Irańska beczka prochu | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 15.01.2020

Irańska beczka prochu

W ostatnich dniach doszło do wydarzeń, które poskutkować mogą daleko idącymi konsekwencjami. Mowa tu oczywiście o konflikcie amerykańsko-irańskim. Jest to niezwykle groźna sytuacja nie tylko dla bezpieczeństwa regionu Bliskiego Wschodu ale także dla światowego pokoju. Jaka w tym wszystkim jest rola Polski? Czy coś może nam zagrażać?

W razie wybuchu wojny z Iranem Polska znalazłaby się w niewygodnej sytuacji. Z jednej strony – nie mamy żadnego interesu, by nasze wojska wchodziły na tereny Bliskiego Wschodu. Z drugiej jednak to Stany Zjednoczone, czy to się nam podoba czy nie, są gwarantem bezpieczeństwa naszego państwa. Jest to sytuacja niebezpieczna, która uzależnia nas od decyzji amerykańskich. W konsekwencji tego możemy znaleźć się na rozdrożu: poprzeć USA i wejść do bezsensownej z naszego punktu widzenia wojny, czy ryzykować ochłodzenie się naszych stosunków z ,,wujkiem Samem”.

Jeśli wejdziemy do wojny, pod wielkim znakiem zapytania stanie to, z czego dotychczas możemy być dumni – brak islamskich aktów terroru. Z drugiej zaś strony nie możemy sobie pozwolić w naszym położeniu geopolitycznym, by amerykański parasol ochronny osłabł. Nie wiadomo jakie w dłuższej perspektywie czasu miałoby to konsekwencje.

Gdyby USA zdecydowały się na otwarty z Iranem, skończyłoby się na wieloletniej, wyniszczającej wojnie tj. miało to miejsce w Afganistanie. Taka perspektywa wydaje się nie jest zbyt atrakcyjna dla Białego Domu. Gra jednak może być warta świeczki. Ogromne złoża irańskiej ropy w połączeniu z jej ogromnym znaczeniem strategicznym… Te argumenty mogą przeważyć w podjęciu decyzji przez Waszyngton.

wypadków zdaje się jednak zmierzać w kierunku deeskalacji konfliktu. Po irańskich atakach rakietowych na amerykańskie bazy, Stany zdecydowały, że nie będą podejmować działań odwetowych. Retoryka płynąca z Teheranu także wybrzmiewa pokojowymi tonami. Czy więc możliwe, że wszystkie ostatnie działania to jedynie gra?

Ciekawy jest fakt, że w irańskim kontruderzeniu nie zginął żaden, dosłownie żaden amerykański żołnierz. Jest to sytuacja co najmniej zastanawiająca przy skali ataku. Być może wszystkie te wydarzenia to jedynie ukartowany teatrzyk, który miał na celu pozbycie się niewygodnego człowieka?

Wyobraźmy sobie taki scenariusz. Iran prowadzi rozmowy z USA na temat zniesienia sankcji oraz normalizacji stosunków na linii Teheran – Waszyngton. Taki deal mógłby przynieść korzyści dla obu zainteresowanych stron. Na drodze jednak stoi jeden, niewygodny człowiek. Jest on na tyle potężny i sławny, że irański rząd nie może się go zwyczajnie pozbyć. Uniemożliwia Teheranowi działania polityczne zmierzające do zacieśnienia stosunków dyplomatycznych z USA. Co zrobić w takiej sytuacji?

Pamiętajmy też, że w Stanach Zjednoczonych zbliżają się wybory prezydenckie. Donald Trump potrzebuje spektakularnego sukcesu. Po usunięciu Sulejmaniego, zamieszanego w różne terrorystyczne przedsięwzięcia zyskuje wizerunek silnego, zdecydowanego przywódcy. Jednocześnie pomaga Te

Niezależnie od tego czy powyższy scenariusz jest prawdą czy nie, można przypuszczać, że do dalszej eskalacji konfliktu nie dojdzie. Wojna na Bliskim Wschodzie nie leży w interesie ani USA ani Iranu. Na podobnym konflikcie mogłoby zależeć jedynie Izraelowi.
Donald Trump raczej nie będzie chciał wojny. w postaci wyeliminowania terrorysty – owszem. Wizerunkowy zysk, zero strat. Wojna w pełnej skali, amerykańskich żołnierzy… To już nieco temat. Pamiętajmy, że gra toczy się o prezydencki fotel. A rozpętanie wojny nie przysłuży się zdobywaniu głosów.

Na tę chwilę, myślę, że możemy spać spokojnie. Jeśli Stanom zależy na wojnie, nie powinna ona wybuchnąć w najbliższym czasie. jednak, czy po wyborach sytuacja nie ulegnie zmianie…

Maciej Klimkiewicz

Autor

- Gazeta Bałtycka

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>