„To może wydawać się niedorzeczne, ale ciężko nam zaopatrzyć się w podstawowe produkty spożywcze”
Dzień Dobry. Nazywam się Małgorzata. Mam 34 lata i mieszkam na Podkarpaciu. Piszę do Państwa w dość nietypowej sprawie i bardzo proszę o przeczytanie tego listu do końca zanim go Państwo wyrzucą do kosza, gdyż wyjaśnienie sedna sprawy może trochę mi zająć – nie przywykłam do pisania listów tego typu.
Piszę o Państwa, gdyż od kilku miesięcy mój mąż pozostaje osobą całkowicie bezrobotną, mimo iż szuka pracy w każdym możliwym miejscu. Przegląda ogłoszenia, chodzi po okolicznych budowach, sklepach… szuka jakiegokolwiek zajęcia i niestety nie może znaleźć nawet ulotek.
Myślał także o wyjeździe w delegacje, lecz nawet na Warszawie nie ma dostępnych żadnych ofert zatrudnienia z zakwaterowaniem dla osób zamiejscowych, co w jego wypadku jest bardzo ważne ze względu na brak środków, by opłacić kwaterę na własną rękę.
Do tej pory zajmował się głównie pracami budowlanymi z głównym naciskiem na wykończenia wnętrz oraz elewacje zewnętrzne styropianowe. Pracował również w kilku innych dziedzinach gospodarki jednak trwało to za krotko by mógł o tym napisać.
Sam z wykształcenia jest Technikiem Elektronikiem (niestety nie udało mu się dokończyć nauki ze względu na problemy życiowo-rodzinne). Doskonale opanował obsługę komputerów jak i ich budowę oraz dobrze posługuje się językiem angielskim w mowie oraz piśmie.
Przez brak zatrudnienia męża znaleźliśmy się wraz z dwójką naszych dzieci w wyjątkowo trudnej sytuacji i na chwilę obecną ciężko nam zaopatrzyć się w podstawowe produkty spożywcze czy sanitarne. Wiem, że może się to wydawać niedorzeczne, ale tak naprawdę jest. Mąż niestety rodziny żadnej nie ma, natomiast moi rodzice są już ludźmi starszymi, żyjącymi ubogo i nawet gdyby chcieli z całego serca – nie są nam w stanie pomoc w jakikolwiek sposób.
W tym roku niestety nasze Święta Bożego Narodzenia nie będą zbyt przyjemne, gdyż zwyczajnie nie będzie nas stać by cokolwiek zorganizować – obawiam się ze dzieci w tym roku mogą nie mieć nawet choinki.
Na domiar złego kilka tygodni temu do naszych problemów doszedł nowy – w tej sytuacji najpoważniejszy. Mieszkanie w którym przebywamy jest wynajmowane i w związku z tym niedawno mieliśmy wizytę właścicielki mieszkania (nie posiadamy własnego kąta). Oznajmiła nam ona, iż mieszkanie które od niej wynajmujemy, będziemy musieli opuścić, gdyż zostanie ono wkrótce sprzedane. Powodem tego jest fakt, iż dzieci tej pani są już ludźmi studiującymi i zamiast wynajmować dla nich mieszkanie w mieście w którym studiują, woli sprzedać to w którym mieszkamy, aby wykupić na własność inne – w mieście, w którym jej dzieci obecnie studiują i planują również pozostać po zakończeniu nauki.
Jest to dla nas całkowicie zrozumiałe, lecz przeprowadzka w nowe miejsce jest kosztowna. Każdy właściciel mieszkania zażąda wpłaty czynszu i opłat za miesiąc z góry + kaucji zwrotnej w wysokości łącznej sumy wszystkich opłat za kolejny miesiąc… Do tego koszty przetransportowania bądź co bądź skromnego – lecz dobytku, który posiadamy z mężem i dziećmi.
Teraz, gdy mąż od dłuższego czasu nie może znaleźć żadnego zatrudnienia, ledwo udaje nam się na bieżąco przeżyć, a co dopiero regulować jakiekolwiek z zaległych opłat, których również trochę się nazbierało. Przy tym wszystkim nie ma szans, aby na boku odłożyć cokolwiek na pokrycie kosztów nieuniknionej wyprowadzki z obecnego lokum.
Mówiąc szczerze, poszukuję firmy bądź osoby prywatnej będącej w stanie pomoc nam w postaci żywności, środków czystości, odzieży dla nas bądź starszego syna lub pracy dla męża. (Młodszy syn ma zapas po starszym). Będziemy dozgonnie wdzięczni za jakakolwiek pomoc w stanięciu na nogi… Może ktoś z Państwa jest w stanie zaoferować mężowi jakakolwiek pracę.
Jeżeli ktoś z Państwa byłby w stanie pomoc nam w tej sytuacji, mąż jest gotowy przyjechać na miejsce i zwyczajnie odpracować wszystko w najszybszym możliwym czasie – będzie jednak potrzebował jakiegoś kąta do spania – może to być nawet miejsce na podłodze w garażu. (Można również przyjechać do nas, zobaczyć się z nami i samemu ocenić sytuację).
W chwili obecnej jesteśmy zdesperowani, bez perspektyw i żadnego obrazu jak moglibyśmy sobie inaczej z tym poradzić. Na domiar wszystkiego powoli wykańcza nas choroba a krotko po Nowym Roku możemy stracić dach nad głową.
Niestety ktoś kto nie znalazł się w podobnej sytuacji, nie potrafi zrozumieć ze czasami w życiu naprawdę może być aż tak ciężko…
Z poważaniem,
Małgorzata B.
Redakcja posiada dane kontaktowe do pani Małgorzaty. Ewentualne propozycje pomocy prosimy kierować na adres: redakcja@gazetabaltycka.pl
Cholerka. Chętnie pomogę !!! Biednemu i uczciwemu zawsze wiatr w oczy a cwaniaczki się pławią w luksusach.