Patologia w gdańskiej Straży Miejskiej. Komendancie Walczak, musisz odejść!
Fałszowanie dokumentacji służbowej, zarzuty prokuratorskie, samobójcza śmierć strażniczki miejskiej, a ostatnio protest funkcjonariuszy – tak wygląda aktualna sytuacja gdańskiej Straży Miejskiej, której komendantem jest Leszek Walczak. Jeśli nie odejdzie on ze stanowiska, instytucji grozi całkowity paraliż.
W czwartek funkcjonariuszka gdańskiej straży miejskiej, w jednym z sopockich barów popełniła samobójstwo wieszając się w toalecie. To najprawdopodobniej efekt zarzutów prokuratorskich, jakie usłyszała w związku z podejrzeniem fałszowania dokumentacji mandatowej w gdańskiej Straży Miejskiej. Kobieta usłyszała niedawno aż 140 zarzutów. Nie wytrzymała presji i posunęła się do odebrania sobie życia.
O procederze fałszowania dokumentacji w gdańskiej Straży Miejskiej wiedzieli jednak wszyscy.
R11; Jedna osoba otrzymała zarzuty, ale za wszystko odpowiada komendant, który robił wszystko, aby mandatów było jak najwięcej – mówi anonimowo jeden z strażników. – Fałszowanie dokumentacji, o której pisały gazety, było podyktowane presją czasu. Chodziło o to, aby mandatów było jak najwięcej i były nakładane jak najszybciej. Tego chciał komendant Walczak. Tego od nas wymagał.
Bardzo wielu pracowników uważa, że za samobójczą śmierć ich koleżanki moralnie odpowiada właśnie komendant.
R11; To, co on [komendant Leszek Walczak – red.] tu wprowadził, to nawet trudno opisać – mówi kolejny strażnik. – Nasza instytucja ma być maszyną do zarabiania pieniędzy z mandatów. My nie jesteśmy ani bankierami ani tym bardziej wojskowymi, jak by chciał pan komendant Walczak. My jesteśmy tylko funkcjonariuszami Straży Miejskiej i chcemy nimi pozostać.
Wczoraj na znak protestu wobec działań komendanta Walczaka wszyscy strażnicy miejscy postanowili nie wystawiać żadnych mandatów.
Wygląda na to, że jedynym rozwiązaniem patologicznej sytuacji w gdańskiej Straży Miejskiej jest dymisja komendanta Walczaka. A my, w imieniu mieszkańców Gdańska i wszystkich funkcjonariuszy, pytamy publicznie komendanta Leszka Walczaka:
Jak długo jeszcze zamierza pan sprawować funkcję komendanta? Czy potrzebna będzie kolejna śmierć funkcjonariusza, aby pan zrezygnował?
Apelujemy zatem do Leszka Walczaka o to, aby jako były żołnierz, honorowo podał się do dymisji. Dość już tego.
Jeśli jednak nie będzie pan miał odwagi podać się do dymisji – będziemy apelowali do prezydenta Gdańska R11; Pawła Adamowicza o jak najszybsze odwołanie pana ze stanowiska! Straży Miejskiej kierowanej przez pana, grozi bunt pracowników a w konsekwencji całkowity paraliż.
Przypomnijmy także, że sprawa fałszowania dokumentacji mandatowej, w dalszym ciągu jest przedmiotem prokuratorskiego śledztwa i będzie. Zarzutów mogą spodziewać się kolejni funkcjonariusze nie wyłączając także komendanta.
rozwiazac tych darmozjadow którzy ztruja ludziom zycie i będzie spokoj
A może by tak i tą Straż Miejską zlikwidować, a odzyskane pieniądze przeznaczyć na dofinansowanie Policji…?
We wszystkich miastach zarządzić referenda – czy mieszkańcy są za likwidacją Straży Miejskiej? Jestem przekonany, że większość lokalnych społeczności byłaby za likwidacją tej organizacji, pracującej wyłącznie dla przysporzenia przychodów lokalnej administracji.
Chciałabym zająć stanowisko pana Walczaka.
A kto widział się wieszać, co to za ludzie pracują w tej instytucji, że się wieszają. Jak ja bym powiedziała w swoich firmach, w których pracowałam, że się powieszę, to by powiedziano, żebym poszła zrobić to jak najszybciej, a tu taki terror…Widać, że skoro za fałszerstwa groziło pani strażniczce coś, to wolała się powiesić, niż trafić do więzienia. Powinno się tę straż miejską rozwiązać skoro taka patologia tam panuje..