Jak zdezinformować opinię publiczną? Wypuścić plotkę o dymisji ministra
Czy minister Rostowski podał się do dymisji czy nie? Wczoraj tą informacją żyła cała Polska. Ten dziwny i mało wiarygodny przeciek pojawił się akurat w momencie sporych problemów z kibicami i po kompromitującym wystąpieniu premiera Tuska na konferencji prasowej. Całość wygląda na klasyczną dezinformację powstałą w kręgach rządowych.
Po co dezinformować? Komu na tym zależało? Kto na tym miał najwięcej zyskać?
No cóż, rząd ma dziś poważny problem z kibicami, który zresztą sam zapoczątkował poprzez medialną nadaktywność ministra spraw wewnętrznych i nieprzemyślane komentarze ws. wydarzeń gdyńskich. Dodatkowo zaskakująco szybka decyzja o odwołaniu zastępcy komendanta policji w Gdyni także nie zrobiła dobrego wrażenia. Do tego zatrzymania zaledwie kilku osób i śledztwo, które chyba nie jest na właściwych torach. Słowem chaos przy prostej w gruncie rzeczy sprawie.
Donald Tusk ma jednak jeszcze większy problem, który pojawił się po wczorajszej konferencji prasowej, w której to w sposób rażący zapowiedział złamanie konstytucyjnej zasady trójpodziału władzy i zadeklarował wpływanie zarówno na niezależną prokuraturą jak i niezawisłe sądy. Skandaliczne słowa premiera! Donald Tusk będzie wpływać na prokuraturę i sądy!
Do tego trwające od dawna problemy ekonomiczne, konieczność nowelizacji budżetu, spadające słupki poparcia dla PO i coraz większy brak społecznego zaufania do premiera.
Co tu zrobić?
Wypuścić plotkę o „dymisji ministra finansów”, aby odwrócić nieco uwagę przede wszystkim od bieżących problemów. Nie stanowi większej trudności wykorzystanie mediów do tego, aby rozpowszechniły one tzw. „nieoficjalną informację”, pochodzącą nawet z kilku „niezależnych źródeł”, a w istocie będącą elementem taktyki medialnej prowadzonej przez ośrodek władzy.
Wiadomo przecież, że dymisji szefa jednego z najważniejszych resortów nie przeprowadza się w sposób nagły w godzinach wieczornych. To zbyt poważna sprawa. I już choćby to powinno uruchomić daleko idącą ostrożność dziennikarzy wobec tego rodzaju „nieoficjalnej informacji”. Niestety, nie uruchomiło. Dziennikarze dali się wykorzystać… pewnie w pogoni za sensacją. Prawdopodobnie całkiem nieświadomie.
Jakie są skutki?
Media zastanawiały się, czy jest dymisja, czy jej nie ma. Jak istotne mogą być tego konsekwencje ekonomiczne? Bardzo. Jest giełda, są spółki, notowania – tego rodzaju informacje wpływają na wskaźniki ekonomiczne w sposób znaczący. Pewnie wkrótce przekonamy się, jaki jest ich bilans.
W mojej ocenie, plotka o dymisji Rostowskiego nie wpłynęła pozytywnie ani na wizerunek premiera, ani ministra Rostowskiego ani tym bardziej całego rządu. Sprawiła za to wrażenie istnienia chaosu w ośrodku władzy. Na szczęście łatwo można się z tego wycofać, bo była to przecież tylko „plotka, rozpowszechniona przez dziennikarzy”.