Tajemnice ukraińskich zamachów
Po przejęciu władzy na Ukrainie przez neobanderowców, morderstwa polityczne stały się tam nieodłącznym elementem krajobrazu politycznego oraz usankcjonowanym sposobem walki nowej władzy z politycznymi oponentami.
Kolejne doniesienia o takich przypadkach z reguły nie wywołują już szerszego rezonansu, tym bardziej, że tzw. „media głównego nurtu” informują o nich skąpo albo wcale, podtrzymując zbrodniczą zmowę milczenia. W końcu ofiarami są zwykle przeciwnicy jedynie słusznych, „demokratycznych” władz tego kraju wspieranych przez „wolny świat” pomimo faktu, że ich pupile wprost odwołują się do dziedzictwa zbrodniarzy spod znaku OUN–UPA.
Pewnie z tego powodu konsekwentnie zamilczano śmierć znanego publicysty i dziennikarza Olesia Budzyny zastrzelonego w biały dzień przed domem, w którym mieszkał w Kijowie. Sprawcy tej zbrodni nadal cieszą się wolnością i jak się wydaje nikt nie zamierza ich sądzić. Jakoś nie protestują przeciwko temu liczne organizacje zajmujące się na Zachodzie „zawodowo” obroną praw człowieka i demokracji…
Śledztwo FBI
Kiedy więc 20 lipca świat obiegła informacja o zabójstwie w Kijowie kolejnego dziennikarza – Pawła Szeremeta – sprawa na pierwszy rzut oka wydawała się podobna. Tylko pozornie. Tym razem ofiarą padł bowiem dziennikarz reprezentujący „słuszne” antyrosyjskie poglądy piszący w gazecie będącej od początku tubą i sponsorem Majdanu. Jego śmierć wywołała duże poruszenie zarówno władz w Kijowie jak i wśród ich protektorów zza oceanu. Dość powiedzieć, że zgodnie z informacją przekazaną amerykańskiemu „Radio Swoboda” przez Deputowanego ukraińskiej Rady Najwyższej i byłego dziennikarza „Ukraińskiej Prawdy” (w której pisał także Paweł Szeremet), Mustafę Najema w śledztwo włączyło się także FBI!
Czyżby nagle postanowiono w Kijowie zacząć walkę z napadami na dziennikarzy i działaczy kłopotliwych dla reżymu organizacji ? Nie sądzę. Oto krótka lista podobnych wypadków jakie w ostatnim czasie miały miejsce na Ukrainie: 16 lipca w Kijowie w biały dzień napadnięto na ulicy Przewodniczącego ukraińskiego Transparency International Andrieja Marusowa, 20 lipca krótko po zabójstwie P. Szeremeta w jednym z kijowskich parków napadnięto i kilkakrotnie ugodzono nożem Redaktor Naczelną ukraińskiego wydania magazynu „Forbes” Marię Rydwan, a 1 sierpnia na Podolu w biały dzień pobito na ulicy Lejlę Kondakową, korespondenta wydania Delo.ua.
Tajemnicze „kasety prawdy”
Nie sądzę by dotarła do Państwa informacja o którymś z wymienionych przestępstw. Skąd zatem takie zainteresowanie akurat zabójstwem Pawła Szeremeta? Wydaje się, że aby znaleźć klucz do rozwiązania tej zagadki należy nieco cofnąć się w czasie. Oto w 2000 roku zamordowany zostaje dziennikarz Ukraińskiej Prawdy – Georgij Gongadze. Podobieństwa pomiędzy obu zabójstwami nie ograniczają się jednak do tego, że obaj dziennikarze pisali dla tej samej gazety ani też do faktu, że obaj utrzymywali bardzo bliskie relacje osobiste z jej Redaktor Naczelną – Aleną Pritułą.
Jeżeli przyjrzeć się politycznej otoczce obu zbrodni to pewne analogie stają się oczywiste. Po zabójstwie G. Gongadze na „wycieczkę” do Stanów Zjednoczonych wybrał się major ochrony ówczesnego Prezydenta Ukrainy – Leonida Kuczmy. Na miejscu zaprezentował gospodarzom przywiezione ponoć przez siebie kasety magnetofonowe, których treść sugerowała związek Leonida Kuczmy z zabójstwem dziennikarza. Nie odnosząc się do motywów jakie kierowały majorem ukraińskiego BOR–u ani też do autentyczności „kaset prawdy”, której naturalnie nie sposób zweryfikować, warto przyjrzeć się skutkom jakie wywołała ich publikacja. Krótko po tym, w marcu 2001 roku na łamach Financial Times niejaki Georges Soros wezwał zaczynającego właśnie swoją drugą kadencję L. Kuczmę do złożenia dymisji i przekazania władzy ówczesnemu ukraińskiemu premierowi – Wiktorowi Juszczence. Znają może Państwa te nazwiska?
Leonid Kuczma rezygnacji nie złożył, ale nagle zmienił o 180 stopni swoją dotychczasową politykę z umiarkowanie prorosyjskiej na zdecydowanie proamerykańską! Pewnie w charakterze fajki pokoju Pan Prezydent daje zgodę na hurtową wyprzedaż aktywów ukraińskiego sektora bankowego. Podjęte działania widać zadowalają Amerykanów, gdyż żadnych więcej oskarżeń w związku ze sprawą G. Gongadze nie wysuwają. Rozpoczęta wyprzedaż ukraińskiego sektora bankowego skutkuje w perspektywie dewaluacją hrywny najpierw w 2008 roku za kadencji W. Juszczenki a następnie w latach 2014–15. Tworzy się też grunt dla triumfalnego powrotu na scenę polityczną pogrobowców OUN–UPA a wraz z nim dla Majdanu.
Zyski dla rodziny Rotschildów
O sprawie Gongadze nikt już nie pamięta i nie chce pamiętać – do dzisiaj panuje w tej sprawie zgodne milczenie. Po kompromitacji rządów Juszczenki i wygraniu wyborów prezydenckich przez W. Janukowycza grabież majątku narodowego na Ukrainie została znacznie przyhamowana. Sytuacja zmienia się w lutym 2014 roku gdy w wyniku zamachu stanu na Majdanie do władzy wyniesione zostają siły neobanderowskie z A. Jaceniukiem, A. Turczynowem i P. Poroszenką. Natychmiast zapada decyzja o wyprzedaży dotychczas nieobjętych prywatyzacją 1500 strategicznych dla ekonomiki Ukrainy przedsiębiorstw w tym Zakładu Portowego w Odessie, działających portów rzecznych i morskich oraz systemów ciepłowniczych wraz z liniami przesyłowymi. Wzmiankowane już kolejne dewaluacje hrywny pozwalają ów majątek wykupić za bezcen, a głównymi beneficjentami tej grabieży okazują się być – trzeba trafu ! – podmioty z kapitałem amerykańskim i brytyjskim! Jednym z największych udziałowców okazuje się być Fundusz Inwestycyjny „Franklin Templton” należący do rodziny Rotschildów. Mówi coś Państwu może to nazwisko?
Nie zapomniano także o sponsorach i sojusznikach Majdanu. Finansujący organizację Majdanu oraz bojówkarzy Prawego Sektora i im podobnych organizacji oligarcha Igor Kołomojski otrzymuje w nagrodę kontrolę nad przemysłem naftowym i stanowisko Gubernatora Okręgu Dniepropietrowskiego. Można założyć, że na tym nie stracił. Nad sprawnym przebiegiem opisanych procesów czuwa rząd z premierem A. Jaceniukiem na czele, którego ministrem finansów jest niejaka pani Jaresko, obywatelka amerykańska i wieloletnia pracownica Departamentu Stanu.
Waszyngton traci wpływy
Nowe władze prą do konfliktu z Rosją, po wysłaniu do rozprawy z pokojowo jeszcze wówczas protestującymi mieszkańcami Donbasu regularnej armii i nacjonalistycznych bojówek, wybucha trwająca do dziś wojna domowa. Ta polityka prowadzi kraj ku katastrofie. Rząd Jaceniuka zmuszony jest odejść. W grudniu 2015 do Kijowa przybywa wiceprezydent USA – Joe Biden, aby zapewnić w Kijowie ciągłość wpływów amerykańskich. W lutym 2016 A. Jaceniuk składa dymisję, ale jego miejsce zajmuje nie faworyzowana madam Jaresko tylko dawny współpracownik Prezydenta P. Poroszenki – W. Grojsman. W nowym rządzie nie ma też miejsca dla większości cudzoziemców – Waszyngton zaczyna tracić kontrolę nad wydarzeniami w Kijowie. Partia wojny uosabiana przez A. Jaceniuka, A. Turczynowa i A. Parubija znajduje się w mniejszości, Rada Najwyższa opornie ale zaczyna realizować porozumienia z Mińska… Wywołuje to gniewne pomruki zza oceanu.
W prestiżowych amerykańskich wydaniach pojawiają się publikacje w bardziej lub mniej zawoalowany sposób grożące zakręceniem kraniku z pieniędzmi. Idealnie wpisuje się w te działania decyzja MFW wstrzymująca przekazanie kolejnej transzy środków w zasadzie… bezterminowo! Kijowska ulica głośno mówi o przygotowywanym wojskowym zamachu stanu.
Kto zabił?
W takiej oto atmosferze 20 lipca rano w samochodzie, którym jechał do pracy Paweł Szeremet wybucha bomba. Kilka dni po zamachu po spotkaniu z Prezydentem P. Poroszenką, Prokurator Generalny Ukrainy – Jurij Łucenko – na konferencji prasowej oświadcza, że wkrótce opinia publiczna pozna być może nazwiska odpowiedzialnych za strzelanie do ludzi na Majdanie w lutym 2014 roku! Informacja ma tak dużą siłę rażenia, że ukraiński Minister Spraw Wewnętrznych kojarzony z A. Jaceniukiem i będący w jawnej opozycji do P. Poroszenki natychmiast przerywa urlop i „ciupasem” wraca do Kijowa! Wcale mu się nie dziwię. Jest tajemnicą poliszynela, że za wspomnianą zbrodnią stoją prawdopodobnie ludzie związani ze szczytami dzisiejszej ukraińskiej władzy. Oficjalne potwierdzenie tego musiałoby wywołać polityczne trzęsienie ziemi nie tylko w Kijowie ale i za oceanem! To niezbyt dobra wiadomość dla administracji odchodzącego prezydenta USA na trzy miesiące przed wyborami jego następcy! Dodajmy do tego sprawę zestrzelenia nad terytorium Ukrainy malezyjskiego Boeninga i upartą odmowę Amerykanów udostępnienia ich zdjęć satelitarnych, które mogłyby pomóc w wyjaśnieniu sprawy i ukaraniu winnych. Czyżby się czegoś bali ?
Bardzo niewygodny dziennikarz
Tak się złożyło, że Paweł Szeremet w swoich ostatnich publikacjach zajmował się aferami, których „bohaterowie” jednoznacznie kojarzeni są z otoczeniem A. Jaceniuka. Oto w 2014 roku grupa prokuratorów, pracowników MSW i antyterrorystów z jednostki „Sokół”, w biały dzień w centrum Kijowa weszła do sklepu jubilerskiego „Graff” skąd po wcześniejszym zdemontowaniu kamer monitoringu wyniosła biżuterię o wartości 2,5 mln Euro! Pech chciał, że zapomniano o jednej z kamer, która przez 10 godzin dokumentowała działalność „stróżów prawa”.
Jak się pewnie Państwo domyślacie, wszyscy bohaterowie tej historii mają się znakomicie, są wolni, nikt nie postawił im żadnych zarzutów i co więcej – nadal pracują tam gdzie pracowali!
Dociekliwość dziennikarza objęła także prywatyzację Zakładu Portowego w Odessie, gdzie początkowo aresztowano nawet osoby zamieszane w ten przekręt, ale po interwencji Deputowanych – Kombatantów i zablokowaniu budynku Sądu przez bojówkarzy nacjonalistycznych formacji – aresztantów zwolniono. Do dziś nikt nie usłyszał zarzutów…
Jest rzeczą oczywistą, że aby umieścić w samochodzie ładunek wybuchowy a następnie zdetonować go w odpowiednim momencie, potrzebni są profesjonaliści, na przykład tacy, którzy brali udział w ograbieniu kijowskiego jubilera. Ujawnianie prawdy o ukraińskiej prywatyzacji i udziale w niej amerykańskich przyjaciół, wszechobecnej korupcji i bezprawiu nie leży ani w interesie Waszyngtonu ani ich nominatów w Kijowie. Przy okazji wysłano czytelny sygnał Prezydentowi Poroszence, który najwyraźniej zaczął zapominać komu zawdzięcza władzę.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że albo śledczy ogłoszą, że Pawła Szeremeta zabili wspólnie Putin z Miedwiediewem, przy czym jeden montował bombę a drugi stał na czatach albo też sprawcy pozostaną na zawsze nieznani i bezkarni o co zapewne zadba włączone do śledztwa FBI. Chłopaki są skuteczni – w końcu zamach na Prezydenta Kenedy’ego do dziś pozostaje zagadką…