Co zeznał Michał Tusk? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 21.06.2017

Co zeznał Michał Tusk?

Za nami kolejne ważne przesłuchanie w Sejmie. Tym razem przed komisją śledczą zeznawał Michał Tusk. Czy jednak koncepcja, w której posłowie wcielają się w rolę prokuratorów, w ogóle ma jeszcze sens?

Idea sejmowej komisji śledczej powstała w 1999 roku ustawą, która dawała tej nowej wówczas instytucji szerokie uprawnienia prokuratorskie, a prace komisji mogły przebiegać zgodnie z zasadami kodeksu postępowania karnego. Komisja kończy działalność przygotowując sprawozdanie podsumowujące, a ewentualni wskazani podejrzani mogą odpowiadać przed Trybunałem Stanu, choć do tej pory taki przypadek jeszcze nie miał miejsca i najprawdopodobniej nigdy się nie zdarzy.

Dlaczego? Bo instytucja komisji śledczej jesz ze wszech miar eksperymentem nieudanym. Zarówno ze względu na brak specjalistycznej wiedzy prawniczej posłów-członków tejże, brak umiejętności zadawania rzeczowych pytań, trudność w przygotowaniu się do danej sprawy, jak również ze względu na dawno upadły prestiż całego Sejmu, który od lat nie jest przez Polaków traktowany poważnie.

Pierwsze komisje śledcze, w tym najsłynniejsza tzw. komisja Rywina, jako byt nowy, składający się z dość ciekawych, barwnych, czasem nawet egzotycznych politycznie osobowości (Rokita, Ziobro, Kalisz, Beger) miała walor atrakcyjności medialnej. Następne już nawet tego waloru nie miały, były nudne, nie wzbudzały wśród obserwujących jakichkolwiek emocji.

Tak też jest z komisją do spraw zbadania afery Amber Gold. Choć sam temat jest niezwykle ważny społecznie. Przewodnicząca komisji nie jest w stanie wykorzystać medialnego i politycznego potencjału tej afery. Nie tylko nie ma na komisją pomysłu, ale brakuje jej politycznej charyzmy, którą mogłaby przyciągnąć uwagę. Nie pomaga nawet regularne wsparcie telewizji publicznej, która stara się relacjonować niemal każde posiedzenie.

Michał Tusk zeznając przed komisja nie powiedział nic ważnego dla sprawy. Zobaczyliśmy tylko, że syn premiera jest człowiekiem, który prawdopodobnie nie za bardzo zna się na czymkolwiek, funkcjonuje raczej jako osoba przypadkowa, jego rzekoma znajomość tematyki transportowej wydaje się bardziej iluzoryczna niż faktyczna. Tak przynajmniej odbierać można to, co przez blisko 8 godzin opowiadał o sobie i swojej pracy.

Cóż, ale od ujawnienia pewnych słabości Michała Tuska do rozwikłania jednej z największych afer finansowych w najnowszej historii Polski droga jest bardzo długa, a pod przewodnictwem Małgorzaty Wassermann nawet nie wie, czy taka droga w ogóle istnieje.

Autor

- dziennikarz, fotoreporter, podróżnik.

Wyświetlono 1 Komentarz
Napisano
  1. Imię... pisze:

    Smutna prawda. Komisja to tylko koszty nic wiecej.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika