Samiec alfa
Kiedy mainstreamowe media żyły grillowaniem Schetyny na sobotniej konwencji PO, w Wieliszewie (woj. mazowieckie) kilkunastu pacjentów wraz z rodzinami rozpoczęło protest głodowy przeciwko limitowaniu świadczeń onkologicznych i zbyt niskiemu – ich zadaniem – kontraktowi NFZ dla szpitala onkologicznego w tej miejscowości.
W Łodzi zmarł zaś pacjent, który 40 minut czekał na przyjazd karetki. Podobna sytuacja jest w całej służbie zdrowia kierowanej przez najbardziej nieudolnego ministra zdrowia po 1989 roku, Bartosza Arłukowicza.
Gigantyczne kolejki do specjalistów i czas oczekiwania na wizytę liczony już nie w miesiącach a latach. Co z tego, że premier pogroził Arłukowiczowi palcem i wyznaczył mu czas do wiosny na opanowanie sytuacji, kiedy wiadomo, że ten i tak nie da sobie z tym rady, a jego największą „zasługą” dla rządu i PO jest to, że nie ma protestów i strajków lekarzy i pielęgniarek. Co bynajmniej nie wpływa na poprawę sytuacji pacjentów, ale jest chyba wystarczającym powodem dla Tuska, by zostawić Arłukowicza na stanowisku.
Ale miało być o konwencji i wewnętrznych rozgrywkach w PO, jak sam tytuł wskazuje? Można ją skomentować jednym zdaniem, podobnym do tego, jakie w październiku 1989 roku wypowiedziała w TV Joanna Szczepkowska – „Szanowni państwo! 14 grudnia 2013 roku Platforma Obywatelska zamieniła się w partię wodzowską”. I aby nikt nie miał wątpliwości, że król jest tylko jeden, Tusk w widowiskowy sposób upokorzył Grzegorza Schetynę, swojego największego rywala, zaś do władz partii wprowadził ludzi przez siebie namaszczonych. Ponadto w Polskę poszedł przekaz – to ja jestem samcem alfa, co premier zresztą mocno podkreślił mówiąc, że utrzymanie tego stanu będzie jego głównym motywem walki o zwycięstwo PO w kolejnych wyborach.
Tylko nie bardzo rozumiem, po co Tuskowi „okrągły stół” z opozycją skoro – jak widać po głosowaniu nad kandydaturą Schetyny – nie umie nawet rozmawiać z opozycją wewnątrzpartyjną?
Już widzę Millera, Kaczyńskiego, Palikota biegnących w te pędy na obrady tuskowego „okrągłego stołu”, by ratować spadające notowania rządu i PO oraz żyrować kolejne ich obietnice bez pokrycia. Gdyby jednak to zarobili, byliby kompletnymi głupcami.
A pan prezydent rozważa. Hmm! Koło ratunkowe dla premiera?