„Pan 1-2 procent”
Na tyle wycenił „wartość dodaną” Aleksandra Kwaśniewskiego w kampanii wyborczej „Europy Plus” do PE – Janusz Palikot. I dodał – „jego czas jako czynnego polityka już minął”.
Odebrałem tę wypowiedź, jako próbę znalezienia „kozła ofiarnego” za wielce prawdopodobną klapę projektu „Europy Plus” z drugiej zaś strony, był to pokaz – charakterystycznych dla Palikota – chamstwa i nielojalności wobec „patrona” koalicji.
Używając metafory Ryszarda Kalisza, to tak jakby lider „Twojego Ruchu” powiedział gościom na imieninach, że napluł do zupy. Bo jak inaczej mogą odebrać ten sygnał wyborcy „niepospolitego ruszenia” o szumnej nazwie „Europa Plus”. „Niepospolitego” bo w istocie projekt ten zrzesza polityków o ciut zużytej już reputacji i wiarygodności, ale wciąż megalomańsko przekonanych o „czarze” swoich nazwisk. Takich jak: Andrzej Celiński, Paweł Piskorski, Ryszard Kalisz, Marek Siwiec i inni, pomniejsi. Swoisty polityczny „salon odrzuconych”, który próbuje powrócić kuchennymi schodami na salony wielkiej polityki, choć ich garnitury mocno już zalatują naftaliną.
Z drugiej strony, trudno się nie zgodzić z opinią Palikota, że „czas Aleksandra Kwaśniewskiego jako czynnego polityka już minął”. Przyznał to zresztą sam mój były pryncypał. Bardziej bym go widział w roli arbitra polskiej sceny politycznej, czy kogoś kto wspiera na arenie międzynarodowej działania i propozycje polskiego rządu, bo za granicą, a przede wszystkim w UE i USA, jest nadal ceniony za to co zrobił dla wejścia Polski do NATO i zjednoczonej Europy. Taką zresztą rolę pełnią byli prezydenci w Stanach Zjednoczonych, którzy angażują się tam, gdzie oficjalnej dyplomacji nie wypada, z mniej lub bardziej oficjalnym wsparciem Białego Domu.
Od początku zresztą nie rozumiałem, co skłoniło Aleksandra Kwaśniewskiego do współpracy z Palikotem tym bardziej, że już na pierwszy rzut oka było widać, że z tego „małżeństwa” dzieci nie będzie. Palikot jest typem prowokatora, który politycznymi happeningami próbuje przykryć miałkość programową swojej partii, „Twojego Ruchu”. Ma mentalność niegrzecznego dziecka starającego się różnymi wybrykami zwrócić na siebie uwagę. Raz to jest świński ryj przyniesiony do studia. Innym razem, wibrator czy publicznie ogłaszana apostazja z Kościoła Katolickiego.
Kwaśniewski raczej woli grać za kuluarami i w czasie długich rozmów – „pa duszam” –przekonywać do swoich racji. Ma naturę celebryty, który lubi się pokazywać i słuchać jak go chwalą, podziwiają. A tu proszę, dostaje od Palikota po twarzy. To musiało go zaboleć. A i te 6 krzyżyków na karku, raczej nie skłania byłego prezydenta do większej aktywności politycznej, choć podobno nadal w tenisie nieźle sobie radzi. Kiedyś zapytany co będzie robił na politycznej emeryturze, były prezydent odpowiedział – „będę pisać pamiętniki”. Myślę, że po ekstremalnych doświadczeniach z Palikotem nadszedł na to czas. Ja chętnie bym je przeczytał.