Na czym będzie polegał nowy model postępowania sądowego? Wyjaśnia adwokat Małgorzata Ciuksza
Pierwszego lipca wchodzi, jak niektórzy twierdzą, wielka nowelizacja kodeksu postępowania karnego. Dziś pytam o nią Panią Mecenas Małgorzatę Ciukszę, adwokatkę i psycholożkę z gdyńskiej Kancelarii Adwokackiej Kopoczyński Adwokaci i Radcowie Prawni.
Witam Panią, Pani Mecenas, dziękuję, że wyraziła Pani zgodę na udzielenie mi wywiadu na temat nowelizacji, która budzi tak wiele obaw. No właśnie, czy jest rzeczywiście czego się bać? Wprowadza ona do kodeksu zmiany obejmujące m.in. przemodelowanie postępowania sądowego w kierunku większej kontradyktoryjności, która stwarza najlepsze warunki do wyjaśnienia prawdy materialnej.Czym jest tak naprawdę kontradyktoryjność? Czy rzeczywiście prowadzi ona do wyjaśnienia prawdy materialnej?
– Zasada kontradyktoryjności, inaczej zwana zasadą sporności, to po prostu prawo do walki o korzystne dla siebie rozstrzygnięcie. W obecnym modelu występuje ona przede wszystkim na etapie postępowania sądowego i w ramach tego postępowania ma zostać nowelizacją zwiększona. Upraszczając, obecnie w teorii jest tak, że to sąd musi dążyć do prawdy jeżeli nie zrobi tego prokurator. Od pierwszego lipca ma być co do zasady tak, że sąd będzie przyglądał się aktywnej walce między prokuratorem a obroną i na podstawie tej walki będzie wybierał zwycięzcę czyli wydawał wyrok. Wymagać to będzie większego wysiłku zarówno ze strony prokuratury jak i obrony. Innymi słowy, w nowelizacji chodzi o to by odciążyć sądy od przeprowadzania dowodów z ich własnej inicjatywy a w bitwie między prokuratorem i adwokatem zachować równość broni.
Z kolei konsekwencje dla wyjaśnienia tzw. „prawdy materialnej”, czyli dojścia w toku procesu do tego, co naprawdę się wydarzyło, będą w dużej mierze zależeć od tego, czy prokuratorzy i obrońcy rzeczywiście będą walczyć. Moim zdaniem, tylko w wypadku gdy obie strony procesu będą wykazywały się daleko idącą i dobrze przemyślaną inicjatywą dowodową, będziemy mieli szanse na dojście, a raczej na przybliżenie się, do tej prawdy. Czy nowelizacja sprawi, że sądy będą wydawały sprawiedliwe wyroki? To zależy przede wszystkim nie od samych zmienionych przepisów, ale od ludzi, którzy będą je stosować. Założenia nowelizacji idealistycznie zakładają aktywność stron, jednakże jeżeli to założenie nie będzie realizowane, to skutki mogą być zgoła odmienne.
Czy dotychczasowe przepisy nie szanowały praw stron procesowych ?
– Przepisy, które bezpośrednio dotyczą poszanowania stron w zasadzie się nie zmieniają, bo realizują swe założenia. Zmieniają się natomiast te przepisy, które czyniły proces nadmiernie uciążliwym. Chodzi przede wszystkim o wyeliminowanie przewlekłości postępowania.
Czy Pani jako zawodowiec uważa, że zaktywizowanie stron jest korzystnym rozwiązaniem dla toku postępowania? Czy w praktyce, Sąd nawet jeśli będzie miał wątpliwości procesowe, nie będzie mógł nic zrobić?
– Bez wątpienia zaktywizowanie stron to dobry kierunek. Z jednej strony – znacząco mobilizuje strony procesu do działania, a z drugiej – napiętnuje bierność obrońców, pełnomocników i prokuratorów. Odpowiedzialność za proces zostanie bowiem przeniesiona na strony. Dla adwokatów będzie to duża szansa na wykazanie się. Dla klienta bowiem najlepszym obrońcą będzie ten, który rzeczywiście będzie wykazywał się dużą aktywnością na sali sądowej.
Sąd co do zasady stanie się w istocie biernym obserwującym arbitrem sporu, który następnie orzeka. Od zasady tej przewidziano jednak wyjątek. Nowelizacja przewiduje bowiem możliwość dopuszczenia i przeprowadzenia dowodu przez Sąd „z urzędu”, czyli z jego własnej inicjatywy. Jednakże Sąd będzie mógł to uczynić tylko w wyjątkowych wypadkach, uzasadnionych szczególnymi okolicznościami. Założenie jest więc takie, że inicjatywa po stronie Sądu winna ujawniać się bardzo rzadko. Praktyka jednak może okazać się zupełnie inna, a co gorsze – bardzo niejednolita. Martwi również brak przepisu, który przewidywałby możliwość wyrażania sprzeciwu wobec nadmiernej i nieuzasadnionej ingerencji ze strony Sądu.
Wszystko to oznacza, że nowelizacja przepisów nie wprowadza jeszcze w pełni kontradyktoryjnego procesu. Proszę zauważyć, że ustawodawca nowelizacją odwraca proces karny o sto osiemdziesiąt stopni i jednocześnie zostawia sobie otwartą furtkę dla dotychczasowej praktyki.
Na czym polega nowe ujęcie instytucji mediacji? Co w praktyce oznacza przyspieszenie mediacji? Czy wraz z nowymi przepisani mediacja będzie tańsza i bardziej dostępna ?
– Jako psycholożka z wykształcenia, jestem wielką zwolenniczką mediacji. Jako praktykująca adwokatka, jeżeli tylko charakter sprawy na to pozwala, bardzo polecam moim klientom mediację.
Pamiętam taką sytuację sprzed lat, gdy opowiadałam klientce o mediacji – czym ona jest i jak ją można zastosować do jej sprawy, po czym ona zapytała mnie, czy w takim razie mediacja polegać będzie na tym, że oprócz niej i drugiej strony procesu na spotkanie przyjdą też media… A proszę uwierzyć, że mój wywód był długi i wyczerpujący. Ludzie po prostu często nie rozumieją tego, co do nich mówią prawnicy. Z badań wynika, że wcale nie honorarium adwokackie, a właśnie trudna komunikacja z adwokatem stanowi największy problem dla naszych klientów. Do ludzi trzeba mówić językiem ludzkim. Prostymi i – o ile to możliwe – nieprawniczymi słowami.
Wracając do istoty, uważam, że bardzo dużo zrobiono dla popularyzacji mediacji od 2003 r., czyli od wprowadzenia tej instytucji do kodeksu. Nowelizacja normatyzuje, czyli faktycznie potwierdza to, co już się dzieje i to, co się zadziało w praktyce przez te 12 lat.
Przechodząc do konkretów, rozszerza się katalog uprawnionych do skierowania na mediację. Na etapie postępowania jurysdykcyjnego oprócz Sądu będzie mógł to także uczynić referendarz sądowy. Podkreślono także dobrowolność uczestnictwa pokrzywdzonego i oskarżonego w mediacji, nakazując organom lub mediatorowi uzyskanie ich zgody, po uprzednim wyjaśnieniu celów i zasad postępowania mediacyjnego i, co bardzo ważne, pouczeniu ich o możliwości cofnięcia tej zgody aż do zakończenia postępowania mediacyjnego. Zaznaczono dodatkowo, że postępowanie mediacyjne prowadzi się w sposób bezstronny i poufny. Ponadto wprowadzono także kolejny zakaz dowodowy. Co do zasady nie można będzie bowiem przesłuchać mediatora jako świadka, co do faktów, o których dowiedział się od oskarżonego lub pokrzywdzonego prowadząc postępowanie mediacyjne.
Nie zmieni się szybkość postępowania mediacyjnego. W tym zakresie przepisy nie wprowadzają zmian. Wciąż nie powinno ono trwać dłużej niż miesiąc, a jego okresu nie będzie wliczało się do czasu trwania postępowania przygotowawczego. Zmiana nie wpłynie także na koszty związane z mediacją. Ogólnie rzecz biorąc, nowe przepisy mają przede wszystkim na celu rozpowszechnienie samej instytucji poprzez informowanie pokrzywdzonych i oskarżonych o celach i zasadach postępowania mediacyjnego.
Obecnie mediacja niestety nie cieszy się dużym zaufaniem ze strony zarówno organów jak i uczestników postępowania. Nowelizacja może to zmienić i dobrze, bowiem mediacja jako próba pozasądowego rozwiązania sporu w drodze współporozumienia winna być znacznie częściej stosowana. Warto zaznaczyć, że od 1 lipca 2015 r. uprawnieni do kierowania mediacją będą również adwokaci i radcowie prawni, co znacznie wpłynie na zmniejszenie formalizmu samego postępowania mediacyjnego nie godząc w jego prawnokarny aspekt. Oby to także wpłynęło na spopularyzowanie mediacji.
W jaki sposób nowy kodeks postępowania karnego ogranicza procedurę odwoławczą?
– W obowiązującym wciąż stanie prawnym Sądy odwoławcze jedynie weryfikują rozstrzygnięcie Sądu pierwszej instancji. Co do zasady same nie przeprowadzają postępowania dowodowego, w tym mają zakaz prowadzenia postępowania co do istoty sprawy. Ponadto, w grę wchodzą dodatkowo tzw. reguły „ne peius”, czyli zakazy pogarszania sytuacji oskarżonego w drugiej instancji. Taki model w rezultacie powoduje, że Sąd drugiej instancji widząc wady rozstrzygnięcia Sądu pierwszej instancji, nic z tym nie może zrobić, a może jedynie to orzeczenie uchylić. Oczywiście mówimy o konieczności uzupełnienia materiału dowodowego i osiągnięciu prawdy materialnej.
Założenie reformy jest natomiast takie, że wprowadza się pod pewnymi warunkami możliwość prowadzenia dowodu co do istoty sprawy i jednocześnie łagodzi się rygor prawdy materialnej poprzez wprowadzenie swego rodzaju tzw. „prekluzji dowodowej” (karności nie lubią tego określenia). To ona właśnie stanowi pewne ograniczenie nowej procedury odwoławczej, bowiem przenosi odpowiedzialność za wynik procesu na strony, zakazując co do zasady składania w instancji odwoławczej spóźnionych wniosków dowodowych.
Dzięki temu nowo ukształtowanemu modelowi postępowania odwoławczego Sądy odwoławcze najprawdopodobniej rzadziej będą uchylały wyroki. Tym samym sprawy karne będą trwać krócej. W tym sensie nowelizacja powinna ograniczyć procedurę odwoławczą i zminimalizować przewlekłość postępowania. Czy taka będzie praktyka? To się okaże.
Czy nie obawia się Pani Mecenas, że ograniczenie czasu na zapoznanie się Sądu II instancji z materiałem dowodowym, może mieć wpływ na jakość wyroku ?
– Takiej obawy nie mam. Proszę pamiętać, że nowelizacja umożliwi Sądom odwoławczym przeprowadzanie dowodów w ramach postępowania drugoinstanycjnego. Oczywiście pod warunkiem, że strona nie mogła zgłosić dowodu w pierwszej instancji. W praktyce więc prawdopodobnie większość wniosków dowodowych będzie oddalana z uwagi na ww. prekluzję. Jednocześnie, jak wyżej wspomniałam, główne założenia wprowadzonych zmian mają na celu ograniczenie ilości wydawanych wyroków kasatoryjnych, na rzecz wyroków reformatoryjnych. Trudno pogodzić te dwie przeciwstawne dyrektywy – szybkości postępowania z jednej strony i możliwości prowadzenia dowodów co do istoty sprawy w drugiej instancji. Wierzę jednak, że nowelizacja przyczyni się do przyglądania się przez sądy odwoławcze danej sprawie bardziej pod kątem merytorycznym aniżeli formalnym. Jakość wyroków pod tym warunkiem oraz przy założeniu aktywności stron w całym procesie nie będzie zagrożona. Czy w tym kierunku pójdzie praktyka? Nie wiem.
Jak wynika z Pani doświadczenia, czy obecnie zawód sędziego jest efektywny?
– Zawód sędziego sam w sobie oczywiście, że jest efektywny. Każde wydane orzeczenie jest tego przejawem. Potrzebujemy sędziów i sądów by rozstrzygały spory – w szczególności wówczas, gdy strony same nie są w stanie ich rozwiązać. Nieefektywny natomiast jest czas pracy sędziego, co w dużej mierze wynika z nadmiernie skomplikowanych przepisów regulujących postępowanie i czyniących je przewlekłym. Osobiście w pewnym sensie współczuję sędziom. Są obciążeni nadmiarem spraw a ich wynagrodzenie nie jest adekwatne do wykonywanej pracy i prestiżu, który powinien wynikać z zajmowanego przez nich stanowiska. W dodatku przepisy nie są jasne i zbyt często się zmieniają. Te wszystkie czynniki sprawiają, że zazwyczaj co najmniej jedna ze stron nie rozumie wyroku i jest – delikatnie to ujmując – z niego niezadowolona. W konsekwencji bardzo często dzieje się tak, że strony winą za wynik procesu obarczają sędziego. Zawsze mówię moim klientom, by pamiętali, że sędzia to też człowiek i że świat kodeksów, wbrew pozorom, nie jest czarno-biały.
Jakie są to wedle Pani Mecenas mniej ważkie decyzje i czy rzeczywiście są mniej ważkie?
– Przede wszystkim są to decyzje, do których podjęcia Sąd jest zobligowany przepisami, co oznacza, że nie ma za bardzo wyboru. Przykładowo, referendarz sądowy będzie mógł zawiesić postępowanie w razie śmierci oskarżyciela prywatnego, wyznaczyć obrońcę z urzędu czy też skierować strony na mediację.
Te decyzje choć mają istotne znaczenie z punktu widzenia przebiegu procesu to faktycznie można określić je jako mniej ważkie. Mają one w pewnym sensie mniejszy kaliber gatunkowy, trudniej w nich o błąd i nie są tak bardzo ocenne. To również powinno nieco usprawnić przebieg procesu
Czy zapowiadany szerszy dostęp do pomocy prawnej będzie w praktyce szerszy ? Co on oznacza ?
– Bez wątpienia nowa regulacja wprowadzą znacznie szerszy dostęp do obrony. Oskarżony będzie mógł wnioskować o obrońcę na etapie postępowania sądowego i nie będą już musiały występować szczególne okoliczności przewidziane w ustawie. Oskarżony nie będzie musiał także wykazać, iż nie ma finansowych możliwości, aby zapewnić sobie pomoc obrońcy z wyboru. To jest niejako naturalna konsekwencja wzmożonej kontradyktoryjności, czyli przeniesienia odpowiedzialności za wynik procesu na strony. Należy jednak podkreślić, że wyznaczenie obrońcy z urzędu nie zawsze równoznaczna będzie z obciążeniem Skarbu Państwa kosztami obrony. Będzie bowiem możliwość aby, w zależności od wyniku postępowania, poniósł je oskarżony.
Czy podziela Pani pogląd wielu adwokatów, że przyznanie nowych uprawnień radcom prawnym spowoduje chaos i będzie niekorzystne dla klientów? Czy radcowie prawni poradzą sobie z nowymi wyzwaniami na sali sądowej?
– Dlaczego mają sobie nie poradzić? Proszę pamiętać, że po wejściu w życie nowelizacji radcowie prawni będą mogli (ale nie musieli) występować w postępowaniu karnym w charakterze obrońcy. Nowe uprawnienia to szansa, nie dodatkowy obowiązek dla radców. Moim zdaniem, w każdej grupie zawodowej, której specyfika wymaga, by przez całe życie się dokształcać – niezależnie czy mówimy o adwokatach, radcach prawnych, nauczycielach, lekarzach, psychoterapeutach czy innych – rozwój, wyzwania i zmiany są nieuniknione. Radcowie są tak samo jak adwokaci prawnikami i doskonale potrafią interpretować przepisy.
Owszem, w świetle procedur prawnych proces karny jest procesem specyficznym. Nie widzę problemu, by radcowie, którzy rzeczywiście tego chcą, przeszli odpowiednie szkolenia i weszli w rolę obrońców. Tak samo jak adwokaci muszą zmienić swój dotychczasowy sposób myślenia o procesie karnym, tak samo radcowie potrzebują doszkolić się w tej kwestii oraz być szkolonym przez innych. Tym bardziej, że proces karny staje się kontradyktoryjny, a przecież radcowie znają się na kontradyktoryjności najlepiej.
Oczywiście generalizuję. W każdym środowisku znajdą się bowiem bardziej lub mniej kompetentni ludzie. Na pewno na początku nie będzie łatwo, ale zakładam jednak, że ci radcowie, którzy rzeczywiście będą chcieli osiągnąć tzw. „sukces” na płaszczyźnie procesu karnego, osiągną go. Na pewno początkowo nie będzie ich wielu. Z kolei obawy, że zaszkodzą klientom uważam za bezzasadne. Moim zdaniem, przypadki niezaradnych radców-obrońców stanowić będą margines. Mniejszy niż wewnętrzny lęk adwokatom podpowiada.
Proszę pamiętać, że rynek wszystko zweryfikuje. Potrzeba tylko na to czasu. Klienci dostrzegą, że ich obrońca – niezależnie od koloru togi – nie radzi sobie i następnym razem wybiorą innego. Dobry prawnik przecież nie boi się wyzwań…
Wielu uważa, że nowa procedura karna daje większe przywileje osobom zamożniejszym. Czy podziela Pani ten pogląd?
– Faktycznie można odnieść takie wrażenie. Jak już mówiłam, nowy model postępowania będzie wymagał od profesjonalnych pełnomocników i obrońców zwiększonej aktywności. Adwokaci i radcowie prawni będą mieli szersze pole do popisu. To będzie istotnie wpływało na konkurencję na rynku. Co więcej, najprawdopodobniej praktyka sądowa otworzy się na dowody prywatne np. prywatne opinie specjalistów z danej dziedziny, a to oczywiście kosztuje. Proszę jednak pamiętać, że na obrońcę z urzędu będzie można liczyć niezależnie od statusu majątkowego.
Czy widzi Pani potrzebę wprowadzenia instytucji sędziego śledczego?
– Nie widzę takiej potrzeby. To byłby z jednej strony powrót do przedwojennej instytucji, z drugiej konieczność kolejnej potężnej nowelizacji, która wiązałaby się z eskalacją formalizmu. Ponadto, takie rozwiązanie znacznie przysporzyłoby dodatkowych obowiązków sądom. Moim zdaniem założenia nowelizacji są dobre. Owszem, trzeba będzie więcej wysiłku ze strony zarówno prokuratorów jak i adwokatów, ale ten wysiłek może przynieść dużo dobrego ludziom. Każde zmiany – niezależnie czy prawne czy inne – zawsze są trudne. Trzeba bowiem zmienić sposób myślenia ludzi – zarówno tych stosujących prawo jak i wszystkich „klientów” sądów. Opinia publiczna jest zmęczona przewlekłymi procesami i nie rozumie skomplikowania przepisów i procesu. Żąda prostego i szybkiego modelu, bez szkody dla podsądnych. Oczywiście nadchodząca zmiana wymaga czasu i dużego wysiłku oraz oczywiście porządnych szkoleń dla wszystkich prawników – od adwokatów, przez radców prawnych, prokuratorów a na sędziach kończąc. Być może naiwnie, ale jednak bardzo wierzę w nadchodzące zmiany. One się dzieją i są nieuchronne. Nie bójmy się ich.
Jeszcze raz dziękuję za zgodę na udzielanie mi wywiadu.