Będą zmiany w Kodeksie pracy. „Władza, jak rasowy przestępca, idzie w zaparte” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 28.08.2014

Będą zmiany w Kodeksie pracy. „Władza, jak rasowy przestępca, idzie w zaparte”

Władza idzie w zaparte. I wcale nie chodzi tu o (jeszcze) ministra Sienkiewicza. Ten, jak wiadomo, bez żadnych zahamowań podtrzymuje i głośno propaguje tezę, że w tzw. „aferze podsłuchowej” jedynymi osobami, które dopuściły się przestępstw są ci, którzy bezprawnie podsłuchiwali wysokich urzędników państwa. Urzędnicy umawiający się w sprawie utrwalania aktualnego układu politycznego przy pomocy działań i za pieniądze Narodowego Banku Polskiego działają wyłącznie w trosce o losy kraju.

Będą zmiany w Kodeksie pracy. „Władza, jak rasowy przestępca, idzie w zaparte”

Dziś w Sejmie wystąpił m.in. (jeszcze) minister Kosiniak-Kamysz. Stwierdził on m. in., że rząd doprowadzi do tego, że zrównany zostanie okres wypowiedzeń dla umów na czas nieokreślony i określony. Nie jestem w stanie zacytować tego fragmentu wypowiedzi, ale sensu, mam taką nadzieję, w najmniejszym stopniu nie wypaczyłem. Powiem szczerze. Gdy słyszę takie wypowiedzi młodych, wykształconych, znających języki, promowanych przez różne polityczne gremia, to „szlag mnie trafia”. Kto ich uczył? Czego ich uczył? Kto ich dopuścił do sprawowania ważnych w końcu urzędów?

Czego się czepiam? Krótki rys „historyczny”. Były sobie dwa rodzaje umów o pracę. Umowy na czas nieokreślony, charakteryzujące się tym, że zawierały w swej treści zapisy mówiące o możliwości ich jednostronnego wypowiedzenia. Wypowiedzenie takie musiało trwać przez okres, którego długość zależała m. in. od stażu pracy. Dodatkowo w którymś momencie wprowadził konieczność uzyskiwania opinii organizacji związkowej w przypadku rozwiązywania takiej umowy. ustrojowe, likwidacja przemysłu i szalejące bezrobocie spowodowały, że „władza” wprowadziła dodatkowe „zabezpieczenia” w postaci obwarowanego dodatkowo rozwiązywania takich umów „z przyczyn leżących po stronie pracodawcy”. Podniosło to znakomicie koszty wypowiedzeń. Koszty, oczywiście, po stronie pracodawców. I umowy na czas określony. Ich cechą charakterystyczną było to, że: wygasały wraz z upływem terminu, na jaki były zawierane oraz, że nie można ich było rozwiązać przed tym terminem inaczej niż na mocy porozumienia umawiających się stron.

Wspomniane wyżej, coraz większe koszty pracodawców, którzy chcieli (musieli) rozwiązać umowę na czas nieokreślony spowodowały, że ktoś sprytny (cwany, chytry, nieuczciwy) zawarł w takiej umowie klauzulę o możliwości jej jednostronnego rozwiązania z zachowaniem krótkiego, np. siedmio- lub czternastodniowego okresu wypowiedzenia. (Sam znam przypadki zawierania takich umów na okres dziesięciu lat!!!). Mimo, że sprawa była głośna, nie zajęła się nią inspekcja pracy, przemilczeli ją parlamentarzyści, w tym ci ze „styropianowego chowu”, „olali” związkowcy, zlekceważyli prawnicy, nic nie zrobiła prokuratura, nawet urzędy skarbowe się tym nie zajęły. (A przecież można było to podciągnąć pod osiąganie nienależnych korzyści). Stawiani pod ścianą (bezrobocie sięgające szesnastu procent, masowa emigracja „za chlebem”) pracobiorcy potulnie podpisywali bzdurne umowy, a władza śmiała się, jaka to jest sprytna i cwana. Dla swoich przygotowała „kontrakty menadżerskie”, które w zakresie odpowiedzialności „pracodawcy” spełniały wszystkie warunki umów na czas określony. Czasem jeszcze zawierały klauzule mówiące o dodatkowych, niezwykle wysokich odprawach w przypadku rozstania się z „menadżerem” przed czasem.

Myślałem (o ja naiwny!), że władza zechce uporządkować tę sprawę. Wystarczyło wprowadzić jasny, prosty zakaz zawierania w umowach na czas określony klauzul o możliwości ich jednostronnego wypowiadania (może z wyjątkiem przypadków, gdy strona umowy została skazana za kradzież majątku pracodawcy lub pracowała pod wpływem alkoholu – słynny art. 52).

Ale nie! Władza, jak rasowy przestępca, idzie w zaparte. Nigdy nie popełniliśmy żadnego błędu. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zrównamy okresy wypowiedzeń!!! Tu podpowiadam. Najlepiej skracając te okresy w umowach na czas nieokreślony do np. czternastu dni, a dla pracowników ze stażem powyżej trzydziestu lat, do 30 dni. Można wprowadzić jeszcze warunek stażu u danego pracodawcy, co będzie logiczne dla powyższych propozycji).

Myślę, że wystarczająco jasno wyłuszczyłem, dlaczego jasna cholera mnie bierze, gdy słyszę to, co słyszę. Polska Piastów, Polska Jagiellonów, Polska bohaterów z Westerplatte, spod Narwiku, Monte Cassino, ale także spod Lenino, Polska uczestników Warszawskiego, bohaterów odbudowy – nie zasługuje na taką bandę nieuków, złodziei, szalbierzy, cwaniaków.

Nie dziwię się, że w proteście przed tworzoną tu i teraz rzeczywistością dwa miliony ludzi już wyjechały z kraju, a dwa następne szykują się do takiego kroku. Stworzyliście takie państwo, że za dwadzieścia lat będziemy umieralnią Europy.

Naród wam podziękuje. Już niedługo.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Piotrek pisze:

    Nie ma co się przejmować umowami o pracę jeszcze trochę i je wycofają jak kapitalistyczni wyzyskiwacze zaśmiecą rynek swoimi umowami na zlecenie i 0,5% społeczeństwa będzie je wykorzystywać.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika