Minister w kabarecie
Bartosz Arłukowicz podczas dzisiejszej sejmowej debaty o wotum nieufności dla ministra zdrowia. Co powiedział? Jak odpierał zarzuty? Jaką metodę wykorzystał?
Modną ostatnio w kręgach rządowych, nie wymagającą wielkich przygotowań, za to wyjątkowo prymitywną metodą socjotechniczną, którą w skrócie nazwać można „a za waszych czasów było gorzej”.
I w ten właśnie sposób, zamiast odnosić się merytorycznie do konkretnych, wysuwanych przecie niemu przez posłów zarzutów, Arłukowicz opowiadał o tym, co działo się w służbie zdrowia 5, 10, 15 a nawet 20 lat temu.
Najbardziej dostało się SLD. To zrozumiałe, bo tę formację najłatwiej jest zaatakować choćby z racji wieloletniego sprawowania przez nią władzy.
Minister podawał przykłady, wskaźniki, liczby. Robił to w sposób plastyczny, barwny, momentami wręcz satyryczny: przywołał w pewnym momencie nawet opis starej karetki-Nyski „z kogucikiem na dachu”, która jeździła kiedyś w pogotowiu. – A dziś mamy nowoczesny sprzęt, profesjonalne karetki, a nawet śmigłowce – wyjaśniał z satysfakcją Arłukowicz.
Jeszcze wcześniej po ulicach jeździły dyliżansy, a korespondencję dostarczał piechotą goniec – chciałoby się dodać po wysłuchaniu historycznej opowiastki ministra. Pamiętajmy jednak, że to nie była debata historyczna, ani nawet debata dotycząca historii medycyny!
Próżno szukać było w słowach Arłukowicza merytorycznych informacji. Nie usłyszeliśmy odpowiedzi na konkretne pytania, uzasadnione wątpliwości, czy poważne zarzuty.
Dzisiejszych wymęczonych i upodlonych staniem w gigantycznych kolejkach pacjentów przecież zupełnie nie interesuje to, co działo się 5, 10 czy 15 lat temu. Ich interesuje to, jak jest teraz i to, co będzie jutro. Tego jednak od ministra nie usłyszeli.
Oglądając wystąpienie ministra zdrowia, w zasadzie widzieliśmy kilkunastominutowy pokaz dziwacznych, miejscami satyrycznych figur autorstwa człowieka, który mógłby spróbować swoich sił w amatorskim zespole kabaretowym. Widząc kamery w Sejmie, najwyraźniej znów zapomniał, że nie jest showmanem, ale szefem jednego z najważniejszych w kraju resortów.