Wspomnienie katastrofy smoleńskiej: „Istniały dwie rzeczywistości”
Chcę wspomnieć swój 10 kwietnia 201r roku. Dla mnie ten dzień rozpoczął się już 09.04.2010 około godziny 20.00 wieczorem, gdy umówiłem się z moją niedoszłą żoną Joanną na godzinę 16.00 dnia następnego.
W dniu 10.04.2010 roku obudziłem się między godziną 8.20.a 8.30 rano, kilka minut leżałem z myślę o tym, że o godzinie 16.00 spotkam się z Asią. O godzinie 8.40 włączyłem telewizor. Po jakieś minucie zorientowałem się, że na sygnale TVN był sygnał TVN 24 i w tym momencie już wiedziałem, że coś się stało…
Od kilkunastu lat przyjacielem moim mojej mamy jest pani minister Zofia Kruszyńska–Gust ówczesna minister w Kancelarii Prezydenta RP. Po wysłuchaniu przerażającego komunikatu a wiedząc, że minister Zofia Kruszyńska-Gust przeważnie latała z Prezydentem podczas wizyt zagranicznych pomyślałem, że Zosia też zginęła.
Minęły kilka minut, w pewnej chwili chwyciłem za komórkę i wybrałem numer do Pałacu Prezydenckiego. Odebrała sekretarka, przedstawiłem się i zapytałem czy Zosia Gust leciała. Odpowiedź była : „Zosia nie leciała i jest zajęta”.
Cały czas telewizor był włączony. W pewnym momencie zaczęto publikować listę pasażerów, zobaczyłem nazwisko Zosi i zdałem sobie sprawę, że zaczynam żyć w dwóch rzeczywistościach.
Postanowiłem zadzwonić na służbowy telefon Zosi Gust, tak zwany „czerwony”. Był to telefon przeznaczony do kontaktu bezpośredniego z Prezydentem RP. Wybrałem numer, był sygnał. To już mnie trochę uspokoiło. Po kilku sygnałach usłyszałem „ Bronku żyję, nie mogę rozmawiać, odezwę się później”.
Po zakończeniu tej niezwykłej rozmowy, zdałem sobie sprawę, że to co widzę w telewizji nie jest stanem faktycznym.
Sześć lat po największej tragedii w powojennej historii Polski wiem, że stał się namacalny cud, że Zosia żyje.
Megalomania i chałka, niestety,
spodziewałem się czegoś lepszego w temacie tak dla nas Polaków istotnym,
a tu jakieś quasi licealne popisy grafomańskie i autopromocja…
Dobre w tym wszystkim tylko to, że pani Zosia żyje.
I że autor ma wejścia w Pałacu Pr.
Niedobrze, że niedoszła żona…A zresztą, kto to wie ?