Były funkcjonariusz służb ujawnia. „Rozmiar spustoszeń jest ogromny”
Życie codziennie dostarcza coraz to nowych dowodów pozwalających na uświadomienie sobie rozmiaru spustoszeń w polskich służbach specjalnych jakiego dokonali politycy w ramach dobrej zmiany.
Jeden z posłów zjednoczonej prawicy w dyskusjach o charakterze polemicznym z upodobaniem powtarza frazę, że „PRAWDA JEST CÓRKĄ CZASU” wywodząc, iż w miarę upływu czasu na jaw wychodzą sprawy skrywane przez polityków, które pozwolą odkryć przed społeczeństwem PRAWDĘ o ich intencjach, zamiarach czy skonkretyzowanych a ukrywanych przed społeczeństwem czynach. W pełni podzielam ten pogląd.
Ze względu na potrzebę odkrycia spraw skrywanych przed wyborcami przez tych, co je skrzętnie skrywają na kartach powyższej publikacji CZAS i PRAWDA przeplatają się jako trwały byt. Coraz częściej bowiem sprawy wstydliwie skrywane przez polityków z upływem czasu są obnażane przez publicystów,a nawet zwykłych ludzi i pokazują, że to co nam wtłaczali w umysły natrętną porażającą narracją w świetle nowo odkrywanych informacji nie ma nic wspólnego z faktami.
Często czas przegania moje wysiłki przelewania na papier znanych mi faktów i odsłania to, co znajdowało się na moich kartach jeszcze w sferze uzasadnionych podejrzeń czy przypuszczeń lub też niepopartych jeszcze namacalnymi dowodami tez. Cały czas jednak bezlitośnie obnaża prawdziwą twarz obozu dobrej zmiany.
Staje się coraz bardziej jasne i wyrazistsze, że dla zdobycia poparcia wyborców często nie gardzi się nawet pospolitym mijaniem się z prawdą. To, czym karmią społeczeństwo w środkach masowego przekazu, obóz dobrej zmiany graniczy z szaleństwem. Gorzej, że, w tak uprawianym szaleństwie tkwi metoda zmierzająca do zdobycia coraz to nowych zwolenników nie potrafiących połapać się w codziennym kuglowaniu faktami.
Wybucha gruba afera w Komisji Nadzoru Finansowego ciągnąca się wprost do finansowego matecznika partii, czyli SKOKÓW więc pospiesznie przykrywa się ją zatrzymaniem byłych szefów KNF i postawieniem im zarzutów. Rzekomo za to, że nic nie zrobili, aby ochronić SKOK Wołomin przed przestępczą grupą wyłudzającą kredyty tkwiącą w jej kierownictwie. Czas pokazuje bezlitośnie, że korzystał z nich prokurator apelacyjny, a nawet wysoko postawiony oficer CBA obecnego układu politycznego.
Ten sam czas pokazał, że ludzi obozu dobrej zmiany cechuje specyficzne podejście do rzeczywistości i umiejętne przejmowanie z niej tego, co dla nich najkorzystniejsze.
Z upodobaniem plują na PRL, które wyposażyło ich w ciążące im obecnie bardzo mocno magisterki, doktoraty czy profesury. Nie słyszałem jednak, aby w proteście przeciwko temu nieludzkiemu i antynarodowemu ustrojowi gremialnie, czy choćby pojedynczo zrzekali się tych tytułów.
Uczestniczą także w niemal opętańczym chórze krytyków Jerzego Owsiaka, ale bez żenady korzystają z leczenia na sprzęcie i aparaturze medycznej wstawionej przez niego do rozlicznych szpitali.
Jeszcze gorzej traktują Unię Europejską, co nie przeszkadza im, aby bezwstydnie zabiegać u prezesa o biorące miejsce do Parlamentu Europejskiego, bo to z nimi wiążą się wysokie apanaże i możliwości uzyskania specjalnej emerytury wypłacanej w europejskiej walucie.
Cały czas i przy każdej okazji wnoszą o drugą kadencję, czyli czas niezbędny do tego, aby dokończyć swoje mało czytelne bliżej niesprecyzowane reformy.
Ale to właśnie ten sam czas pokazuje, czym są te osławione reformy. To nic innego jak zwyczajne przeorywanie wszystkich dziedzin życia w Polsce, sprowadzające się wyłącznie do powszechnych zmian kadrowych. Czas bezlitośnie pokazuje, że odbywa się to kosztem funkcjonowania reformowanych instytucji Służb Ochrony Państwa.
Nominaci partyjni ciągną za sobą tabuny krewnych i znajomych, którzy wraz z nimi uczestniczą czynnie w zwyczajnym zawłaszczaniu Polski.
Dla tych co rozsiedli się na etatach otrzymywanych jako partyjny łup zwykle laików bez kompetencji i umiejętności staje się jasne, że aby utrzymać zajmowane stanowiska na kolejną kadencję sami muszą zabiegać o to, aby ich rodziny, krewni i znajomi w wyborach oddali głos na dobrą zmianę.
Na tym polega fenomen stałego poparcia dla PiS w ramach, którego walkę z biurokracją zastąpiono etatowym poszerzaniem środowisk urzędniczych, na barki, których zrzucono obowiązek poszerzania elektoratu tej partii.
Milion nominatów na stanowiskach urzędniczych, służbach mundurowych, rozlicznych agencjach czy fundacjach daje co najmniej cztery miliony wyborców zatrwożonych, że wyborcza zmiana władzy zabierze im profity ciągnione z zajmowanych etatów. Do tego dochodzi 500 +,wyprawka szkolna 300 + oraz inne pokazowe chwyty i mamy cały obraz demokracji obozu dobrej zmiany.
Mentalne zmiany w służbach następowały jeszcze przed rozpoczęciem zmian ustrojowych w kraju. Coraz więcej funkcjonariuszy starego ustroju tęskniło za mądrymi racjonalnymi zmianami i rozumiało wysiłki na rzecz pełnego odzyskania niepodległości. Kadłubowa narzucana nam przez ZSRR niepodległość zaczynała doskwierać nawet najwierniejszym sługom socjalistycznej Polski. Prawie całkowicie zniknął poziom cieszenia się, że po Jałcie mamy namiastkę Wolnej Polski, bo przecież mogliśmy być republiką w składzie ZSRR. W jego miejsce weszło myślenie eksponowane przez ideologów Solidarności o potrzebie pełnej niepodległości i urządzenia kraju na nowo. Już bez tych, którzy tkwiąc wygodnie na swych stanowiskach pouczali nas w stylu „wiecie rozumiecie”. Mało kto przypuszczał, że władzę w kraju przejmą ludzie takiego właśnie pokroju ukryci w obozie dobrej zmiany.
Trzeba przyznać, że w okresie zmian ustrojowych następowały one zarówno po myśli tych od Lecha i Wojciecha, którzy byli za w pełni Wolną Polską. Narodziny dwóch przeciwstawnych sobie jak pokazał czas partyjnych obecnie wrogich sobie bloków PO i PiS wprowadziło swoiste zamieszanie polityczne. Oba bloki charakteryzowały się dążeniami do w miarę pełnego wyeliminowania z życia politycznego ludzi poprzedniego ustroju, nie patrząc na ich zasługi i to, że reprezentują oni te same ideały przywrócenia Europie Wolnej Niepodległej Polski. Oba bloki różniły się tylko tym, że PO robiła to w miarę subtelnie i po cichu, a PiS radykalnie i bezkompromisowo. Obóz dobrej zmiany swoją brutalną i bezpardonową narracją wprost odbierał wszystkim urodzonym w PRL prawo do życia w Wolnej Polsce.
Życie codziennie dostarcza coraz to nowych dowodów pozwalających na uświadomienie sobie rozmiaru spustoszeń w polskich służbach specjalnych jakiego dokonali politycy w ramach podporządkowania sobie tych służb i przekształcenia ich w instytucje niezbędne do utrzymania władzy przez własną opcję polityczną. Czas pokazuje, że dochodzi nawet do zniewalania wewnątrz służb propaństwowo nastawionych funkcjonariuszy rugowania z nich przedstawicieli opozycji a nawet rozbijani oporu buntujących się obywateli. Nękanie członków KOD-u czy obywateli RP są tego jaskrawym przykładem. Ugrupowania skrajnie prawicowe, nawet te o faszystowskim zabarwieniu, wydają się natomiast pozostawać pod ochroną Służb Ochrony Państwa.
Nazwanie przy tym Biura Ochrony Rządu Służbą Ochrony Państwa jest wybitnie nie trafione choćby z tego względu, że z uwagi na realizowane zadania służba ta wchodzi w szersze spektrum służb tj.: ABW, CBA i SKW powołanych do ochrony interesów państwa i jego najwyższych przedstawicieli. Ale cóż, taka obecnie funkcjonuje jakość, a właściwie bylejakość procesów ustawodawczych, o której jeden z wiceministrów partii rządzącej stwierdził „Jak będzie trzeba to będzie jeszcze 15 nowelizacji. Przecież to my zmieniamy Polskę”.
Inny ważny polityk prawicy stwierdził, że „Polskę należy przeorać w wielu dziedzinach” i dokonują tego nie bacząc na wielokrotne nieodwracalne negatywne spustoszenia jakie ich działania niosą dla Polski w obrębie Służb Ochrony Państwa. To przeoranie służb sprowadziło się w zasadzie do lawinowej wymiany kadr kierowniczych. Wyrugowano z nich wszystkich, którzy rozpoczynali służbę w poprzednim ustroju, aby następnie przejść do wycinania tych z nadania znienawidzonych platformersów. Zdewastowano w ten sposób kontrwywiad i wywiad cywilny oraz wojskowy. Hurtowymi dymisjami rozwalono armię i policję. Wprost zdemolowano roszadami kadrowymi prokuraturę i sądy. Ograniczona została w ten sposób do minimum ich możliwość realizacji zleconych zadań na rzecz państwa i jego obywateli.
Czas stopniowo odsłania prawdę o faktycznych umiejętnościach obecnych partyjnych nominatów. Wielokrotnie ich amatorskie działania są obnażane przez publicystów i rozgoryczonych obywateli. Zmienia się przy tym systematycznie stosunek Polaków do obozu dobrej zmiany i już dziś w ukrywaniu czy niwelowaniu skutków tego rodzaju działań nie pomaga nawet obłąkańcza narracja z jaką się spotykamy na co dzień chociażby w państwowej telewizji. Coraz więcej ludzi czuje smród wydobywający się z przeoranych Służb Ochrony Państwa. Coraz więcej osób próbuje zaprotestować w sprawie ich pseudoreformowania przeradzającego się w zwykłe kadrowe akty ich niszczenia. Wszyscy, którzy jednak się na to odważą pozostają jeszcze nadal opluwani i oskarżani przez zorganizowany przemysł partyjnej presji i nacisków. Ci, którzy ujawniają tę ewidentną skalę zniszczenia to przyjaciele i obrońcy WSI, zdrajcy narodu, donosiciele do Brukseli czy potomkowie targowiczan.
Poczucie bezkarności w procederze siania nieuzasadnionych oskarżeń wśród posłów i senatorów obozu dobrej zmiany jest bardzo duże. Większość z nich uważa, że ewentualne rozliczenie za niszczenie konstytucji i kraju dosięgnąć może wyłącznie Premiera i Prezydenta, którym teoretycznie grozi Trybunał Stanu. Dla nich wybrańców narodu nie przewidziano żadnej odpowiedzialności. Nikt bowiem nawet w najdalej posuniętych spekulacjach nie przewidział, że posłowie i senatorowie mogą sprzeniewierzyć się woli narodu i zgodnie z poleceniami przywódcy partyjnego przystąpią do demolowania konstytucyjnego ładu państwa. To arogancja i poczucie bezkarności doprowadziły ich do poparcia niekonstytucyjnej ustawy zwanej „dezubekizacyjną”, która wprowadziła do demokratycznego porządku prawnego przyjęte z ustrojów totalitarnych pojęcie odpowiedzialności zbiorowej.
Ciekawe co powiedzą i jaki podniosą larum, gdy po zwycięskich wyborach opozycja w przywróconym przez nich do życia w trybie odpowiedzialności zbiorowej rozliczy ich za demolowanie konstytucyjnego ładu państwa. Wystarczy ustawa sejmowa, która odsunie od sprawowania funkcji publicznych na 5 lub 10 lat wszystkich tych, którzy głosowali nad ustawami pozwalającymi na niszczenie ładu konstytucyjnego państwa wbrew woli narodu.
Świadomość społeczna, że obecne służby specjalne wojsko, policja czy prokuratura są dalekie od profesjonalizmu i w zasadzie chronią już tylko swoich protektorów staje się w kraju coraz powszechniejsza. Nawet ci co domagali się reorganizacji Sądów dochodzą do wniosku, że zarówno ta władza a także prowadzona przez nią reforma w niczym nie poprawi ich losu. Kwestią czasu jest wprowadzenie w tej chaotycznej reformie sądownictwa podwyższonych opłat sądowych. Sady staną się niedostępne dla biedniejszych i ugruntują społeczne przekonanie, że rządzący reformują je wyłącznie po to, aby zagwarantować sobie nad nimi władzę.
Czas odsłania nieubłaganie prawdziwe oblicze obozu „dobrej zmiany”. Rządzący dowodzą w parlamencie, że premie w formie drugiej pensji po prostu im się należą. Prezydent ułaskawia ludzi własnej opcji politycznej nie czekając, aż Sąd ich osądzi, Ojciec Rydzyk otrzymuje od bezdomnych luksusowe samochody, a banki po wprowadzeniu stosownej poprawki są po prostu do wzięcia za złotówkę.
Służba dla Polski
Ponad 37 lat własnej aktywności zawodowej oddałem dla armii oraz polskim służbom specjalnym. Przypadała ona zarówno na PRL jak i Wolną Polskę. Służąc w obu ustrojach dane mi było poznać arkana kontrwywiadowcze służb wojskowych i cywilnych, liznąłem pracy w policji i Żandarmerii Wojskowej. Znam pracę prokuratur i innych organów Służb Ochrony Państwa.
W niniejszej publikacji postaram się pokazać, dlaczego i jak dalece zdewastowane zostały Służby Ochrony Państwa. Przyjąć można w świetle tych spustoszeń tezę, że obecnie partyjnie podporządkowanie SOP praktycznie nie chronią już obywateli naszego kraju, a w oczach sfrustrowanego społeczeństwa stają się coraz częściej obrońcami interesu partyjnego. Moja teza zaczyna wypełniać się obecnie treścią na oczach tegoż społeczeństwa i to w odniesieniu do najwyższej osobistości partyjnej obozu dobrej zmiany. Oglądany na co dzień spektakl związany z parcelą przy ulicy Srebrna połączony z nagraniami samego Prezesa PiS obnażyły prawdę o obecnych służbach specjalnych naszego kraju. Przez lata niszczących służby zmian kadrowych politycy nie dbali o ich wizerunek, wiarygodność czy zachowanie w ich działaniu choćby odrobiny samodzielności. Dewastując jej stany osobowe zapomnieli nawet o tym, że powinny one na co dzień mieć możliwość występowania w dwóch oddzielnych przypisanych im rolach. Raz muszą one wiarygodnie dla społeczeństwa udowadniać winy przestępcom, nawet ludziom własnego obozu politycznego a drugi raz z podobną wiarygodnością muszą występować w roli pozwalającej na bezstronne niebudzące niczyich podejrzeń oczyszczenie z podejrzeń lub zarzutów nawet polityków opcji rządzącej.
I właśnie dziś nastąpił taki sprawdzian związany z potrzebą weryfikacji oświadczeń majątkowych Prezesa PiS. Wymowne pozostają w tym kontekście badania opinii publicznej z których wynika, iż 56 % badanych uznało, że podporządkowane obozowi dobrej zmiany służby specjalne nie są w stanie wyjaśnić roli Jarosława Kaczyńskiego w sprawie Srebrnej. Dzieła dopełniło oświadczenie rzecznika prasowego Centralnego Biura Antykorupcyjnego, z którego wynika, że powołana do tego służba nie podejmie procedury dot. sprawdzenia oświadczeń majątkowych Jarosława Kaczyńskiego. Dla znacznej części naszego społeczeństwa stało się jasne, że lata podporządkowywania służb specjalnych partii władzy zaowocowały stworzeniem systemu, w którym najważniejsi politycy partii rządzącej pozostają poza jakąkolwiek kontrolą ze strony Służb Ochrony Państwa.
„….Postaram się zatem na kartach swojej książki wskazać, co należałoby w trybie pilnym zrobić, aby Polskie Służby Specjalne mogły odzyskać zaufanie społeczeństwa i skutecznie włączyć się do zapewnienia faktycznego bezpieczeństwa państwa oraz ogółu jego obywateli”.
Jest to fragment książki mojego kolegi w zasadzie WSTĘP, która ukaże się wkrótce… Represjonowanego funkcjonariusza służb mundurowych, represjonowanego ustawami „dezubekizacyjnymi” PO i PiS, czyli POPiS, tak jak i ja, jak mój mąż i dziesiątki tysięcy moich koleżanek i kolegów. Tych, którzy są „ofiarami” POPiS-u… Za co???
Kto za to zapłaci???!!!
37 lat służby w przeważającej części dla komuny odciska poważne piętno na kiedyś zdrowym umyśle.
Życzę spokoju i równowagi.
Ps. Oceny świadczą, że duża część gazety chętnie jest czytana przez byłych aparatczyków, tej sinej gliny Trójmiasta.
Janusz czy ty myslisz ze wszyscy byli przesuaknieci komuna? Bzdura. Wuekszosc pracowala rzetelnie i apolitycznie scigajac przestepcow. A ty tez zylis w komunie. Znaczy ze trzeba przekreslic twoj zyciorys?
Ciekawy artykuł! Pozdrawiam!
„Czas odsłania nieubłaganie prawdziwe oblicze obozu „dobrej zmiany”
Jakze potrzebny tekst…po tych meczaco grafomanskich wynurzeniach durnego pana Janusza Kaminskiego, wreszcie ulga, bo juz myslalem ze Baltycka to organ pissu haha !
Dobrze, ze sie wreszcie wielu obudzilo i kumaja juz ze PoPis robi ludzi w bambujo od lat…
Tylko na poczatku brakuje slowa, albo cenzura ? :
„uświadomienie sobie rozmiaru spustoszeń w polskich służbach specjalnych jakiego dokonali politycy w ramach.”
W ramach czego, Pani Danuto ? Chochlik zjadl slowko chyba.
„Czas odsłania nieubłaganie prawdziwe oblicze obozu „dobrej zmiany”
Jakze potrzebny tekst…po tych meczaco grafomanskich wynurzeniach durnego pana Janusza Kaminskiego, wreszcie ulga, bo juz myslalem ze Baltycka to organ pissu haha !
Dobrze, ze sie wreszcie wielu obudzilo i kumaja juz ze PoPis robi ludzi w bambuko od lat…
Tylko na poczatku brakuje slowa, albo cenzura ? :
„uświadomienie sobie rozmiaru spustoszeń w polskich służbach specjalnych jakiego dokonali politycy w ramach.”
W ramach czego, Pani Danuto ? Chochlik zjadl slowko chyba.
Tak, brawo pani Danuta !
„Cały czas jednak bezlitośnie obnaża prawdziwą twarz obozu dobrej zmiany.”
Dobra zmiana to loża, tak po prostu, jakby kto nie wiedział.
Potem pojawi sie inna, kolejna, chyba że… 😉