Chcieli dobrze dla swojego dziecka - zostali zaszczuci. "Tak działa manipulacja" | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 19.09.2017

Chcieli dobrze dla swojego dziecka – zostali zaszczuci. „Tak działa manipulacja”

Zacznę od przypomnienia komunikatu, który bodaj w sobotę pojawił się w mediach. Nie będę posługiwał się cytatami. Przekażę go w wersji takiej, jaka pod wpływem mediów pozostała w mojej pamięci: Kompletnie nieodpowiedzialni rodzice wcześniaka uprowadzili swoje nowo narodzone dziecko ze szpitala. Ich postępowanie zagrażało zdrowiu i życiu noworodka. Rodzice nie dopuścili do przeprowadzenia koniecznych zabiegów medycznych i higienicznych. W związku z tym lekarze powiadomili o wydarzeniach sąd, który ograniczył im prawa rodzicielskie. Policja rozpoczęła obławę w celu ich ujęcia. Przeszukiwane są samochody.

Tyle moich „wspomnień”. Coraz głośniejsze w ostatnich latach ruchy protestów rodziców przeciwko wymuszaniu pewnych, moim zdaniem absolutnie bzdurnych działań wobec noworodków nakazały mi bardzo ostrożne podejście do takiego komunikatu. Bo tak naprawdę niewiele z niego wynikało. Czy to przypadek?

Moim zdaniem, absolutnie nie. Ci, którzy taki komunikat przekazali mediom, działali z pełną premedytacją. Bo cóż to znaczy, że rodzice nie wyrazili zgody na podjęcie wobec dziecka wymaganych działań higienicznych? Ano, rodzice, może trochę bardziej światli niż medycy ze szpitala w Białogardzie nie chcieli, aby dziecko natychmiast po porodzie zostało umyte. Dla mniej wtajemniczonych powiem tylko, że w coraz większej liczbie szpitali, w tym także tych najbardziej nowoczesnych, jest to już standardem postępowania wobec noworodków.

Cóż to znaczy, że rodzice nie dopuścili do jakichś zabiegów medycznych wobec noworodka? Ano, rodzice nie wyrazili zgody na podanie dziecku w pierwszej dobie po urodzeniu szczepionki. A ja się pytam, czy podawanie w tak wczesnym etapie życia jakiejkolwiek jest konieczne i czy ratuje życie? Czy ewentualne nie podanie takiej zagraża zdrowiu lub życiu niemowlęcia? Mam wrażenie, że chyba nie. Z opowiadań innych młodych rodziców wiem, że w szpitalach położniczych wręcz wymusza się na rodzicach (najczęściej na matkach tuż przed lub tuż po porodzie) pisemną zgodę na zaszczepienie dziecka. A jeśli takiej zgody rodzice nie podpiszą, to co?

W szpitalu w Białogardzie powiadamia się sąd, że rodziców należy pozbawić (lub przynajmniej im znacząco ograniczyć) praw rodzicielskich? Odnoszę nieodparte wrażenie, że w takiej sytuacji, gdy rodzice mają alternatywę: „albo zgoda, albo pozbawienie praw rodzicielskich” podpis rodziców ma jedynie zdjąć odpowiedzialność z funkcjonariuszy szpitala przed ewentualnymi negatywnymi skutkami ich działań. Świadomie nie użyłem określenia: „lekarzy”. Bo to pojęcie zarezerwowane jest, przynajmniej w mojej świadomości, dla zupełnie szczególnej kasty ludzi. I słowo „kasta” w tym tekście proponuję traktować jako wyróżnienie. Członków wspominanej przeze mnie kasty można już szukać ze świecą w ręku. Bez gwarancji znalezienia.

Dwa dni po wspomnianym we wstępie komunikacie w internecie pojawił się dramatyczny w swej wymowie film, w którym Ojciec (duża litera nieprzypadkowa) dziecka potwierdził moje najgorsze obawy. W bardzo rzeczowy sposób, spokojnie opisał sytuację ze swego punktu widzenia. Z jego wypowiedzi wynika, że młoda rodzina najzwyczajniej w świecie została zaszczuta, zagoniona do narożnika, uznana za społecznych wyrzutków. Tylko dlatego, że chce dobra dla swojego nowonarodzonego dziecka.

Nawet, jeśli rodzice nie mają racji (nie mnie to oceniać, nie jestem medykiem, a i ci chyba nie we wszystkim są zgodni), nie należy ich ścigać. Należy im spokojnie i rzeczowo (czyli dokładnie tak, jak zrobił to na wspomnianym filmiku Ojciec dziecka) wytłumaczyć, dlaczego szczepienie jest potrzebne i jakie pozytywne skutki dla ich dziecka może wywrzeć. I tylko tyle. Ale to są wymagania, jakie można stawiać w demokratycznym państwie prawnym.

Jak widać z powyższej sytuacji, w Polsce do realizacji konstytucyjnego zapisu mówiącego właśnie o tym jeszcze bardzo daleko. Kiedyś, w dawnych czasach, pewna nauczycielka języka polskiego przekazała nam, wówczas kilkunastoletnim młokosom, dziwną prawdę. W czasach „zniewolenia i zakłamania” stwierdziła ona, że w kraju, w którym istnieją wolne i niezależne media (ona użyła określenia: dziennikarze) niepotrzebne są żadne NIK-i i inne instytucje kontrolne. Bo dziennikarze wszystko wyłapią i opublikują. Po latach zrozumiałem, jak odważna była to kobieta (mówiła to w okresie głębokiego socjalizmu) i jak mądra.

A dziś po raz kolejny przekonałem się, że niezależnych i wolnych mediów w Polsce nie ma. Nie znalazłem żadnego dziennikarza, który dotarłby do rodziców i przeprowadził z nimi rzetelny wywiad (rozmowę). Nie znalazłem żadnego dziennikarza, który przedstawiłby punkt widzenia inny niż ten, obowiązujący oficjalnie.

No cóż. Pozostaje mieć nadzieję, że za jakiś czas powstanie w polskim Sejmie komisja mająca ustalić stopień manipulowania społeczeństwem przez media i ich właścicieli i dysponentów. Żeby podobne mechanizmy nie mogły się powtórzyć. A może, żeby przy następnej podobnej „okazji” nie popełniono tych samych błędów, które spowodowały, że film z wypowiedzią Ojca noworodka z Białogardu ujrzał światło dzienne.

Autor

- publicysta, komentator i felietonista.

Wyświetlono 6 komentarzy
Napisano
  1. chyba trzeba się zrzucić na jakąś wypasioną kancelarię prawniczą i załatwić ten problem raz na zawsze. nie dajcie się zASTRASZYĆ . konstytucja gwarantuje nietykalność…niedawno rodziłam i wydaje mi się, że w Warszawie lekarze by tak nie postąpili…nie narażali by matki na taki stres, i na utratę pokarmu…ważniejsze żeby dziecko jadło i nie traciło na wadze niż ambicje prowincjonalnych, nieprofesjonalnych konowałów….gdzie wpłacać kasę na prawników dla zaszczutej rodziny…?

  2. Duffy pisze:

    A jeśli, hipotetycznie, ojciec dziecka wszystko sobie wymyślił, czy autor tekstu będzie odpowiadał za manipulacje, żeby takie sytuacje się nie powtórzyły? Kto jest w obecnej sytuacji ze 100% pewnością powiedzieć jak rzeczywiście było? A jeśli dziecko w najbliższych dniach się przeziębi, i zaufany lekarz niechcący zarazi dziecko, podając strzykawką antybiotyk, wirusowym zapaleniem wątroby B (które u noworodków przechodzi w 90% kończy się chroniczną infekcją) i będzie wymagało kosztownego leczenia, kto za to zapłaci? Autor tekstu?

    A propos roli państwa i indywidualnych praw – co autor mi powie jeśli odmówię przeprowadzenia badań technicznych samochodu lub będę prowadził po spożyciu alkoholu? To moja prywatna sprawa – mój samochód, moje życie, mogę robić co mi się podoba? Jeśli naturalnie, zrobię komuś krzywdę, będę za to odpowiadał, ale do tego czasu chyba, do licha, mogę robić co mi się podoba – gwarantuje mi to konstytucja, prawda?

  3. Józef pisze:

    Brawo Autor! Poruszył Pan bardzo ważny i na czasie temat! Niestety w naszym kraju zwycięża mafia bigfarma szczepionkowego biznesu, a konstytucyjne prawa jednostki są nagminnie łamane. Nawet WHO zaleca kąpiel dziecka 24h po porodzie ze względu na dobroczynne działania mazi poporodowej (czytać w internecie). Nikt nie jest w stanie określić składu szczepionki, a lekarstwa muszą być dokładnie opisane. To, że wszystkich i na wszystko chcą szczepić jest bardzo niepokojące i cuchnie na odległość.
    (ps. emocjonalne i chaotyczne moje przemyślenia – przepraszam)

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika