Opozycja zawsze przeciw, czyli polityka histeryczna i polityczna histeria
Polska to dziwny kraj. O ile wszystkie narody europejskie rozumieją, że w polityce należy kierować się przede wszystkim interesem, rozumem wręcz cynicznie definiować swoje interesy i o nie walczyć, u nas jest zgoła odwrotnie. Przez cały XIX wiek robiliśmy absolutnie dla nas szkodliwe powstania, wywoływane w interesie obcych. A to w 1830 chroniliśmy Belgów i zrewoltowaną Francję, a to potem w 1863 krwawiliśmy po to, żeby Bismarck mógł zjednoczyć Niemcy. I zawsze „Za wolność waszą i naszą!”
Emocje rozpalone do białości są podstawą naszych działań i decyzji, za które potem słono płacimy. I choć epoki się zmieniają, my dalej uprawiamy polską politykę na bazie histerii i tyczy to zarówno jednej jak i drugiej strony polskiego konfliktu jaki dziś obserwujemy.
Oto tzw. „opozycja totalna” atakuje PiS tak, jakby rządy tej partii w każdej sprawie stanowiły śmiertelne zagrożenie dla Polski. Nieważne czy chodzi o ustawę rolną czy o wybudowanie strzelnic w każdym powiecie – posłowie opozycji rozdzierają szaty tak jakby po takiej decyzji miała zginąć Polska, demokracja miała się zawalić, a Polska miała się pogrążyć w ciemności jakiejś dyktatury. I skądinąd pojedynczo czasem rozsądnym posłom PO i czy Nowoczesnej nie przyjdzie do głowy najprostszy wniosek, że się w ten sposób ośmieszają i pozbawiają autorytetu i wiarygodności. Każdy – nawet najmniej zorientowany odbiorca telewizyjnej papki, zauważy, że opozycja jest zawsze przeciw. Jak PiS powie „białe” to oni zawsze zaprotestują: „czarne”.
Taka narracja wyklucza myślenie i w całości oparta jest na emocjach. Jest skierowana do tych, którzy po prostu nie lubią PiS-u, nie cierpią prezesa Kaczyńskiego z jego skrzeczącym głosem i małym wzrostem i w ogóle choćby nie wiadomo co im przedstawić, to nie zaakceptują „Dobrej Zmiany. Bo nie i już!
Z drugiej jednak strony mamy lustrzane odbicie tej polityki histerycznej czy politycznej histerii. Po stronie PiS brylują takie wybitne osoby jak posłanka Pawłowicz, która nie bawi się w subtelności i woła do opozycji: „Mordy zdradzieckie jesteście!” I taka narracja wyborcom PiS-u jest serwowana i przez czołowych fajterów tej partii jak i media publiczne, które w żadne subtelności się nie bawią. W przekazie publicznej telewizji PiS i rząd Beaty Szydło to samo czyste dobro. A opozycja to czyste, wcielone zło. Nie ma tu żadnych światłocieni, subtelności, rząd nie podlega żadnej krytyce, a opozycja nie dostaje na swoją obronę ani kawałka argumentu. Kiedy posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska próbowała w telewizji powiedzieć o gigantycznym zadłużaniu Polski przez rząd PiS, redaktor Rachoń – znając swoją powinność- natychmiast jej przetrwał i zagadał. Tymczasem rzeczywiście zadłużenie Polski w 2016 – pomimo otrąbionej wszędzie propagandy sukcesu – wzrosło o 94 mld zł. Rząd nasze złotej Beaty Szydło nie zrobił od dwu lat nic, żeby powściągnąć rozbuchaną administrację, zrobić jakieś oszczędności w budżecie – nic a nic. Radośnie zaciąga nowe pożyczki, rozdaje forsę na prawo i lewo i cieszy się, że jeszcze lichwiarze nie pukają do drzwi.
Właśnie obserwuję kolejne obchody „miesięcznicy smoleńskiej”. Znów słyszymy o „poległych”, znów celebrujemy wydarzenie, które po prostu było – jak wszystko na to wskazuje – katastrofą lotniczą i to zawinioną przez nasz, polski bałagan i nieprzestrzeganie procedur. Gdyby było inaczej to rządzący od dwu lat PiS i czołowy specjalista smoleński minister Macierewicz dawno by to udowodnili. Pomimo tego, że nie mamy dalej żadnych dowodów na zamach, to celebrujemy ofiary nazywając je z całkowitym pogwałceniem prawdy – „poległymi”, będziemy budować pomniki, a śp. Lecha Kaczyńskiego – całkowicie przeciętnego polityka przedstawiać Polakom jako nowe wcielenie Piłsudskiego. Bo to się politycznie kalkuluje.
Wszystko po to, żeby rozpalić emocje tak, żeby już żaden zdrowy rozsądek nie mógł dojść do głosu.
Polska to dziwny kraj.