Czy za 10 lat nie będzie już hackerów i podsłuchów? | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 8.02.2019
Donosy | Autor: Redakcja

Czy za 10 lat nie będzie już hackerów i podsłuchów?

Wyobraźmy sobie, że jest rok 2030. Nie – samochody nie latają – to nie „Jetsonowie”. Na ulicach nie ma ludzi w kosmicznym lateksie, a miasta wyglądają dość podobnie, jak dziś. Ale jeśli przyjrzymy się w skali mikro, to zobaczymy różnicę, której pozornie nie widać – nawet z nosem w telefonie. Telefon właśnie przesyła dane już nie siecią GSM, a satelitarną komunikacją kwantową. Takich danych nie przechwyci żaden hacker na świecie. Brzmi tajemniczo? To wróćmy do teraźniejszości.

Niedawno chińscy naukowcy otworzyli drzwi do takiej właśnie przyszłości – przesłali dane z satelity za pomocą par splątanych fotonów, które niosły ze sobą informację. Nie zaglądając w fizyczne zaułki – w praktyce chodzi o to, że jeżeli ktoś spróbuje przejąć albo złamać klucz zabezpieczający tak przesyłanych danych, to ten klucz jednocześnie się zmieni. Pierwotny klucz stanie się więc bezużyteczny. Tak działa po prostu fizyka kwantowa.

„Rozmowa niekontrolowana”

Czy faktycznie czeka nas rewolucja w cyberbezpieczeństwie? O kierunek zamian zapytaliśmy ekspertów w tej dziedzinie – specjalistów ze sklepu detektywistycznego Spy Shop w Gdyni: „Połączenia zaszyfrowane w ten sposób na pewno będą o wiele trudniejsze do przechwycenia w codziennej komunikacji. Ale nawet jeśli taka technologia rzeczywiście będzie wszędzie obecna, to i tak pewna grupa podsłuchów się nie zmieni. Mam na myśli, paradoksalnie, najprostsze dyktafony, które nie korzystają z transmisji danych, a materiał po prostu nagrywają na kartę pamięci. Tak jak dyktafon, który rozpoczął tzw. aferę KNF. W dodatku takie urządzenia można zablokować tylko profesjonalnymi zagłuszaczami ultradźwiękowymi”.

Od razu rozszyfrujmy tę nazwę – zagłuszacz ultradźwiękowy wytwarza falę dźwiękową o określonej częstotliwości. Zakłóca nie tyle transmisję danych z podsłuchu, co sam mikrofon. Działa więc u źródła, a podsłuch nie ma wtedy już nawet czego transmitować, bo całe jego nagranie jest mechanicznym szumem. Takiego zakłócenia nie da się też w żaden sposób odszumić, bo nie jest nałożone na nagranie – to ono jest nagraniem, tylko zupełnie zniszczonym i tym samym, niegroźnym.

„Dobrym przykładem jest Tower-A. Zagłuszacz, który wygląda jak elegancki głośnik, ale zamiast muzyki, emituje ultradźwięki i robi sporo niesłyszalnego szumu wokół siebie. Takie urządzenia coraz częściej można spotkać w biurach, salach konferencyjnych, a nawet na uczelniach, gdzie zagłuszacz chroni samodzielność egzaminu przed <pomocami naukowymi> w uchu studenta” – komentuje ekspert sklepu Spy Shop w Gdyni.

Nowa era podsłuchów?

Podsłuch to narzędzie – działa dwojako. Bywa zarówno oskarżonym, przed którym trzeba się chronić zagłuszaczem, ale może być też oskarżającym, jeśli zbiera dowody w sprawach biznesowych czy wręcz śledczych. Dlatego ewentualna rewolucja w przesyłaniu danych nie ominie podsłuchów i zmieni się po prostu technologia, która przekazuje dźwięk na żywo.

Poza tym, chodzi przede wszystkim o to, żeby żyło się bezpieczniej. Kwantowa sieć komunikacji jest dopiero w powijakach, ale jeśli kiedyś zastąpi aktualną kryptologię, to obecny świat z pewnością się do niej dostosuje.

Autor

- Gazeta Bałtycka



Moto Replika