Gnijąca Polska… „Kraj musi mieć solidne fundamenty” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 15.10.2018

Gnijąca Polska… „Kraj musi mieć solidne fundamenty”

Polska jest państwem tylko teoretycznym – raczył w swoim czasie zauważyć pan Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych. Dziś widać już w wielu miejscach, że jego stwierdzenie nie było pozbawione sensu.

Szkoda co prawda, że autor tego wiekopomnego „odkrycia” nie wspomniał nic o swojej roli w czynieniu z Polski państwa tylko teoretycznego. Ale mniejsza o to. Czasem zastanawiam się, jak bardzo „teoretycznym państwem” jest mój kraj i dlaczego? Odpowiedzi na te pytania nie są niestety optymistyczne.

Wielokrotnie już pisałem o tym, że nie ma w Polsce autorytetów. Szczególnie nie ma ich w tak zwanym życiu publicznym. O „elitach” życia politycznego nie ma co pisać. Wiemy, jakim zaufaniem (poważaniem) cieszą się politycy. Wiemy, (taśmy prawdy, ale także wypowiedzi z sejmowej trybuny, sprawozdania z różnych procesów sądowych, reportaże), jak się zachowują, jak się wypowiadają. Powiem wprost. Bardzo często tak zwani „menele” spod budki z piwem (przy okazji – kto jeszcze pamięta, co to takiego owa budka) zachowują się lepiej. A przecież to jest „społeczny margines”.

Niestety, zmiana władzy, jaka nastąpiła po dwudziestym piątym października 2015 roku  ujawniła, że problem „steoretyzowania”  państwa jest znacznie większy.

Sędziowska kasta

Zacznijmy od sądów i owej „zupełnie nadzwyczajnej kasty ludzi”. Jak pokazało życie, niektórzy członkowie tej kasty prawo traktują co najmniej wybiórczo, nie tylko mają swoje poglądy polityczne, (tego nie da się uniknąć), ale także je manifestują. Wpływają (w sposób bardziej i mniej formalny) na kształt stanowionych w Sejmie ustaw (czasem są ich autorami bądź współautorami). Potrafią także dokonywać przestępstw i wykroczeń, w dodatku unikając za nie odpowiedzialności. W czym chyba skutecznie pomaga im owa „kastowość” (a może zawodowa solidarność, która, przynajmniej w mojej ocenie, skutecznie pozbawia „stan sędziowski” niezawisłości. Bo cechy tej nie można zadekretować w najlepszej nawet ustawie. Tę cechę można w sobie wykształcić. W procesie sędziowskiej praktyki. Innej drogi nie ma. Ale dla bardzo wielu polskich sędziów jest to droga zdecydowanie zbyt trudna). Jeśli do tego dodamy brak znajomości prawa, niedouczenie, niechęć do podnoszenia kwalifikacji – nie będziemy się dziwić, że zaufanie do polskich sędziów i sądów w ciągu ostatnich trzydziestu lat drastycznie spadło. I nie widać, by ten trend miał się w najbliższym czasie zmienić.

Lekarze na sprzedaż

Rośnie w siłę (głosu) ruch nazywany „antyszczepionkowym”. Czy nazwa ta odpowiada rzeczywistości, nie mnie rozstrzygać. Uważam, że bardziej trafne byłoby określenie ludzi starających się chronić własne potomstwo grupą dążącą do swobody w sposobie opieki nad własnymi dziećmi. Ale nie o „antyszczepionkowcach” zamierzam pisać. Chcę natomiast zwrócić uwagę, że przy okazji nagłaśniania działalności ruchów „antyszczepionkowych” w przestrzeni publicznej pojawia się argument, że koncerny farmaceutyczne, dysponujące pieniędzmi większymi niż budżety niektórych państw, po prostu kupują sobie i polityków stanowiących prawo, i lekarzy ordynujących ich produkty, i naukowców publikujących (lub wręcz przeciwnie) swoje opinie na temat produktów przez owe koncerny sprzedawanych.

Sprawa sprzedajnych polityków nie jest niczym nadzwyczajnym. Jednak już możliwość „kupienia” działań lekarza może być dla społeczeństwa niebezpieczna. Podważanie zaufania do lekarza, w czasach mojej młodości praktycznie niespotykane (z wyłączeniem przypadków ewidentnie przestępczych, a takie przypadki zdarzały się w grupie lekarzy tak samo jak w każdej innej grupie) dzisiaj jest już normą.

Dziś nikt nie dziwi się opinii, że lekarze są sprzedajni (Nie twierdzę, że tacy są. Twierdzę, że takie o nich opinie funkcjonują w przestrzeni publicznej). To bardzo zły objaw. Niestety, teoretyczne państwo i w tej sprawie nie potrafiło sobie poradzić.

Media – tuby propagandowe

Jak dzieci cieszyliśmy się w 1990 roku z wolności prasy. (Tak naprawdę – mediów). Pierwszym bardzo niepokojącym sygnałem, że z tą „wolnością” coś może być nie tak była dość powszechna w początku lat dziewięćdziesiątych autocenzura. Poszczególni autorzy (dziennikarze) starali się pisać mniej więcej to, czego oczekiwali zwierzchnicy, właściciele. Trzydzieści lat wolności doprowadziło do sytuacji, gdy media są po prostu tubami propagandowymi poszczególnych stron politycznej barykady.

Jeśli ktoś ma inne zdanie, niech poogląda dostępne w Polsce telewizje. Krajowe są podzielone bardzo konkretnie. Dwie główne stacje „prywatne” zupełnie jednoznacznie wspierają opozycję. Telewizja nazywana publiczną w każdej sprawie nastawiona jest na brutalną krytykę opozycji, wychwalając każde działanie rządu. Od tej zasady nie zauważyłem żadnego odstępstwa. Podkreślam: nie oceniam poziomu żadnej z tych stacji. Stwierdzam tylko, że są one bardzo jednoznacznie ukierunkowane politycznie.

Żeby nie pogłębiać frustracji Czytelników powiem, że w innych krajach, w tym także tych „demokratycznych”, jest tak samo. Niezależne media (jak choćby Gazeta Bałtycka) – to dziś ewenement. Niestety, tak zwany „niszowy”.

Zaufanie do państwa

„Teoretyczne państwo” bardzo skutecznie pozbywa się służb specjalnych (wywiadu, kontrwywiadu). Dziś już chyba nikt nie wierzy w państwowe gwarancje dla polskich funkcjonariuszy. Zmiana tego stanu rzeczy będzie trwała całe pokolenia. A budowa autorytetu służb – nawet kilka razy dłużej.

Nie lepiej jest z autorytetem polskich nauczycieli. Z jednej strony – ich poziom zbyt często jest kiepski. Z drugiej – warunki pracy i różnego rodzaju regulacje powodują, że tracą także wśród uczniów. W wielu dziedzinach życia, w tym w gospodarce, od trzydziestu lat trwa negatywny dobór kadr. Jeśli szukamy ludzi uczciwych, to może ich znajdujemy. Ale w zamian są to ludzie obawiający się podejmować jakiekolwiek decyzje. Często ludzie ci, chcąc zabezpieczyć się przed jakimikolwiek podejrzeniami (właśnie, o co?) wdrażają procedury paraliżujące działalność organizacji, którymi mają efektywnie zarządzać. Dotyczy to także spółek będących we władaniu państwa. Ale widać to także niemal we wszystkich „procedurach”, którym podporządkować ma się przeciętny obywatel.

Gdy widzę druki zeznań podatkowych (wezwań „mandatowych”), na których wydrukowane są dziesiątki możliwych wariantów, z których obywatel ma wybrać jeden (a często i tak nie ma takiego, który by odpowiadał rzeczywistości), by wypełnić proste oświadczenie, zastanawiam się, po co marnujemy te dziesiątki tysięcy ton papieru? Jaki to ma na nasze lasy? Ale tu nie ma ani „zielonych”, ani nikogo, kto by głośno powiedział, jak bardzo nieracjonalne są to działania.  Nie wróży to dobrze przyszłości naszej gospodarki. Piszę to mimo bardzo optymistycznych wizji kreślonych ustami Premiera Rządu Rzeczpospolitej.

Marne prawo

Coraz częściej podważane są same fundamenty państwa. Takim fundamentem jest prawo. Nie wiem, dlaczego polscy politycy chlubią się tym, jak wiele ustaw uchwalają w każdej kadencji. W efekcie mamy prawo, w którym jedne ustawy zaprzeczają drugim. Przeciętny obywatel już dawno przestał się tym przejmować, bo i tak nie jest w stanie poznać prawa ani stosować się do niego w pełni.

Z drugiej strony, choćby starał się jak najbardziej przestrzegać prawa, przedstawiciel teoretycznego państwa znajdzie na niego paragraf. Rzucone w swoim czasie (przez Magdalenę Ogórek, wówczas kandydatkę na urząd Prezydenta Rzeczpospolitej) hasło, że prawo trzeba w Polsce napisać od nowa zostało w mediach skutecznie wyśmiane. Mam wrażenie, że trochę przedwcześnie.

Wydaje się, że po 1990 roku do władzy doszli ludzie, którzy albo nie potrafili budować silnego PAŃSTWA,  albo mieli zamiar budować państwo tylko teoretyczne. Co im się udało.  W efekcie takich działań doszliśmy do sytuacji, gdy coraz bardziej, chcąc nie chcąc, lekceważymy tę naszą Polskę. Mimo apeli o patriotyzm. Mimo obietnic, że budujemy silną, suwerenną Polskę. Bo silny, suwerenny kraj musi mieć solidne fundamenty. Z pewnym rozczarowaniem zauważam, że jak dotąd nie widać nikogo, kto potrafiłby takie fundamenty zaprojektować i zbudować.

 

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika