Znów dyskusja o aborcji…
Był rok 2011. W Sejmie przedstawiono wówczas 3 projekty ustaw dotyczących aborcji. Nazwano je „liberalnym”, „restrykcyjnym” i „pragmatycznym”. Na temat każdego z nich przeprowadzono długą i miejscami bardzo emocjonalną dyskusję. Nie obyło się bez wyzwisk, obelg i rynsztokowego języka – jak to w Sejmie bywa często. Na tym jednak koniec. Temat tak szybko jak się pojawił – zniknął, przykryty kolejną błahą sejmową dyskusją przeprowadzoną w równie skandalicznym stylu.
Minęło 5 lat. Dziś jesteśmy dokładnie w tym samym miejscu, w którym byliśmy w roku 2011. Rozpoczyna się właśnie kolejna sejmowa dyskusja na temat… prawa do aborcji i projektów ustaw w tej sprawie.
Czemu służy ta debata – trudno powiedzieć. Pewne jest, że nie chodzi w żadnej mierze o rozwiązanie problemu aborcji. Jeśli taki w Polsce w ogóle istnieje. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, jak wiele nieistotnych z punktu widzenia interesów państwa tematów absorbuje opinię publiczną i wzbudza wśród Polaków emocje. Wraz ze zmianą władzy pod koniec 2015 roku – takich tematów niestety wciąż przybywa.
Jałowość debat politycznych, który obserwujemy praktycznie nieprzerwanie od 26 lat, jest zgubna, bo naprawdę ważne problemy dotyczące fundamentów funkcjonowania państwa – wciąż pozostają w oddali.