Gmyz atakuje Azraela. „Niektórzy mają problem z wyczuciem granicy”
Nie milkną echa ataku, jaki przeprowadził na Twitterze prawicowy publicysta Cezary Gmyz na popularnego blogera funkcjonującego pod pseudonimem Azrael Kubacki.
Gmyz opublikował m.in. takie komentarze pod adresem blogera:
„Obawiam się, że lekarze z litości go oszukują”
„Zło do niego wróciło”
Bloger Azrael od kilku lat zmagający się z ciężką chorobą, wciąż jest aktywnym publicystą i komentatorem. Przeszedł z sukcesem jedną operację, przed nim dalsze leczenie. Wszystko wskazuje na to, że chorobę pokona, czego bardzo mu życzę. Ponadto mocno kibicuję i trzymam kciuki!
Jednak są i tacy, którzy chorobę blogera wykorzystują do tego, aby go atakować. Wśród przeciwników Azrael ma głównie prawicowych publicystów, którzy niestety nie od dziś mają problem z wyczuciem granicy, po przekroczeniu której, kończy się publicystyka, kończy się polemika a zaczyna po prostu nienawiść. Pierwotna, ludzka, nieokiełznana nienawiść.
Odnoszę wrażenie, że prawicowi publicyści z reguły są ponadprzeciętnie wojowniczy. Za wszelką cenę starają się pokazać, że są odważni, waleczni, walczący i broniący wymyślonych przez siebie wartości. Czują się chyba spadkobiercami tych wszystkich, którzy aktywnie działali w podziemiu w czasach PRL. Tyle tylko, że ówczesna rzeczywistość naprawdę wymagała prawdziwej odwagi, jednocześnie wyjątkowo skutecznie weryfikowała prawdziwe bohaterstwo. Ciekawostka: im dalej od tamtych lat, tym więcej mamy bohaterów, opozycjonistów i ludzi zasłużonych. Niestety coraz mniej tych prawdziwych…
Dzisiejsza odwaga prawicowych działaczy na szczęście zaczyna się i kończy jedynie w warstwie słownej. I może to dobrze, bo gdyby przyszło im naprawdę walczyć z prawdziwym przeciwnikiem, mogłoby się okazać, że odwagi mają niewiele a większość z nich nie ma jej wcale. Mają szczęście.