Zdunek Wybrzeże Gdańsk – Arged Mases Ostrów 45-45. Popis nieudolności
Nie lada sztuki dokonali gdańscy żużlowcy w poniedziałkowych rozgrywkach I ligi żużla. Prowadząc 8 punktami przed 2 ostatnimi biegami nominowanymi wypuścili z rak praktycznie pewne zwycięstwo i ostatecznie ledwie zremisowali arcyważny mecz.
Jeźdźcy znad Motławy totalnie sie pogubili w ostatnich wyścigach meczu. Szczególnie ostatni bieg był bardzo wymowny. Krystian Pieszczek po wywrotce otrzymał od sędziego szansę jazdy w powtórzonej potyczce. Niestety, nie wykorzystał tego prezentu. Przyjechał na 3 miejscu a ku wielkiemu zaskoczeniu ostatni na mecie zameldował się do tej pory nieomylny Wiktor Kułakow.
Jakie wnioski można wysunąć po przebiegu poniedziałkowej rywalizacji z gośćmi z Ostrovia? Takie, ża w newralgicznych momentach gdzie waży się bonusowy punkt lub wygrana meczu gdańscy żużlowcy pokazują totalny brak odporności psychicznej. Widać nerwowość, paniczne decyzje, zachwianą strukturę, brak lidera który poderwałby zespół do walki w tych rozstrzygających chwilach.
Wiele zastrzeżeń można mieć też do postawy menadżera zespołu Eryka Jóźwiaka. Wystawiając do biegu nominowanego gasnącego Jakuba Jomróga i zostawiając w parkingu Michała Gruchalskiego po swoim ostatnim zwycięskim biegu trener gdańskiej drużyny mocno przysłużył się przeciwnej drużynie. W taki sposób pokazuje się brak odwagi i konsekwencji w tych kluczowych, decydujących o sukcesie fragmencie. To się przenosi na podopiecznych.
Można wyjeździć tysiące godzin torze, kombinować przy silnikach. To wszystko traci wartość jak po prostu brakuje determinacji i wytrzymałości psychicznej…
I tej wytrzymałości życzę gdańskiej drużynie w następnym sezonie. Obecny już jest stracony…
I jeszcze apel do organizatorów zawodów, aby poprawić warunki pracy obserwatorom zawodów. Dopominanie się o program, identyfikator i… walka z nadgorliwą, czasem nawet agresywną ochroną nie jest dobrym sygnałem na przyszłość.
Michał Stosik