„Totalna opozycja” może pakować walizki. Ale co z efektywnością rządu? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 25.09.2017

„Totalna opozycja” może pakować walizki. Ale co z efektywnością rządu?

Łyżka dziegciu w beczce miodu czy odwrotnie? Trudno nie ucieszyć się z informacji, że polskie spółki państwowe odnotowują rekordowe zyski. Dochody za pierwsze półrocze podstawowych firm państwowych przekroczyły trzykrotnie to co zarabiały te same przedsiębiorstwa w ostatnim roku rządów Platformy i PSL. Nawet „Misiewicze” wstawiani przez PiS na stanowiska w spółkach mają lepsze wyniki niż fachowcy z PO.

Informacja podawana przez wszystkie serwisy (nawet te nieżyczliwe rządowi) nie pozostawiają złudzeń. „Totalna opozycja” może pakować walizki, a jej liderzy Schetyna, Budka czy Petru powinni jak najszybciej wykupić bilety na jakąś Maderę i to bilety w jedną stronę.

Ba, tylko skoro jest tak dobrze to co w głównych wiadomościach, tuż po radosnej informacji o wynikach spółek robi pani premier z kompletnie bezsensownym programem „Otwartych Stref Aktywności” w ramach którego rząd da jakieś tam sto milionów na budowanie boisk we wioskach i małych miejscowościach? Dlaczego ten program jest bezsensowny? Ano dlatego, że od budowania placyków zabaw są samorządy, a rząd żeby dać 100 mln musi z gospodarki zabrać ze 200. Tak, tak – rząd nic nie daje z własnej kieszeni bo nie ma, a żeby dać musi najpierw zabrać tym co mają czyli obywatelom. No i pozostaje problem efektywności takiego budowania ze szczebla Warszawy boiska gdzieś w Wąchocku Dolnym.

Założę się, że połowa wybudowanych w ten sposób placyków będzie po roku stała pusta, a miejscowi wandale powyrywają słupki, deski od ławek i co tam się da. Już widzieliśmy czym się kończy centralizm za PRL i stąd w 1990 Sejm uchwalił najlepszą ustawę o samorządzie oddając kompetencje społecznościom na dole. Teraz Pani Beata przewraca to wszystko do góry nogami i jak dobra ciotka funduje „małym społecznościom” placyki zabaw.

Tuż za informacją o OSA-ch wiadomości podały kolejną dobrą (w mniemaniu propagandystów) informację, że wicepremier Morawiecki zgodził się na zwiększenie nakładów na służbę zdrowia o 3 mld. Czy to dobra wiadomość? Czy świadczy ona do tym, że w służbie zdrowia się poprawi, znikną kolejki?

Moja żona oglądająca ze mną wiadomości zapytała przytomnie: „A na co pójdą te pieniądze? Przecież lekarze i tak pracują i będą pracowali. Nie dostaną chyba podwyżek?”

I to jest dobre pytanie, bo skoro mamy dosyć lekarzy, skoro mamy urządzenia medyczne to dlaczego powstają kolejki? Dlaczego w Polsce musi czekać 2 lata na operację zaćmy, ale bez żadnego czekania natychmiast zrobią mu tę operację polscy lekarze pracujący w czeskim szpitalu w Cieszynie (Jak to dobrze, że nie przyłączyliśmy po wojnie Zaolzia). Ba, zapłaci za to polski NFZ. Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć, jaka w tym jest logika, że polski NFZ nie ma pieniędzy na zapłacenie za operację w Polsce, ale ma na opłacenie jej w Czechach?

Nie znam się szczególnie na służbie zdrowia, ale myślę że przyczyną kolejek i stałego kryzysu polskiej państwowej medycyny jest jej całkowita organizacyjna nieracjonalność. Nikt nie wie która „procedura” ile powinna kosztować i nikt nie jest zainteresowany żeby to wiedzieć. W ten sposób za jedno państwo (poprzez NFZ) płaci za dużo i nie zostaje forsy na opłacenie w odpowiednim czasie całości koniecznych usług. Problemy te można rozwiązać poprzez częściowe dopłacanie do zabiegów przez pacjentów i w zasadzie nie ma innego rozwiązania. No ale taka reforma – choć logiczna i prawidłowa – jest niepopularna, a rząd chce być przede wszystkim popularny. Dlatego rozdaje i to nie te które zarabia, ale te które pożycza. Bo na te wszystkie ogródki, placyki i inne dobrodziejstwa nasz rząd pod kierunkiem Pani Beaty pożycza rok w rok grube miliardy. I oto dobra koniunktura, która sprawia, że nasze firmy biją rekordy zysków, zostaje zmarnowana na prezenty dla wyborców.

społeczeństwa nie musi znać się na meandrach budżetowej polityki i zapewne cieszy się, że będą placyki i że „rząd dopłaci”. Ale koniec takiego rozdawnictwa musi być smutny. Stąd moje pytanie o łyżkę dziegciu i beczkę miodu.

Autor

- poseł niezrzeszony VIII kadencji, w latach PRL opozycjonista, przywódca Solidarności w Nysie, członek Klubu Służby Niepodległości, internowany i więziony w stanie wojennym. Za działalność na rzecz Niepodległego Państwa Polskiego odznaczony przez Prezydenta Srebrnym Krzyżem Zasługi, oraz Krzyżem Wolności i Solidarności.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika