Wątpliwości wokół polskich sądów? A oto jak sprawiedliwość wygląda na świecie
Wszyscy zapewne pamiętamy kultową scenę z „Samych swoich”, gdy wybierającemu się do sądu Kargulowi, babcia wciska do kieszeni dwa granaty, wyjaśniając: „Sąd, sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”… Czy to jedynie humor ? Niestety niekoniecznie…
Sprawa twórcy Wiki Leaks
Zacznę od sprawy najgłośniejszego dziś „więźnia sumienia” – Juliana Assange’a. Twórca demaskatorskiego portalu Wiki Leaks stał się szeroko znany światowej publice za sprawą opublikowanych w 2008 roku dokumentów dotyczących odpowiedzialności rządu Kenii za serię zabójstw i zaginięć w tym kraju, działaczy organizacji ekologicznych i zajmujących się prawami człowieka. Rok później został za to uhonorowany nagrodą przez Amnesty International, ale kiedy 25 lipca 2010 roku opublikował amerykańskie tajne informacje, dokumentujące między innymi ich zbrodnie w Iraku, rozpoczęto na niego prawdziwe „polowanie z nagonką”.
Ogłoszono, że sympatyczny Australijczyk może być sądzony za szpiegostwo, na podstawie ustawy z … 1917 roku ( ! ) przewidującej za takie przestępstwo nawet karę śmierci ! Na jego szczęście owa ustawa póki co nie obowiązuje we wszystkich krajach świata, ale jak mówi przysłowie : „Jak się chce uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie”.
Oto już 14.08.2010 roku do szwedzkiej policji zgłosiły się dwie obywatelki tego kraju twierdząc, że zostały przez J. Assange’a … zgwałcone ! Szwedzka prokuratura wystąpiła do Wielkiej Brytanii, gdzie przebywał w tym czasie „złoczyńca” o aresztowanie i przekazanie jej podejrzanego. Brytyjska policja „zapuszkowała” nieszczęśnika na 8 dni, przesłuchała, po czym – nie stawiając mu żadnych zarzutów – wypuściła. Szwedzi tymczasem wystąpili o ekstradycję, która w oczywisty sposób miała zaprowadzić J. Assange’a przed oblicze amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.
Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że sprawcom zbrodni ujawnionych dzięki materiałom opublikowanym przez Wiki Leaks włos nie spadł z głowy. Czując pismo nosem nasz „ścigany” schronił się na terenie ambasady Ekwadoru w Londynie, gdzie przebywa nieprzerwanie od 19 lipca 2012 roku.
Tymczasem jego sprawę wzięła „na tapetę” grupa robocza ONZ dla arbitralnych zatrzymań, która 5 lutego bieżącego roku orzekła, że był on bezpodstawnie przetrzymywany przez władze Szwecji i Wielkiej Brytanii i poza natychmiastowym uwolnieniem należy mu się od nich odszkodowanie. Reakcja rządów obu tych (przynajmniej nominalnie !) demokratycznych państw była niezmiernie symptomatyczna : ich służby dyplomatyczne natychmiast jednogłośnie uznały werdykt komisji ONZ za bezzasadny!
Wygląda na to, że Julian Assange już nigdy nie będzie wolny, zaś względnym bezpieczeństwem cieszyć się będzie tylko do chwili zmiany władzy w Ekwadorze, na bardziej spolegliwą wobec Waszyngtonu, nad czym – nie wątpię – właściwe służby światowego hegemona, już usilnie pracują.
Sprawa Litwinienki
Kolejne przykłady dyspozycyjnej Temidy ? Proszę bardzo. Wielki rozgłos wywołał niedawno raport brytyjskiego sędziego – sir Roberta Owena – dotyczący dokonanego w 2006 roku w Londynie, zabójstwa byłego rosyjskiego agenta Aleksandra Litwinienki.
Muszę przyznać, że zważywszy renomę jaką cieszy się angielski wymiar sprawiedliwości, ferowane w nim wyroki wprawiają w osłupienie. Sir Robert Owen ogłasza w nim, że Prezydent Rosji, Władimir Putin, PRAWDOPODOBNIE zatwierdził zabójstwo A. Litwinienki!
Kardynalną zasadą prawa jest domniemanie niewinności osoby oskarżanej o dowolne przestępstwo, aż do jednoznacznego przedstawienia niezbitych dowodów jego winy. Użycie przez sędziego ( ! ) określenia „prawdopodobnie”, jednoznacznie świadczy o braku dowodów na poparcie podobnej tezy. Dalej jest już tylko gorzej. Zdziwienie musi budzić fakt całkowitego zmarginalizowania w „Raporcie” wątku (w pełni możliwego !) udziału w tej zbrodni sił wrogich rosyjskiemu prezydentowi a wręcz niedowierzanie, wyznaczenie roli „eksperta” brytyjskiemu historykowi znanemu ze swych antyrosyjskich poglądów. Jako ilustrację jego „obiektywizmu” przytoczę tu publikację w The Guardian autorstwa naszego „eksperta”, gdzie pisząc o rosyjskich przywódcach W. Putinie i D. Miedwiediewie, używa on określenia, cyt. „ … obydwaj są przestępcami”.
Jak się Państwo pewnie domyślacie, w ślad za owym gromkim stwierdzeniem nie idą żadne dowody… Oczywiście brak realnych dowodów procesowych można (na użytek gawiedzi !) zrekompensować powołaniem się na „anonimowych świadków” i „ściśle tajne informacje służb specjalnych”, z czego sędzia Owen obficie korzysta.
Na marginesie dodam, że „na wszelki wypadek” w raporcie praktycznie pominięto zeznania ojca i brata Litwinienki, którzy wskazywali jako możliwych sprawców zabójstwa środowiska związane z B. Bieriezowskim.
Ciekawie pisze też sir Owen o możliwych motywach zabójstwa. Głównym z nich miałby być fakt zdrady A. Litwinienko i przejścia przez niego na drugą stronę barykady. To istotny motyw, tyle, że natychmiast rodzi się pytanie, dlaczego nie zlikwidowano zbiegłego agenta natychmiast po jego ucieczce w 2000 roku, gdy posiadane przez niego informacje mogły być realnie groźne dla bezpieczeństwa Rosji?
Po upływie 6 lat owe informacje (dawno zapewne przekazane Brytyjczykom ) były już mocno „czerstwe”, a dostępu do świeżych A.Litwinienko w 2006 roku od dawna już nie miał. Po co zatem miano by go usuwać? Koszty i ryzyko spore, a potencjalne korzyści – żadne.
Ten katalog sprzeczności i niedorzeczności można by jeszcze długo kontynuować, tylko po co? Opisywana sądowa farsa jest w oczywisty sposób działaniem „na zamówienie” służącym do politycznej walki z nielubianym na Zachodzie politykiem. Wszyscy grają swoje role udając, że traktują poważnie rewelacje sir Roberta, a nuż … lud to „kupi” ?
Ciekawe rzeczy dzieją się także w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości W Hadze, gdzie kilka dni temu zmarł serbski generał Zdravko Tolimir oskarżany o zbrodnie wojenne w czasie wojny w byłej Jugosławii.
Osiem zgonów w więzieniu
Cóż, powiecie Państwo, bywa i tak, zastanowienie budzić musi jednak fakt, że to już ósmy ( ! ) serbski wojskowy zmarły w haskim więzieniu w ciągu ostatnich 10 lat! Najgłośniejsza była chyba śmierć Slobodana Milosevica, który w trakcie swojego procesu zaczął odsłaniać brudne kulisy wojen na Bałkanach.
Oświadczył między innymi, że w przypadku Kosowa, Amerykanie proponowali mu wsparcie w zamian za zgodę na budowę tam bazy, gdy spotkali się z odmową, weszli w alians z Albańczykami.
Ciąg dalszy znamy: bombardowania Jugosławii w 1999 roku, uznanie „niepodległości” Kosowa i… budowa tam bazy NATO ! Być może te i inne wygłaszane przez byłego serbskiego prezydenta rewelacje spowodowały, że niespodziewanie przedawkował on leki (pewnie przez roztargnienie !), po czym resztę niewygodnych dla możnych tego świata informacji, zabrał ze sobą do grobu… Wiele kontrowersji wzbudziła także śmierć jednego z przywódców Serbów bośniackich – Milana Babica – który zgodnie z oficjalną wersją popełnił samobójstwo…
Dziwne przypadki
Co ciekawe owe „nieszczęśliwe przypadki” zdarzają się w Hadze WYŁĄCZNIE Serbom, podczas gdy oskarżani o zbrodnie wojenne Albańczycy mają nieprawdopodobne wprost szczęście !
Weźmy na ten przykład jednego z przywódców tzw. „Wyzwoleńczej Armii Kosowa”, Ramusha Haradinaja, oskarżanego o wiele zbrodni w tym bezpośredni udział w torturowaniu i mordowaniu Serbów oraz handel pobieranymi od nich organami, o czym pisała w swoich wspomnieniach była haska prokurator – Carla del Ponti.
Nie wiedzieć czemu zdecydowała się ona podzielić tą wiedzą dopiero po ustąpieniu ze stanowiska, zaś R. Haradinaj został… uniewinniony (podobnie jak kilku innych jego rodaków !) i dziś aktywnie uczestniczy w życiu politycznym Kosowa !
Ciekawa jest przyczyna oczyszczenia albańskich oskarżonych od stawianych im zarzutów: zeznający przeciwko nim świadkowie nagle zaczęli masowo wymierać, zaś pozostali przy życiu czym prędzej wycofali swoje zeznania !
Jak widać, przy wszystkich podanych przykładach, dyspozycyjne wobec władz orzeczenia naszego Trybunału Konstytucyjnego, spiskowanie przez sędziego przeciwko rządowi PiS czy też „współmajstrowanie” przez sędziów TK przy ustawie o Trybunale to naprawdę bardzo mały Pikuś ! Czy zatem jesteśmy skazani na sprawiedliwość zgodną z pojmowaniem tego słowa przez filmowego Kargula?
Aby odpowiedzieć na to pytanie pozwolę sobie zacytować w tym miejscu Monteskiusza : „Nie pytam jakie są prawa, pytam jacy są sędziowie”. Tylko tyle i aż tyle !