Budżet Obywatelski, czy wielkie oszustwo?
Pękła kolejna propagandowa bańka, dmuchana intensywnie przez władze Gdańska. Otóż okazuje się, że nawet coś takiego jak projekt pod nazwą „Budżet Obywatelski” – akcja, która miała przekazywać decyzyjność obywatelom – najprawdopodobniej był wielkim oszustwem.
Wątpliwości dotyczące tzw. „Budżetów Obywatelskich” od dawna powodowały gorące dyskusje obserwatorów, którzy sugerowali, że to nie obywatele decydują o kierowaniu środków na dane projekty, a politycy, za którymi stoją konkretne, często partykularne polityczne interesy, za którymi na pewno nie ma myślenia o obywatelach.
Niewątpliwą korzyścią dla politycznych oszustów był fakt, że tzw. „projekty obywatelskie” stwarzały pozory tego, że to faktycznie obywatele o czymś decydują. W ten sposób mieszkańcy poszczególnych dzielnic, wierząc w prawdziwość deklaracji władz, naiwnie angażowali się do działania – informowali, zachęcali do głosowania, lobbowali wśród sąsiadów za konkretnymi projektami. Wierzyli, że to ma sens i przyniesie jakąś korzyść. Prawdopodobnie jednak zostali oszukani i nikczemnie wykorzystani. Z pewnością na akcji najlepiej zarabiały firmy reklamowe i drukarnie, które na zlecenie ratusza produkowały plakaty, ulotki, informatory, które rzekomo miały uświadamiać obywateli, że ci mogą o czymkolwiek decydować.
Nic z tych rzeczy! Wiele wskazuje na to, że z góry wiadomo było na jakie projekty przeznaczone zostaną środki tzw. „Budżetu Obywatelskiego” i to niezależnie od czegokolwiek.
Stowarzyszenie „Rowerowa Metropolia” sugeruje, że w Gdańsku mogło dojść do manipulacji głosami mieszkańców, którzy zaangażowani byli w akcję „Budżet Obywatelski”. Precyzyjnie wskazali, gdzie są wątpliwości i jakich głosów może brakować lub jakie głosy celowo nie zostały zliczone.
A zatem szanowni mieszkańcy Gdańska. Nie myślcie, że ktokolwiek słucha tego, co macie do powiedzenia! Nie liczcie na to, że będziecie mieli głos nawet przy czymś takim jak „Budżet Obywatelski” – a przypomnijmy, że środki, jakie rzekomo mają do dyspozycji mieszkańcy Gdańska, w relacji do całego budżetu miasta – są wręcz mikroskopijne. Ale nawet o ta niewielkich kwotach decydować nie będziecie! Politycy wiedzą lepiej, jakie inwestycje najbardziej przydadzą się im do kolejnych politycznych niegodziwości.
Co więcej wygrane nawet w zeszłorocznej edycji projekty do dziś nie są realizowane a jakimś dziwnym trafem na wykonanie banalnej usługi jak zasianie trawki,i wyrównanie pod parking samochodowy projekt nie miał chętnych wykonawców. A kwota jedyne 490.000zl! I gdzie teraz są te pieniądze i co z wygranym projektem???
Działacze rowerowi zostali przez mieszkańców olani to teraz wymyślają bzdury. Nie mogą zaakceptować, że dla większości są po prostu szkodnikami dla miasta.
Ja nie jestem działaczem rowerowym a jednak zgadzam się z artykułem…