Dalsze eksploatowanie „projektu Gliński” to droga do świata szaleńców i drzwi bez klamek
Specjaliści od komunikacji w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego, na czele z Markiem Kochanem, który jak donoszą niezależne źródła, wymyślił koncepcję „profesora Glińskiego” myślą, że jeden pomysł można wykorzystywać w nieskończoność. Bardzo się mylą.
Pisowscy doradcy od propagandy zapomnieli najwyraźniej, że w obszarze zwanym potocznie „PR polityczny” nie można stać w miejscu. Trzeba mieć pod ręką kolejne pomysły, kolejne posunięcia, kolejne zagrywki. Jak najwięcej, jak najbardziej różnorodnych, przygotowanych na najróżniejsze okoliczności.
Czas zatem, szanowni doradcy, myśleć co teraz, bo dalsze eksploatowanie „projektu Gliński”, jest już śmieszne, a wkrótce stanie się żałosne i doprowadzi do wizerunkowej katastrofy. Im dłużej będzie funkcjonował Gliński, tym bardziej opinia publiczna będzie miała przeświadczenie, że Jarosław Kaczyński i cała formacji PiS znajdują się coraz dalej od rzeczywistości, a coraz bliżej wykreowanego świata równoległego. A stąd już bardzo blisko do świata szaleńców i drzwi bez klamek.
Pomysł „Gliński” pierwotnie być może był interesujący, ale dziś trzeba go zastąpić czymś świeższym, ciekawszym, lepszym. Ale czy szanowni doradcy mają odpowiedni potencjał intelektualny, aby tworzyć nowe, porywające koncepcje wizerunkowe? „Gliński” wymyślony w bólach wydaje się być szczytem ich możliwości. A to szczyt bardzo niski.
Przeciez od poczatku to byl idiotyczny pomysł. Ten cały Gliński to zrobil z siebie pajaca. Co to za profesorow mamy ze sa takimi idiotami.