„Polskie obozy śmierci” na stronach Yad Vashem!
Międzynarodowy Instytut Badań nad Zagładą Żydów Yad Vashem na swojej oficjalnej stronie internetowej przy opisie miejsca, do których deportowani byli Żydzi, pisze o „polskich obozach śmierci”.
Yad Vashem opisuje historię dwóch Żydów, którzy przeżyli holokaust przez to, że w 1942 roku zostali deportowani m.in. do „polskich obozów śmierci”.
Skandaliczny fragment znajduje się na stronach Yad Vashem z siedzibą Izraelu, instytucji, która ze szczególną starannością i rzetelnością powinna badać historię. Określenie „polskie obozy śmierci” jest kłamliwe historycznie, godzi w polskie dobre imię oraz w pamięć milionów ofiar niemieckiego „przemysłu śmierci”, którego istotnym elementem były hitlerowskie obozy koncentracyjne zbudowane na terenie okupowanej Polski, ale także w Austrii, na Litwie, Łotwie, w Estonii, Czechosłowacji, Francji i Holandii.
Okazuje się, że „historycy” z Yad Vashem albo nie znają dobrze historii, albo z jakichś powodów nie chcą uszanować jej realiów.
AKTUALIZACJA (17:45)
15 minut po naszej publikacji, poprawiono błędny wpis i obecnie mowa jest o „nazistowskich obozach śmierci”. Pytanie, czy poprawienie treści strony internetowej kończy całą sprawę?
Ale nadmuchana sprawa… Ktoś walnął byka i to dużej rangi, ale w porę czy nie w porę go poprawił, każdemu mogło się zdarzyć. O ile sama Gazeta Bałtycka nie interweniowała, to nie sądzę, żeby strona internetowa z Pagerank 2, średnim ruchem internetowym i gros(jeśli nie tylko) czytelników z polski, mogła wpłynąć na poprawienie błędu izraelskiego Yad Vashem.
Pieprzysz synek jak idiota. Z właśnie takich „drobnych” błędów buduje sie wielki i całkiem skuteczny fałszywy obraz historii w w ktorym agresor staje sie ofiara a ofiara agresorem. Najwyrazniej nie umiesz tego pojąć. To nie zabieraj lepiej głosu buraku
Poziom komentarzy na Bałtyckiej jak zwykle najwyższy… Jeśli ktoś już znajdzie jaja, żeby odpowiedzieć to kończy się to zwykłym zwyzywaniem. Poprawili błąd? Poprawili. Po co drążyć temat? To nie jest taki sam przypadek jak przy tej dziennikareczce z Ameryki, która uparcie zostawała przy „polskich obozach śmierci”. Trzeba mieć g**** zamiast mózgu, żeby tak prostej rzeczy nie zrozumieć.
P.S Józek nie ma z tego co wiem między nami pokrewieństwa i to na szczęście, bo siedzieć na jednym drzewie genealogicznym z takim półinteligentnym odrzutem społecznym, to byłaby tragedia. Nie pozdrawiam.