„Wysiedlona, bo mieszkała w centrum”. Smutna historia pani Wiesi…
Historia, którą chcę się z Państwem podzielić wydarzyła się w Gdańsku, choć tak naprawdę po 1989 roku mogła się zdarzyć w każdym zakątku naszego kraju. Bohaterka naszej opowieści od 35 lat mieszkała w grodzie nad Motławą na ulicy Długiej w skromnym dwupokojowym mieszkaniu.
W 2006 roku Gdańskie Zakłady Futrzarskie będące jej miejscem pracy, najpierw zamknięto a krótko po tym zlikwidowano. Pani Wiesława została bez pracy i szans na znalezienie takowej, gdyż bezrobotnych osób po 50 roku życia nikt w naszej Ojczyźnie nie zatrudnia. Nic zatem dziwnego, że gdy kilkumiesięczne próby znalezienia jakiegoś źródła utrzymania zakończyły się fiaskiem do dotychczasowych nieszczęść doszły kłopoty z opłacaniem czynszu.
Zadłużenie osiągnęło wysokość 2200 złotych (równowartość trzymiesięcznego czynszu), gdy pojawił się promyk nadziei. Jedna z koleżanek zaproponowała jej wyjazd do Niemiec i pracę w charakterze opiekunki osób starszych.
Udało się! Wyjazd pozwolił na przetrwanie najtrudniejszego okresu zaś zarobione pieniądze pozwoliły w styczniu 2010 roku spłacić zadłużenie wobec Miasta. Co więcej, sytuacja materialna Pani Wiesławy poprawiła się na tyle, że jeszcze w tym samym roku postanowiła ona wykupić zajmowane przez siebie mieszkanie. Tymczasem w Urzędzie Miasta gdzie udała się w celu złożenia stosownego wniosku poinformowano ją, że jest to niemożliwe, gdyż… nie ma ona decyzji na swoje mieszkanie! Okazało się, że w czasie, gdy przebywała w Niemczech, miasto wypowiedziało jej umowę najmu o czym nie miała pojęcia !
Ponieważ Wiesława Rozmarynowska przez cały czas zamieszkiwała w dotychczas zajmowanym lokalu regularnie uiszczając wszystkie opłaty, wystąpiła do urzędu o usankcjonowanie istniejącego stanu rzeczy podpisaniem umowy najmu, ale spotkała się z odmową. W tym stanie rzeczy w 2012 roku wniosła sprawę do Sądu o przywrócenie jej tytułu do lokalu do czego były bardzo mocne podstawy. Oto art. 674 Kodeksu Cywilnego stanowi co następuje: „Jeżeli po upływie terminu oznaczonym w umowie albo wypowiedzeniu umowy najmu najemca używa nadal rzecz za zgodą wynajmującego (w tym wypadku Gminy) to przyjmuje się w razie wątpliwości, że najem został przedłużony na czas nieoznaczony”. Wypisz wymaluj opisywany przypadek !
Oczywiście znając realia obowiązujące w gdańskich sądach liczenie na stosowanie w orzecznictwie przepisów prawa, gdy są one – nie daj Boże – niekorzystne dla platformianych właścicieli miasta, uznać należy za skrajną naiwność. Niedaleko szukając wystarczy wspomnieć sędziego deklarującego pełną dyspozycyjność wobec sugestii płynących (jak mu się wydawało !) z Kancelarii Premiera (którym naonczas był niejaki Donald Tusk), cuda jakie miały miejsce w czasie tzw. Afery Amber Gold, czy też ostatnio kuriozalne orzeczenie Sądu Rejonowego w Gdańsku, który nieujawnienie przez Pawła Adamowicza (zarabiającego na kawałek chleba na posadzie Prezydenta Gdańska !) w okresie 2006 – 2011 właściwemu organowi podatkowemu dochodów na łączną kwotę przekraczającą 750 tysięcy złotych i podanie przez niego nieprawdziwych danych co do posiadanych zasobów pieniężnych i nieruchomości uznał za czyny o niewielkiej szkodliwości społecznej umarzając warunkowo postępowanie w tej sprawie na okres dwóch lat.
Nie inaczej przebiegało rozpoznanie sprawy Pani Wiesławy Rozmarynowskiej. Pomimo cytowanej już treści art. 674 KC Wysoki Sąd nie znalazł podstaw do przywrócenia jej prawa do zajmowanego od 35 lat lokalu. Sądy dwóch instancji zgodnie postanowiły nie badać tej sprawy, za to gdy w 2015 roku Urząd Miasta wystąpił na drogę sądową z wnioskiem o eksmisję komorniczą kłopotliwego lokatora, ciupasem ją orzeczono nie zawracając sobie głowy takimi drobiazgami jak faktem, że w chwili złożenia pozwu pozwana nie była dłużna Miastu ani złotówki a wszelkie zaległe zobowiązania zostały uregulowane 7 lat wcześniej!
Wysoka Sprawiedliwość nie znalazła także podstaw do zastosowania normy art.5 KC mówiącego o stosowaniu w orzecznictwie zasad współżycia społecznego, zgodnie z którymi w sprawach o eksmisję wszelkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść eksmitowanych jak i faktu, że w ocenie Sądu Najwyższego eksmisja jest nadużyciem prawa Gminy.
Zauważmy, że zasady współżycia społecznego są ważnym elementem prawa, ich zastosowanie jest szczególnie istotne dla prawidłowości funkcjonowania społeczeństwa, gdyż przepisy prawa nie mają możliwości odniesienia się do wszystkich sytuacji jakie mogą nas spotkać w życiu codziennym.
Dla sądów obu instancji bez znaczenia okazał się także fakt, że człowiek wobec którego wystąpiono o eksmisję jest osobą ciężko chorą i inwalidą zaś przeżycia związane z walką o mieszkanie spowodowały konieczność stałej opieki psychiatrycznej.
Tak oto najpierw sąd pierwszej instancji ekspresowo orzekł eksmisję, którą sąd drugiej instancji bez zbędnej zwłoki utrzymał w mocy. Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2016 roku a pod koniec kwietnia bieżącego roku został wykonany.
Pani Wiesława trafiła do lokalu zdecydowanie mniejszego od dotychczas zajmowanego, co nie pozwoliło jej nawet zabrać ze sobą całego skromnego dobytku. Dodatkową „atrakcją” był fakt, że przez pierwsze dwa tygodnie w nowym mieszkaniu nie było elektryczności i to w sytuacji, gdy zarówno płyta kuchenna jak i ogrzewanie w nim są elektryczne!
Warto także dodać, że walcząc o swoje prawa Pani W. Rozmarynowska trafiła do biura Senatora B. Borusewicza, który obiecał zająć się sprawą. Napisała także skargę do Ministra Sprawiedliwości – naturalnie bez rezultatu. Pomysł, że parlamentarzysta z Platformy będzie interweniował u swojego partyjnego kolegi należy uznać za egzotyczny, co zaś do Ministra Sprawiedliwości…
Pamiętają Państwo może szumne zapowiedzi partii rządzącej wprowadzenia w najbliższych wyborach samorządowych zasady dwu kadencyjności dla prezydentów burmistrzów i wójtów gmin? Takie rozwiązanie pozwoliłoby zapewne rozpędzić – przynajmniej w części – samorządowe sitwy, tymczasem ustami Pana Prezesa poinformowano Rodaków, że w tych wyborach awizowanych zmian nie będzie, może w następnej kadencji, może później …
Na mojego czuja wygląda na to, że obie główne postsolidarnościowe partie dogadały się za kulisami. Ceną za pozostawienie wszystkiego po staremu może być – dajmy na to – wspólne majstrowanie przy Konstytucji, czy też wspólne przegłosowanie podniesienia progu wyborczego, co stanowiłoby milowy krok w kierunku ustanowienia systemu dwupartyjnego dającego temu obozowi politycznemu monopol władzy. Czy moja podejrzliwość ma racjonalne podstawy przekonamy się już wkrótce…
A wracając do sprawy Pani Wiesławy: zapoznając się z jej dokumentacją moją ciekawość wzbudziło jak opisywany przypadek ma się do sytuacji w gdańskiej komunalce. Efekty moich dociekań jeżą włos na głowie. Oto w 2008 roku zadłużenie lokatorów budynków komunalnych wobec miasta wynosiło 120 milionów złotych, by na 31 grudnia 2016 roku osiągnąć kwotę 181 milionów złotych. Rekordzista nie płacący za czynsz od kilkunastu lat zalegał z kwotą 250 tysięcy złotych (plus 38 tysięcy tytułem odsetek !).
W administrowanym przez Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych zasobie mieszkaniowym było na dzień 31 grudnia 2016 roku 16405 lokali z tego 8669 była zadłużonych. Przeszło połowa z nich (4893) wykazywała zadłużenie powyżej 3 miesięcy.
Tymczasem eksmitowano człowieka, który swoje chwilowe zadłużenie wobec gminy spłacił siedem lat przed (!!) wniesieniem przez miasto do Sądu wniosku o eksmisję! Podobny przypadek nie daje się w żaden inny racjonalny sposób wytłumaczyć jak przyjęciem, że w sposób perfidny i podły wykorzystano życiowe kłopoty starego, samotnego, schorowanego człowieka by – co szczególnie odrażające – w pełnym majestacie prawa, wysiedlić go z położonego w atrakcyjnym miejscu mieszkania.
Ciekawe jak owe budzące obrzydzenie działania władz miasta mają się do faktu, że w tym samym domu funkcjonuje hostel, którego właściciel zapewne od dawna pragnął poszerzyć go o kolejne mieszkanie. Odpowiedź na to interesujące pytanie dadzą nam – jak sądzę – dalsze losy mieszkania Pani Wiesławy.
Trzeba właśnie nagłaśniać takie sprawy i pilnować aby nie zostały zamiecione pod dywan.
Sądownictwo w Polsce to patologia – trzeba jasno o tym mówić i nie owijać w bawełnę. Nie wiem ile osób ma zaufanie do sędziów, prokuratorów, komorników i policjantów ale na pewno z roku na rok coraz mniej osób ma wątpliwości, że nie jest to grupa cechująca się uczciwością, rzetelnością i kompetencją. Nie mówiąc już nawet o odpowiedzialności.
Żeby ta sytuacja się zmieniła potrzebna jest przede wszystkim właśnie pełna odpowiedzialność za złą pracę i surowe kary za błędne decyzje i wyroki!
To straszne dla każdego człowieka! Mam nadzieję że Pani Wiesławie przywrócą sens życia i godność osobistą! Tak było u mnie gdy rozkułaczono moich rodziców w latach 50/6…ich więzienie bo nie chcieli się poddać i oddać ziemi… Dla nich i dla mnie to straszne przeżycia…Mam nadzieję że nareszcie ktoś zajmie się tym problemem! A ja myślałam że już żyjemy w dobrym i przyjaznym kraju ale okazuje się, że obywatel jest ciągle jak śmieć o który władcy wycierają nogi! Dziękuję autorowi tego artykułu za odwagę!