Tak psuły się nam auta. Raport motoryzacyjny podsumowujący lato
Jeśli myślisz, że okres letni to dobry czas dla samochodów, to czas zweryfikować to przekonanie. Okres wakacyjny to dla wielu aut moment próby – długie podróże sprzyjają niespodziewanym awariom i stłuczkom. W tym samym czasie drogi nad morze i w góry się korkują, za to w mieście robi się jakby mniej tłoczno. Czy tak było i tym razem? Zapraszamy do przeczytania letniego raportu motoryzacyjnego.
Okres wakacyjny to dla zmotoryzowanych gorący czas – bywa tak, że nawet najbardziej zadbane auta odmawiają posłuszeństwa i trzeba szukać pomocy, by jakoś uratować urlop. Czy w tym sezonie na drogach było szczególnie trudno i tłoczno?
Na początek kilka słów o wakacyjnych awariach. Według danych firmy Starter, świadczącej usługi assistance, w okresie między połową czerwca a połową sierpnia w samochodach najczęściej zawodziły silniki. Te awarie stanowiły ponad 1/5 wszystkich z ponad 6000 zgłoszeń. Naprawa silnika to poważna sprawa i może niejednemu pokrzyżować urlopowe plany.
– Awarie silników dokuczały kierowcom także w zeszłym sezonie letnim, to od wielu lat, biorąc pod uwagę statystyki najczęstsza awaria aut – mówi Jacek Pobłocki dyrektor ds. Marketingu i Rozwoju firmy Starter. – Faktycznie taka awaria może okazać się czasochłonna i wymagać holowania do warsztatu. W przeciwieństwie do akumulatorów i kół jest mniejsza szansa na naprawę silnika na drodze, co jest naszym priorytetem. W te wakacje w sumie udało nam się jednak naprawić 46% wszystkich zgłoszonych awarii na miejscu zdarzenia bez potrzeby holowania. Od lat utrzymujemy wysoką skuteczność w tym zakresie, dzięki czemu klient może kontynuować podróż i cieszyć się swoim urlopem – dodaje Jacek Pobłocki.
Korki co lato
Oprócz awarii stałym elementem wakacyjnego krajobrazu są korki na trasach dojazdowych do miejscowości wypoczynkowych. Widok zatłoczonej Zakopianki to już właściwie klasyka. Skoro na trasie robi się tłoczniej, to teoretycznie powinni zyskać na tym ci, którzy spędzają wakacje w miastach.
Wyniki badań opublikowane przez serwis Korkowo.pl wskazują, że co lato w centrach polskich miast jest dosyć tłoczno – jednak w porównaniu z zeszłym sezonem jeździ się nieco szybciej. Dla przykładu: w zeszłe lato po centrum Krakowa kierowcy poruszali się z prędkością 31 km/h, natomiast w tym sezonie wartość ta wyniosła już 34 km/h. Podobnie było w Poznaniu i Łodzi. Przyrosty prędkości były jednak na tyle nieduże, że w praktyce mogły być nieodczuwalne przez kierowców. A dane dla Gdańska pokazują, że miasta to cieszyło się większą popularności wśród turystów w porównaniu do ubiegłego roku i ruch był większy.