Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że przepisy wymuszające na obywatelach Rzeczpospolitej wymianę ważnych bezterminowo praw jazdy na nowe, których termin ważności będzie ograniczony, są zgodne z Konstytucją.

Uzasadnienie w takim brzmieniu, jakie zapamiętałem z doniesień medialnych, wydaje się kuriozalne, a w dodatku gmatwające i tak już skomplikowany system prawny mojego kraju. Okazuje się, że zdaniem wysokiego Trybunału moje uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych zachowają ważność bezterminowo, a ważność utraci tylko dokument potwierdzający te uprawnienia.

Przy takim podejściu do sprawy już tradycyjnie, mam kilka pytań:

• Jakie konsekwencje spotkają mnie, gdy nie wymienię dokumentu na nowy?
• Czy za brak ważnego dokumentu potwierdzającego moje kwalifikacje do prowadzenia pojazdów konsekwencje będą takie same jak za brak tych uprawnień? (A więc zdanego egzaminu potwierdzającego kwalifikacje?) Czy mniejsze, czy może większe?
• Co zrobią w takiej sytuacji zakłady ubezpieczające mój pojazd w ramach obowiązkowej odpowiedzialności cywilnej?

Nie wiem, czy ma sens stawianie pytania o zaufanie obywatela do państwa, jeśli przed wydaniem nowego dokumentu nakazuje mi się przejść ponowne obowiązkowe badania lekarskie? (Może nawet przydatne, sensowne, ale już kiedyś byłem im poddany, lekarz stwierdził, że z moim stanem zdrowia dożywotnio mogę prowadzić pojazd, państwowy urząd swoją powagą to potwierdził (wydał mi stosowny dokument), a teraz kolejny państwowy urząd podważa tamto stanowisko).

Od strony prawa wariactwo w najczystszej postaci. Aż strach pomyśleć, czy aby na pewno matura zdana pod rządami „komunistów” zachowała swoją ważność?