Medialna Ebola atakuje
Kampania wyborcza niemrawa, w centralnej polityce też nic ciekawego się nie dzieje, w dodatku jest weekend i dziać się będzie jeszcze mniej. A pisać w gazetach o czymś trzeba, pokazywać w telewizji – tym bardziej.
No to wymyślili sobie dziennikarze, że można „rozkręcić” temat wirusa Ebola, który rzekomo już zbliża się do naszych granic, a może już je przekroczył? A my co? Jak zwykle – zupełnie nieprzygotowani. Nie mamy procedur, umiejętności, sprzętu… nic nie mamy. A lekarze jak się dowiedzą, że przyszła Ebola – uciekną w krzaki. Tak przynajmniej chcieliby widzieć tę całą opowieść dziennikarze. I okazuje się, że dość skutecznie taką właśnie wizję starają się promować, budząc wśród obywateli trochę śmiechu, ale także trochę strachu i jeszcze więcej niepewności…
Sytuację próbują także wykorzystać różnej maści działacze skupieni wokół szeroko rozumianej branży medycznej, prowadząc mniej lub bardziej nikczemne gry i zabawy propagandowe – wszystkie skupione wokół jednego celu. Wzbudzić wśród obywateli strach… i w ten sposób mieć wpływ na decyzje polityczne.
Szanowni państwo. W żadnym wypadku obecnie nie grozi nam wirus Ebola – to po pierwsze. Po drugie nasi lekarze na pewno nie będą uciekać ze szpitali, gdyby nawet przyszło im zetknąć się z gorączką krwotoczną, bo z chorobami zakaźnymi (także śmiertelnymi) mają przecież do czynienia na co dzień.
Wydaje się również, że polskie szpitale to nie jedynie puste budynki (jak chcieliby tego dziennikarze), a całkiem dobrze wyposażone centra medyczne, które są w stanie sprostać najtrudniejszym nawet wyzwaniom.
A Ebola może i Polsce zagraża, ale tylko ta medialna.