"Chce się żyć" czyli historia Przemka Chrzanowskiego. „Mrugał powieką, jak motyl skrzydłami…” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 29.10.2013

„Chce się żyć” czyli historia Przemka Chrzanowskiego. „Mrugał powieką, jak motyl skrzydłami…”

Już od kilku tygodni mamy okazję oglądać w kinach historię Przemka Chrzanowskiego, czyli filmowego Mateusza Rosińskiego, niepełnosprawnego z dziecięcym porażeniem mózgowym, w którego rolę wcielił się Dawid Ogrodnik. Film w reżyserii Macieja Pieprzycy cieszy się dużą oglądalnością. Przypomnę tylko, że Mateusz podejmuje walkę o własną godność i szczęście, chociaż wszystkim dokoła zdaje się, że jest rośliną, która nie myśli…

"Chce się żyć" czyli historia Przemka Chrzanowskiego „Mrugał powieką, jak motyl skrzydłami…”

33-letni Przemek Chrzanowski.

Jego pierwowzorem jest 33-letni Przemek Chrzanowski, chłopak z mózgowym porażeniem dziecięcym. Choroba nie pozwala mu na komunikację ze światem, wydaje bliżej nieokreślone dźwięki, w niczym nieprzypominające mowy ludzkiej, do tego niedowład obu kończyn, zarówno nóg jak i rąk, niezdarnie porusza tylko jedną dłonią… Od lekarzy usłyszał już we wczesnym dzieciństwie, że jest upośledzony umysłowo, że jest rośliną… kłodą…debilem…

Przemek często zastanawiał się, dlaczego wciąż czuje się jak dziecko? Matka karmiła go, przewijała, jeździł w wózku… Dopiero kiedy zobaczył biegających rówieśników, zrozumiał, że jest inny… Próbował pokazać, że wie, co się wokół niego dzieje, co się do niego mówi. Pokazać, że rozumie przekaz z telewizji, że to nie są dla niego tylko kolorowe obrazki… Próbował, ale… nikt go nie rozumiał.

Kiedy miał 8 lat, matka oddała go do domu opieki społecznej w Międzylesiu. Nie dlatego, że przestała go kochać, prostu miała poważne kłopoty z kręgosłupem… W domu opieki społecznej nie czuł się dobrze, był jednym ze 165 dzieci tam rezydujących. Karmiono go na leżąco, jak inne. Nikt nie zwracał uwagi, że się krztusi, że próbuje powiedzieć, podnieście moją głowę!!! To nic, że wytrącał łyżkę i całym ciałem pokazywał, że chce inaczej… Pielęgniarka przywiązywała go do łóżka, bo myślała, że ma atak padaczki. To nic, że w czasie takiego karmienia przygryzał sobie wargi, jest i na to rozwiązanie – usunąć górne jedynki…

Przemek chciał poczuć odrobinę bliskości, chciał, aby go ktoś przytulił, pogłaskał głowie, ale kto i jak? skoro jest jeszcze 164 innych, pragnących tego samego. Dopiero gdy miał 6 lat, przypadkowo, nauczycielka pracująca z innym dzieckiem, zauważyła, że reaguje na jej głos. Zaczęła z nim lekcje porozumiewania się za pomocą książki z symbolami Blissa. Do opowiedzenia tego, co czuje, w języku Blissa ma 4500 symboli. A on w odpowiedzi, jak sam to zwerbalizował, mrugał powieką, skrzydłami… W ten sposób powstał jego wiersz pt. Miłość.

„Kwiaty radują się życiem w słońcu, całuję życie o zmierzchu, twoje włosy targa sztorm wieczorem, ja cierpliwie czekam na miłość. Nie przysyłaj mi pocałunków o świcie, chcę jak kwiaty kochać nocą”.

W 200 roku dowiedziała się o nim dziennikarka Super Expressu – Vanessa Nachabe i opisała jego historię. Wzruszona opowieścią o Przemku, reżyserka – Ewa Pięta, opowiedziała jego historię w dokumentalnym filmie „Jak motyl”. Gdy dokumentalistka zmarła na raka, postanowił nakręcić film „Chce się żyć”.

Ta wzruszająca historia Przemka, mimo iż przedstawiona w mediach, mam na myśli Super Express, potem jako film dokumentalny w telewizji, wreszcie film fabularny „Chce się żyć”, nie doczekała się jednak radosnego zakończenia. Narosły nawet kontrowersje wokół jego osoby między Super Expressem a reżyserem filmu, Maciejem Pieprzycą. Nie mnie jednak rozstrzygać, kto mówi prawdę…

Prawda jest natomiast taka, że Przemek nadal oczekuje pomocy. Wciąż nieosiągalnym dla niego marzeniem jest komputer do porozumiewania się ze światem, taki jak w filmie „Chce się żyć”. Wciąż on i tysiące jemu podobnych czekają… Tak tysiące, bo częstość występowania MPD zarówno w Polsce, jak i na świecie, od lat ocenia się na 2-3 promile, co oznacza, że dotyczy ono od dwojga do trojga dzieci na każde 1000 żywo urodzonych. Wśród całej liczby dzieci niepełnosprawnych ruchowo, którą w naszym kraju szacuje się na około 40-50 tysięcy, ponad połowa (czyli 20-25 tysięcy) R1; to pacjenci z mózgowym porażeniem dziecięcym. Oni wciąż czekają na poprawę swojego losu, na lepsze życie, na dostrzeżenie w nich człowieczeństwa, nie roślin, kłód, debili. Chcą żyć godnie. Mieć dobrą opiekę, w miarę ich możliwości pracę. Nie chcą być samotni, niedostrzegani… jednymi z wielu. Oni i tak już są pokrzywdzeni, są więźniami własnych ciał, braku koordynacji ruchowej, często mowy…

Nie rozumie ich Państwo, bo wciąż za mało się robi dla niepełnosprawnych, nie rozumieją ich organizacje społeczne, nie dbają o nich politycy. Głosy krytyki dołączają także nasi czytelnicy:

Pieniądze z programów unijnych idą na „durnowate szkolenia (…). Szkoleniowcy biorą ogromną kasę, komu to służy? Gdyby nasi włodarze pomyśleli o tym, aby środki unijne wydawać na cele najpilniejsze, chociażby na mieszkania wspomagane. Cały system jest „chory”, np. w PFRON-ie coraz mniej programów pomocy, a ludzi (zdrowych) tam zatrudnionych R1; coraz więcej.

A przecież, jak powiedział Paulo Coelho – kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości… My powinniśmy to zrozumieć, tak jak i to, że nasze głosy, nasze protesty, nasza ludzka życzliwość, wolontariat i drobna nawet pomoc, jest dla nich czymś wyjątkowym… Jak powiedział Przemek – kalectwo nie jest tak straszne, jak to, że ktoś Cię nie rozumie…

Autor

- Gazeta Bałtycka

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika