyśli nad sensem etyki.

          • Adam pisze:

            Panie Januszu. Życzę dużo zdrowia, optymizmu i powodzenia w biznesie, naprawdę z głębi serca. Dla prowadzących obecnie biznes apteczny idzie lepszy czas, na pewno nie będzie trudniej. Chętnie bym pomógł, ale pracujemy na innych terenach. Pozdrawiam!

            • Janusz pisze:

              Idą lepsze czasy. Z dumą powiem, że moja prawie 10-cio letnia walka o sprawiedliwy system odniosła skutek i prezes Kaczyński dał się przekonać do modelu aptek dla aptekarzy, a nie dla dużych sieci. Szkoda tylko, że to tak długo trwało. I nie było wsparcia GOIA, czy nadzoru. Wprost przeciwnie.
              W innych, nie-aptekarskich artykułach piszę o konieczności budowy klasy średniej. I jestem wyznawcą tezy Adama Smitha – „Państwo jest bogate bogactwem swoich obywateli” (Nie wybranych – wszystkich).
              Pozdrawiam

    • Paweł... pisze:

      Panie Adamie. Proszę powiedzieć szczerze czy wykonuje Pan w swojej aptece protokoły sprzedaży poniżej ceny zakupu, z zaznaczeniem wartości upustu, cen przed rabatem i po rabacie. Jestem pewien, że US tego wymaga.,(powód obniżenia cen zawsze się znajdzie, wiadomo- konkurencja) tyko czy robi to Pan z dokładnością aptekarza?

      • Adam pisze:

        Szczerze – nie. Mam taki obowiązek? Ustawa o nieuczciwej konkurencji precyzuje w jakich przypadkach towar może być sprzedany poniżej cen zakupu i jakich metrażowo punktów dotyczy. Druga kwestia, dyskusyjne czy to jest poniżej ceny zakupu? Podpina Pan fakturę pod zakup – no chyba że kupuję sam Acard to przepraszam i nie ma poniżej ceny.

    • Anonim pisze:

      Skoro przez tyle lat pracy nauczył się pan tylko kombinować to może pan powinien ustąpić. Ja jestem farmaceutką, córką farmaceutki z większym stażem niż pan i jednego czego się nauczyłam to ciężkiej pracy, która sprawia coraz mniej radości bo sieciówy stosują takie metody że zwykłe apteki nie mają szans na przetrwanie. I z całą pewnością nie dokładają do interesu. Może je stać bo nie płacą podatków tylko otwierając kolejne apteki wykazują się ujemnym dochodem? A z tymi pańskimi doświadczeniami w sieciowkach to aż się wierzyć nie chce bo ja też mam koleżanki pracujące w sieciach i mówią zupełnie coś innego. Jak widać pański wyjątek potwierdza regułę.

      • Janusz pisze:

        Dziękuję za słowa wsparcia.
        Niestety, także wśród farmaceutów, zawodu nobliwego, zawodu zaufania publicznego, dorobiliśmy się kombinatorów o zwichrowanej moralności. Zamiast uczciwie pracować i zarabiać na godziwe życie, oni tylko rozmyślają, jakim sposobem,uczciwość i godnośc nieważne, zarobić jak najwięcej, przy okazji niszcząc innych. To niestety przyszło do nas, a młode, nieokrzepnięte jeszcze społeczeństwo, wywodzące się w dużej mierze z folwarcznej pazerności, nie potrafi oprzeć się chęci zysku za wszelką cenę.
        Podziwiam włoski system aptekarski, gdzie rodziny od pokoleń, powoli budują siłę swojej, często jedynej apteki, tylko po to, by zapewnić rodzinie godziwe życie.
        Pozdrawiam

  4. inw pisze:

    Dzieki za ciekawy artykuł, super!

  5. Ugggjjjygy pisze:

    Bolszewicka agitka. Co następne, upaństwowienie Biedronek? Tfu!

  6. Janusz pisze:

    Taka ciekawostka: policzyłem – w centrum Gdyni jest ok 30 aptek, Karwiny + Dąbrowa – 12, Obłuże + Oksywie – 12.
    Ciekawe ile jest w Warszawie?

  7. Pozostawił po sobie Feliks Koneczny,autor oryginalnego podziału na CYWILIZACJE intelektualny testament POLSKIE LOGOS A ETHOS.Trzeba językiem matematyki uaktualnić rozdział o wartościach NARODOWYCH. Do WĘGIERSKIEGO LOGOS przekonał swoich pobratymców Victor Orban.Jako Polacy doświadczamy w Ojczyźnie CYWILIZACYJNEJ MIESZANKI,a do tego pod znaczącym wpływem CYWILIZACJI PODWÓJNEJ MORALNOŚCI.Aby lepiej zrozumieć GLOBALIZM można dostosować słownik Bertranda Russella dla KOMUNIZMU :
    Jahwe = Materializm dialektyczny = Chaos i Nicość
    Mesjasz = Marx = Ewolucyjna droga marksizmu
    Naród wybrany = Proletariat = Świat finansjery
    Kościół = Partia komunistyczna = Banki i Giełda
    Powtórne przyjście (Mesjasza) = Rewolucja = Radykalizacja negacji (wczesnych myśli mesjasza Karola Marksa.
    Piekło = Kara na kapitalistów = Kara na „gojów”
    Tysiąclecie = Rzeczpospolita komunistyczna – Rzeczpospolita globalizmu.

  8. Mirka pisze:

    Niestety na http://www.mgr.farm w aktualnościach pojawił się artykuł:
    Morawiecki pomaga izraelskiej sieci Super-Pharm?
    Styczeń 26, 2017 – 12:24
    Opublikowany w:
    Tagi:
    aktualności

    Izraelski Super-Pharm może zostać powstrzymany przed poszerzaniem działalności w Polsce ze względu na toczące się prace legislacyjne – podaje izraelski dziennik „Haaretz”.

    – Izraelska sieć farmaceutyczna ma już 68 placówek w Polsce, planuje zaś otworzyć kolejne setki – pisze dziennikarka „Haaretz”. – Sieć aptek Super-Pharm stoi przed ryzykiem utraty jednego ze swoich najbardziej rentownych kanałów zysku, a to ze względu na trwające prace legislacyjne w Polsce, które mogłyby zablokować otwieranie tam nowych oddziałów.

    Sieć w Polsce jest bardzo opłacalna i pomaga zrównoważyć spadającą sprzedaż i rentowność swoich izraelskich oddziałów. Ustawa ograniczy sieci aptek do posiadania nie więcej niż cztery oddziały (apteki). Sieci, które już posiadają więcej niż cztery oddziały (apteki) nie będą mogły otwierać nowych.

    Super-Pharm obecnie posiada 68 oddziałów w Polsce. Propozycje zmian nie zmuszą sieci do sprzedania żadnego z jej oddziałów, ale blokują ją przed rozszerzaniem. Super-Pharm planował otworzyć setki oddziałów w Polsce w ciągu najbliższych kilku lat.

    Zyski Super-Pharm w Polsce są wyższe niż w Izraelu. Zyski w Izraelu spadły ze względu na spadek konsumpcji i konkurencji z sieciami supermarketów. Do pewnego stopnia, rentowność sprzedaży w Polsce dotuje sieć w Izraelu, co dodatkowo w przyszłości może uderzyć w jego rentowność.

    CEO Nitzan Lavie stwierdził na konferencji prasowej, że w ubiegłym roku zysk brutto sieci doznał spadku na skutek zwiększonej minimalnej płacy i rosnącej konkurencji. „Chcemy się rozwijać i możemy poświęcać nasze przychody w Izraelu, by zapewnić niższe ceny leków naszym pacjentom. Dzieje się tak dlatego, że zarabiamy w Polsce i Chinach” – powiedział.

    Warto wspomnieć, że podczas ostatniego pobytu Ministra Rozwoju Mateusza Morawieckiego w Izraelu, poruszany był temat zmian w polskim prawie farmaceutycznym, który wpłynie na możliwość rozwoju sieci aptecznych. Kilka dni później wicepremier ogłosił iż sprzeciwia się wprowadzeniu w Polsce „apteki dla aptekarza”.

    – W trakcie wizyty zapadły uzgodnienia, iż reprezentowana na spotkaniu strona rządowa podejmie działania mające na celu rozwiązanie podnoszonego problemu – podawała niedawno w swoim stanowisku do projektu nowelizacji prawa farmaceutycznego, Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych.

    Oryginalna treść artykułu dostępna pod TYM ADRESEM

    Źródło: Haaretz/Sejm.gov.pl

    I pozamiatane

  9. Bodek pisze:

    Pizzerie, pizzerie też chcą odebrać Polakom sieci zagraniczne. Nasi pizzownicy bez pracy zostaną, a do tego po budki w Kebebami, wraże sitwy szpony wyciągają.

  10. Aby lepiej zrozumieć GLOBALIZM można dostosować słownik Bertranda Russella dla KOMUNIZMU.
    W czasie walki ZŁA ze ZŁEM to jest FASZYZMU z KOMUNIZMEM wobec Polski nie były lojalne MNIEJSZOŚCI NARODOWE:ŻYDOWSKA i UKRAIŃSKA.
    Dziś doświadczamy procesu od ŻYDOLSZEWIZMU,który przejął w działaniu rosyjski rasizm,do ŻYDOBANDERYZMU,który zintensyfikował militaryzację handlu wojną i pokojem w ramach trwającej WOJNY O PIENIĄDZ.
    W ramach swobodnego przepływu środków finansowych coraz bardziej okazuje się,że KAPITAŁ ma swoją NARODOWOŚĆ.Po jednej stronie koalicja PETRODOLAROWA,a po drugiej ANTYDOLAROWA,która bazuje na powiększających się zasobach chińskiego złota.EURO zabiega o wzrost wpływów gospodarczych przez pryzmat gospodarki niemieckiej.ROSJA obrotowym w pojedynku USA-Chiny?!
    Jak w każdej wojnie,to i o pieniądz trzeba mieć strategię,a jaka jest i jaka powinna być POLSKA,aby APTEKA BYŁA DLA APTEKARZA?!

  11. idz po moje prestarium nie wyuczony kasjerze…

  12. Patrycja pisze:

    Farmaceutyka to świetny biznes a jak się go jeszcze odpowiednio zeskaluje w całej Europie to wychodzi nam maszyna do tłuczenia złota bo dzisiaj zarabia się na suplementach. Puszczą reklamy o uzdrawiających tabletkach i ludzie ruszą po specyfiki do apteki jednego właściciela. Zgarnie w ten sposób cały tort, po co się dzielić?

  13. Irek pisze:

    Bardzo ciekawy artykuł Panie Januszu. Trzeba przyznać że w Polsce w wielu obszarach jest źle jak we wspomnianych aptekach ale myślę że rząd Kaczyńskiego i tym się zajmie. Może trzeba ten temat bardziej rozdmuchać żeby został zauważony?

    • janusz.. pisze:

      Witam.

      Zrobię listę i podam linki, bo napisałem bodajże 10 artykułów o aptekach.
      W tym tygodniu aresztowano 16 osób. Dwóch szefów mafii z Warszawy i Trójmiasta, właścicieli sieci aptek, dwóch adwokatów i informatyka. Zabezpieczono 10 mln w gotówce i znacznie większy majątek. Osoby powszechnie w 3MMieście znane. Ciekawe, jak się teraz czuje pan Adam, który tu w komentarzach zachęcał – róbta, co chceta.

      Pozdrawiam

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika