Rewolucja na Ukrainie oczami laureatów Grand Press Photo 2014 | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 11.11.2014

Rewolucja na Ukrainie oczami laureatów Grand Press Photo 2014

– Chcieliśmy uświadomić Zachód o co Ukraińcy tak naprawdę walczą – tak tłumaczą cel powstania fotocastu „Rewolucja” jego twórcy: Dominik Werner i Paweł Wyszomirski. Ich materiał został nagrodzony tegorocznym Grand Press Photo. 9 listopada w Instytucie Kultury Miejskiej laureaci opowiedzieli o podróży na Ukrainę i powstaniu zwycięskiej pracy. Spotkanie odbyło się w ramach konferencji dziennikarzy studenckich Medionalia.

grand_press_photo

fot. Elke Wetzig

Rozpoczęło się pokazem sześciominutowego fotocastu. Uczestnicy seminarium z uwagą przyglądali się przewijającym się na ekranie poruszającym zdjęciom, fragmentom nagrań. W tle słychać było ukraiński hymn i wypowiedzi zdeterminowanych Ukraińców. Dominik Werner i Paweł Wyszomirski pojechali na Ukrainę z zamiarem przygotowania materiału, przedstawiającego to, co dzieje się na Majdanie. – O co oni tak naprawdę walczą? – zastanawiał się Werner.

Ich fotocast miał być odpowiedzią na to pytanie, daną szczególnie państwom zachodnim. Bo o ile Polacy przez doświadczenie komunizmu byli w stanie swoich wschodnich sąsiadów zrozumieć, o tyle dla reszty krajów europejskich bunt Ukraińców nie był wcale oczywisty. Chcieli więc pokazać Zachodowi zapał i wytrwałość obywateli domagających się swoich praw i godnego traktowania ich przez władzę. Jednocześnie uciekali od angażowania się w sprawy polityczne. Znacznie bardziej zależało im na przedstawieniu codzienności na Majdanie, planu dnia, warunków życia.

Decyzja o wyjeździe na Ukrainę została podjęta z dnia na dzień. – W środę wieczorem wykonaliśmy do siebie telefony, a w czwartek byliśmy w drodze do Lwowa- opowiadał Paweł Wyszomirski. To była połowa grudnia 2013 r., czas w którym rewolucyjne nastroje na Majdanie zaczęły narastać, ale nie było jeszcze ofiar śmiertelnych. Mimo to Werner i Wyszomirski mieli świadomość grożącego niebezpieczeństwa. – Nie baliśmy się, że ktoś nas zamorduje, ale wiedzieliśmy, że możemy zostać pobici – mówił Wyszomirski. Na wypadek konieczności ucieczki czy kradzieży zabrali ze sobą sprzęt gorszej jakości.

To był ich pierwszy wyjazd na Ukrainę, nie wiedzieli więc czego mogą się spodziewać. Znali ten kraj jedynie z przekazów medialnych, osobistych uprzedzeń i stereotypów. – Dla mojego pokolenia to po prostu Rosja. Nie rozróżniamy tego – przyznał Paweł Wyszomirski. Na miejscu okazało się jak duża była ich niewiedza i ignorancja. – Kijów bardziej przypomina miasta europejskie niż Warszawa – stwierdził Dominik Werner. Na plac wychodziło się bezpośrednio z metra. Wszystko wyglądało jak na planie filmowym – dodał. Dało się odczuć atmosferę pospolitego ruszenia, inaczej niż we Lwowie. Tam wszystko było dobrze zorganizowane. Niemal od razu po przyjeździe znaleźli centrum prasowe. – Oni zdawali sobie sprawę, że świat musi o nich usłyszeć – tłumaczył zdziwienie słuchaczy Dominik Werner. To pozwoliło im na łatwiejsze zdobycie kontaktów. Wiele z nich udało im się zebrać dzięki Facebookowi. Ukraińcy okazali się otwarci, chętni do rozmowy. Co niestety nie zawsze było łatwe, ponieważ Dominik i Paweł nie znali ukraińskiego. Dopiero na końcu pobytu w Kijowie poznali pół–Polaka, kierownika samoobrony na Majdanie. – Gdybyśmy spotkali go wcześniej moglibyśmy dotrzeć do większej ilości, miejsc, źródeł informacji – mówił z nutą żalu w głosie Dominik Werner.

Pobyt na Ukrainie zaowocował powstaniem fotocastu, czyli materiału reportażowego złożonego z fotografii i materiałów filmowych wzbogaconych o dźwięk. Pracę rozpoczyna się od stworzenia ścieżki audio, na którą nakłada się obraz. – Fotocast nie jest gatunkiem newsowym – zaznaczał Paweł Wyszomirski. Powinien dotyczyć szerokiego, istotnego problemu. – Relacja z koncertu raczej nie jest najlepszym tematem- dodał. W mediach nie ma zapotrzebowania na tego typu materiały, ponieważ są zbyt kosztowne i pracochłonne. W przypadku Wernera i Wyszomirskiego żadne z polskich mediów nie było zainteresowane fotografiami z Majdanu. „Rewolucja” nie powstała zresztą z myślą o publikacji w telewizji czy internecie. – Zrobiliśmy ją specjalnie pod konkurs – przyznali obaj fotoreporterzy.

Autor

- pasjonatka literatury i sztuki, miłośniczka kultury francuskiej.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika