„Po przecinku”. Norymberga czy Normandia?
Dzień 26 sierpnia 2016 roku. Program „Po przecinku”. Rozmawiają dwie niezwykle kompetentne we wszelkich sprawach osoby. Obie reprezentują nurt co najmniej mocno zbliżony do obecnie rządzącej koalicji.
Zgodnie z obowiązującymi wytycznymi prowadzą między innymi atak na urzędującego Prezydenta Rzeczpospolitej. I przekonują opinię publiczną, że zasygnalizowana przez niego zmiana „formatu normandzkiego” na jakiś szerszy mogący przyczynić się do lepszych rozwiązań problemów ukraińskich, jest co najmniej błędem politycznym.
Można tę opinię podzielać lub nie. Jest to między innymi kwestia zrozumienia polityki zagranicznej. Ale o wiele bardziej niepokojące jest to, co usłyszałem dwukrotnie. Otóż prowadząca program „dziennikarka”, najwyraźniej chcąc „dokopać” Prezydentowi, używała określenia: „format norymberski”. Cóż to za „diabeł? Nie mam pojęcia. Myślę jednak, że w miarę rozsądnie tłumaczy on cudzysłów, w którym zamknąłem słowo „dziennikarka”.