„Estończycy są dość zamknięci, cisi i skromni, zmiany raczej nie należą do naszych dobrych przyjaciół” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 7.06.2014

„Estończycy są dość zamknięci, cisi i skromni, zmiany raczej nie należą do naszych dobrych przyjaciół”

Estonia to niewielki kraj, mało znany Polakom, mający burzliwą historię. Pełen jest kontrastów i niesamowitych, zapierających dech w piersiach widokach i miejscach. Jednak to niewielkie państwo od zawsze był obiektem mojej fascynacji. Dlatego postanowiłam porozmawiać o dorastaniu w Estońskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej i zmianach dokonujących się w obecnym wolnym społeczeństwie z rodowitą Estonką, Maarit Abramson.

Maarit Abramson. Fot. z prywatnego albumu.

Maarit Abramson. Fot. z prywatnego albumu.

Urodziłaś się i wychowałaś w okresie, kiedy Estonia wciąż należała do ZSRR. Jak się dorastało w tamtej rzeczywistości?
To była jedyna rzeczywistość, jaką znałam. Nie byliśmy bogaci, aby podróżować poza Związek Radziecki. Dorastałam jedynie z mamą, jednak nie pamiętam abym doświadczyła braku czegokolwiek. Czasy były inne, wybór w sklepach niewielki w porównaniu do tego, co jest obecnie. Podczas tych lat było łatwiej żyć na wsi niż w mieście z powodu dostępu do żywności. Ciągle pamiętam, jak nosiłam ciężkie torby pełne warzyw, mięsa i nabiału do pociągu. Zostałam wychowana, aby być wdzięczną za to co mam, dlatego byłam dość szczęśliwym dzieckiem. Ogólnie było świetnie – spędzałam dużo czasu na wsi. W porównaniu do naszej współczesności tamte czasy wydają się być łatwiejsze, było zdecydowanie więcej oddziaływań pomiędzy dziećmi w różnym wieku – zwykle bawiliśmy się na zewnątrz kiedy tylko mieliśmy okazję.

Jak bardzo zmienił się sposób myślenia Estończyków od czasu odzyskania niepodległości?
Niektórzy wciąż tęsknią za „dobrymi starymi czasami”, bo to rzeczywistość, do której się przyzwyczaili. Ludzie wciąż ciężko pracują i zapominają o odpoczynku. Estończycy są dość zamknięci, cisi i skromni, zmiany raczej nie należą do naszych dobrych przyjaciół. Czymś co naprawdę mnie irytuje jest siłowe wdrażanie zagranicznych manier: nagle niektórzy ludzie uważają, że ich obowiązkiem jest zrzucenie na innych tego, czego sami nie mogą unieść. Wydaje mi się to hipokryzją. Po tak długim wyobcowaniu od wolnego świata wszystkie możliwości mogą w istocie przyprawić o zawrót głowy. Ale wraz z wolnością przychodzi odpowiedzialność i jest to coś, co według moich obserwacji zostało zastąpione wymówkami.

Czy w zachowaniu Estończyków są wciąż jakieś charakterystyczne cechy po latach sowieckiej dominacji?
Najbardziej charakterystyczną cechą jest oszczędność. Tak zwany „wolny” świat żyje z kredytów i pożyczek. Estończycy wiedzą co oznacza niedostatek. Pamięć tej wiedzy jest głęboko osadzona w świadomości, dlatego większość ludzi jest bardziej oszczędna niż hojna. Jestem pewna, że jest wiele więcej cech, ale na całym świecie rozwija się bardzo szybko. Nowe pokolenie z ich nowatorskimi sposobami zdecydowanie przyćmiewa to, co pozostało z czasów Związku Radzieckiego.

Przejdźmy teraz do kolejnego tematu. Skończyłaś  Uniwersytet Talliński na wydziale Nauczania Specjalnego. Obecnie Twoja córka chodzi do szkoły, a za kilka lat Twój synek zacznie swoją edukację. Kiedy obserwujesz obecny system edukacyjny w Estonii, zauważasz jakieś zmiany?
Tak, zauważam. Niestety moja mama już nie żyje, więc nie mogę tego przedyskutować z kimś, kto był świadkiem mojego przechodzenia przez ten sam etap. Prawdopodobnie więc nie jestem obiektywna. Jeśli chodzi o moje dzieci, to oczywiście jestem stronnicza. Jak każdy rodzic. To temat bardzo bliski mojemu sercu i nauczyłam się być ostrożna, jeśli chodzi o wygłaszanie swoich opinii. W teorii wszystko jest idealnie, ale w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. W praktyce jest apatia, jeśli chodzi o samopoczucie psychiczne dzieci. Myślę, że kształcenie integracyjne jest realizowana przez tych, którzy nie boją się konfrontacji. Moja córeczka jest szczęściarą, ma wspaniałą nauczycielkę, która wymaga szacunku, wzajemnej uprzejmości, współpracy i odpowiedzialności. Wydaje się, że obecnie samokrytyka, dyscyplina, szacunek i wytrwałość zostały zastąpione przez wymówki. Coraz bardziej popularne wśród rodziców jest stosowanie braku czasu jako wymówki w każdej sytuacji. Współpraca jest wszystkim, ale ludzie nie porozumiewają się ze sobą jest więc zupełne wyobcowanie. Cały system edukacji jest skierowany w zupełnie innym kierunku. Jednak ci, którzy mają odwagę realizować cel otwartej komunikacji, mają większy wpływ zarówno na dzieci, jak i rodziców.

Czy Twoim zdaniem te zmiany są na lepsze czy na gorsze?
Kiedy mówisz o zmianach w systemie edukacyjnym, jestem optymistką, ale myślę, że są one na lepsze, nawet jeśli obecnie występują głównie w ideologii. Potrzeba czasu, aby zmienić system i jak wcześniej wspomniałam Estończycy nie są chętni do zmian… Musimy się rozwijać jako społeczeństwo, by pasować do wymagań przy jednoczesnym zachowaniu szacunku dla samych siebie i poczuciu spełnienia. Oczywiście trudno jest nauczyć się zachowań, których jeszcze do końca nie wdrożyliśmy. Jednak jeśli chcemy, aby  nasze dzieci radziły sobie w przyszłości, to musimy je wprowadzić do życia.

Jaki jest według  Ciebie ogólny poziom edukacji w Estonii?
Estonia zawsze była jednym z wiodących krajów, jeśli chodzi o szkolnictwo. Jako naród jesteśmy dumni z naszego dziedzictwa. Pamiętamy o naszej przeszłość i przekazujemy tę wiedzę następnym pokoleniom. Dla mnie jest to jeden z powodów, dla których w przeszłości edukacja była tak popularna. Myślę, że całkiem dobrze nam idzie, jeśli chodzi o osiągnięcia naukowe i wdrażanie wiedzy, weźmy na przykład Skype. Jednak ostatnie lata wykazały motywacji do nauki wśród młodzieży. To prawdopodobnie ze względu na mentalność „szybkiego wzbogacenia się”, która rozprzestrzenia się jak rak. Jednocześnie wymaga więcej niezależności, więc dzieci muszą dorastać i dopasowywać się do nowych okoliczności znacznie szybciej niż kiedyś. Również jest teraz ciężko nastolatkom znaleźć pracę w wakacje czy na weekendy. Jakoś takiego dużego problemu ze znalezieniem pracy nie było w czasie, gdy ja dorastałam, było łatwiej o pracę w wakacje.

Skoro jesteśmy już w tym temacie, to interesuje mnie, w jakim wieku zaczęłaś swoją pierwszą pracę i co to była za praca?
Nawet nie pamiętam swojej pierwszej pracy. Prawdopodobnie była to praca w drukarni albo sprzedawanie koszulek na Starym Mieście. Moja mama była przełożoną w drukarni przez całe swoje życie, a ja wykonywałam tam różne dziwne prace. Kiedy byłam nastolatką dużo pracowałam z dziećmi: byłam korepetytorką, opiekunką, elfem. Organizowałam gry i zajęcia na letnich obozach, i tym podobne. Myślałam o tym i doszłam do wniosku, że najwięcej pieniędzy zarobiłam występując w programie TV w wieku 11- 13 lat.

Jak wspominasz tę pracę?
Pamiętam to jako zabawę, coś zabawnego, ale i wymagającego. To była wspaniała praca, szczególnie ze względu na wszystkich sławnych ludzi i interesujące miejsca, które mogliśmy zobaczyć. Jako dzieci nie rozumieliśmy, jakie są koszty produkcji programów TV, więc dla nas było niesamowicie zabawnie chować się zarówno w naszym studio, jak i w innych, do których się zakradaliśmy. Jednak była cena za to wszystko – przez dwa lata nie miałam ani jednego wolnego dnia. W tygodniu chodziłam do szkoły i miałam zajęcia taneczne, każdego dnia weekendu od dziewiątej rano do dziewiątej wieczorem musieliśmy być w studio. Cóż, nie wszyscy musieli, ale ja byłam jedną z kluczowych postaci. Jednak nie zamieniłabym tego doświadczenia na nic innego.

Czy masz jakieś szczególne wspomnienia dotyczące jakiejkolwiek z twoich prac?
Zabawną rzeczą dotyczącą wspomnień jest to, że to nie sytuacje zostają w mojej pamięci, ale pewne aspekty, które wywołują konkretne uczucia, emocje. Na przykład dźwięki i zapachy. Za każdym razem, kiedy wspominam pracę w telewizji pamiętam zapach makijażu. Nie potrafię wyjaśnić jaki on był, ale pamiętam go dokładnie. Podłoga w drukarni skrzypiała w dziwny sposób i razem z rytmem pracujących maszyn dźwięk ten był podobny do dźwięku symfonii. Tekstura płatków kakaowych, gdy podczas świąt byłam elfem, smak świeżo wyciśniętego soku z rokitnika, gdy byłam kelnerką, niesamowity ból stóp po niekończącej się nocnej pracy hostessy. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.

Na zakończenie chciałam zapytać, czy trudno było Ci połączyć macierzyństwo z pracą?
Oczywiście, że było trudno. Zawsze chciałam być najdłużej w pobliżu moich dzieci podczas ich dorastania. Wygląda na to, że zewnętrzny świat może dezorientować dziecko. Był to ogromny sprawdzian, szczególnie dla moich dzieci. Jako młoda mama musiałam naprawdę włożyć czas i wysiłek w nauczenie się słuchania mojej intuicji i ufania jej, pomimo okoliczności, które pojawiały się w moim życiu. Musiałam zacząć pracować, gdy moja córeczka miała dziewięć miesięcy. Codziennie płakałam, tak bardzo za nią tęskniłam. Zaczęłam więc pracować na nocne zmiany. Pracowałam tak przez cztery lata i to zostawiło po sobie ślady. Na szczęście przez ostanie kilka lat mogłam pracować w weekendy lub w domu, więc miałam szansę zadbać o psychiczny i emocjonalny rozwój moich dzieci. Pewne jest to, że każdy popełnia błędy podczas wychowywania dzieci. Czuję się szczęśliwa mając czas do poznawania moich pociech i do odkrywania siebie w roli matki. Dzieci są dla mnie zawsze na pierwszym miejscu, a praca na drugim.

Rozumiem. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

Wywiad przeprowadziła: Lidia Wrona

Autor

- niezależny serwis informacyjno-publicystyczny.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika