Czy Trump może podzielić los Kennedy’ego? „Jeszcze nie wszystko skończone” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 2.12.2016

Czy Trump może podzielić los Kennedy’ego? „Jeszcze nie wszystko skończone”

Pomimo, że od ogłoszenia rezultatów wyborów prezydenckich za oceanem minęły przeszło trzy tygodnie, nie milkną echa tego wydarzenia. Treść ogromnej większości komentarzy mediów tzw. ”głównego nurtu” daje się streścić taką oto perełką znalezioną przeze mnie przypadkiem w niezgłębionych czeluściach Internetu: cyt. „Ajajajajajajaj !” Nic dodać, nic ująć!

trump-kennedy

Owe komentarze autorstwa „dyżurnych autorytetów” i „obrońców demokracji” przypominają jako żywo te wygłaszane u nas po porażce Tadeusza Mazowieckiego w wyborach prezydenckich w 1990 roku, czy też całkiem niedawny lament towarzyszący klęsce Bronisława Komorowskiego oraz związanego z nim środowiska PO w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych.

Punktem stycznym łączącym komentarze do wszystkich wymienionych wydarzeń jest głębokie ubolewanie nad głupotą głosujących, którzy w swych decyzjach nie sprostali oczekiwaniom tzw. „elit”, zaś ich ton waha się od niedowierzania po kwestionowanie pełni władz umysłowych elektoratu.

Niewątpliwie za Himalaje arogancji i pogardy dla demokratycznego werdyktu amerykańskiego społeczeństwa uznać należy wypowiedź niemieckiego politologa z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie – prof. Herfrieda Munklera – w wywiadzie dla radio Deutschlandfunk, gdzie był on łaskaw stwierdzić, że amerykańskie społeczeństwo jest zbyt głupie na demokracje…

Pragnę zauważyć, że Pan Profesor jest mało oryginalny w swych przemyśleniach, gdyż prekursorką tezy o „przypadkowym społeczeństwie” niegodnym demokratycznego podejmowania istotnych, dotyczących go bezpośrednio decyzji, była we wczesnych latach 90 – tych ubiegłego wieku posłanka Zjednoczenia Chrześcijańsko–Narodowego, Halina Nowina–Konopka, którą to rzeczona fraza uczyniła nieśmiertelną. Trudno doprawdy przesądzić, czy kontynuacja intelektualnego dorobku owej wybranki naszego narodu może stanowić dla Pana Profesora słuszny powód do dumy …

Wyniki byłe do przewidzenia

Tymczasem wbrew podobnym komentarzom nie jest prawdą, aby rezultaty elekcji w Stanach Zjednoczonych nie dawały się przewidzieć. Oto 20 lutego ( ! ) 2016 roku w opiniotwórczym amerykańskim periodyku „Foreign Policy” ukazał się artykuł autorstwa Emile Simpson, w którym proroczo wieszczyła ona, że nabrzmiewający bunt zmarginalizowanej i spauperyzowanej części społeczeństwa położy kres neoliberalnemu porządkowi mającemu być – naturalnie w oczach jego beneficjentów – „końcem historii”.

Nie był to bynajmniej odosobniony sygnał. Pół roku przed wyborami jeden z lokalnych działaczy Partii Demokratycznej – David Betras – ostrzegał sztab Hillary Clinton, że jeżeli nie zmieni adresowanego do społeczeństwa przekazu, to przegra wybory. Nie pomogło – bal na „Titanicu” trwał w najlepsze.

O kompletnej ślepocie demokratycznych sztabowców świadczyć może wyprodukowany (i wyemitowany) półtora miesiąca przed wyborami ( ! ) materiał filmowy o… zespole pracującym dla pierwszej kobiety prezydenta ( !! ) pod dumnym tytułem : „W tym maleńkim pokoiku wykuwa się Ameryki !” Nadal nikt nie dostrzegał, że sytuacja w której kraj zamieszkiwany przez 4,5 % ludności planety, wypracowujący 20 % światowego PKB a przeznaczający równocześnie na zbrojenia kwotę równą 40 % globalnych wydatków na ten cel, nie jest akceptowana przez większość Amerykanów.

Neoliberalne elity wspierane przez media „głównego nurtu” i związane z nimi sondażownie, tak długo powtarzały społeczeństwu, jakie to są jedyne i niezastąpione, zaś ustanowiony przez nie porządek – podniesiony nieomal do rangi religii – nie ma alternatywy, że w końcu same w ów przekaz uwierzyły – w odróżnieniu do coraz bardziej wkurzonych wyborców. Nic dziwnego, że wyborcza klęska wywołała w obozie przegranych szok – co gorsza wygląda na to, iż mają oni istotny problem z zaakceptowaniem rzeczywistości. Pewnie ma tu jakieś znaczenie i fakt, że (tylko oficjalnie !) wspomniane środowiska wpompowały w kampanię wyborczą Hillary przeszło miliard $ !

George Soros w tle protestów

Trudno zatem się dziwić, że przygotowano także wariant „B”. Oto zaraz po ogłoszeniu pierwszych wyników rozpoczęły się „spontaniczne” demonstracje przeciwników prezydentury Donalda Trumpa. Amerykański kanał telewizyjny Fox News ujawnił, że owe „zdalnie sterowane niepokoje społeczne” finansowane są przez fundację Progres Unity Foud ANSWER (Act Now to Stop War end Rasism).

Ciekawskich dziennikarzy usiłujących dociec SKĄD rzeczona fundacja czerpie na to środki spotkało gorzkie rozczarowanie: fundacja nie ujawnia listy swych donatorów, zaś wszelkie pytania mediów w tej sprawie po prostu ignoruje. Nie oznacza to bynajmniej, że sprawę na dłuższą sprawę uda utrzymać się w tajemnicy. W programie Fox and Friends emitowanym 13.11.16, prowadzący go dziennikarz – Pit Hegset – wprost oskarżył niejakiego George’a Sorosa, że stoi on za organizacją owych „spontanicznych protestów”. Są Państwo zaskoczeni ? Ja też…

Wiele do myślenia musi dawać także wypowiedź szefa sztabu Hillary Clinton – Johna Podesty – który w reakcji na pierwsze wyniki rzucił spontanicznie : „Jeszcze nie wszystko skończone !” Nie darmo już 10 listopada, znany amerykański politolog Andrew Korybko uprzedzał społeczeństwo, że neoliberalne elity będą wykorzystywały do walki z Donaldem Trumpem tak perfekcyjnie rozpracowane przez amerykańskie specsłużby technologie „kolorowych rewolucji”. Wygląda na to, że wygrana republikańskiego kandydata stanowi dla nich egzystencjalne zagrożenie i gotowe są one zaryzykować totalną destabilizację kraju, byle nie dopuścić do zmiany dotychczasowej, dyktowanej przez nie polityki.

Kennedy’ego

Wydaje się, że na miejscu będzie tu mała retrospekcja. Przeszło pół wieku temu, 22 listopada 1963 roku, w Dallas w Teksasie zamordowany został 35 Prezydent Stanów Zjednoczonych, John Fitzgerald Kennedy. Okoliczności spisku, zabójców oraz stojących za nimi mocodawców w pełni nie ujawniono do dnia dzisiejszego. Co więcej, cała rządowa machina zgodnie współdziałała w zacieraniu dowodów zbrodni. Napisano już na ten temat całe tomy nie mam zamiaru zatem mnożyć w tym miejscu pytań, które zapewne na zawsze pozostaną bez odpowiedzi, spróbuję jedynie zasygnalizować czym J. F. Kennedy tak się naraził określonym środowiskom, że nie cofnęły się one przed zbrodnią.

W czasie swej krótkiej lecz obfitującej w dramatyczne wydarzenia prezydentury kilkakrotnie podejmował On decyzje powszechnie kontestowane przez amerykańskie wojskowo – przemysłowe. I tak w czasie inwazji w Zatoce Świń na Kubie w 1961 roku, przeprowadzonej przez kubańskich emigrantów uzbrojonych i logistycznie wspieranych przez USA, odmówił zgody na wsparcie rebeliantów przez amerykańskie siły zbrojne co skazało całą akcję na fiasko. W odpowiedzi na wściekłą krytykę „jastrzębi” w telewizyjnym wystąpieniu do narodu stwierdził, że kubański sam winien decydować o swoim losie bez udziału amerykańskich marines!

W czasie kryzysu karaibskiego w 1962 roku, kiedy to świat stanął na krawędzi nuklearnej zagłady, w trakcie negocjacji, w zamian za likwidację radzieckich rakiet na Kubie zlikwidował dla równowagi amerykańską bazę w tureckim Ingirlik, o czym do dzisiaj zachodnie media wspominają nader rzadko i niechętnie. Niewiarygodne ale prawdziwe ! Jakby tego było mało, zapowiedział, że w przypadku reelekcji wycofa amerykańskie siły zbrojne z Wietnamu!

Na arenie krajowej, pół roku przed swą tragiczną śmiercią, złożył w Senacie wniosek o zwiększenie podatków od wydobywanej ropy naftowej oraz podpisał rozkaz wykonawczy nr 11 110 przywracający amerykańskiej walucie parytet kruszcu (srebra) oraz przekazujący generowanie pieniądza Departamentowi Skarbu, odbierając tym samym to prawo prywatnemu bankowi jakim jest FED (Bank Rezerwy Federalnej) i kładąc kres drukowaniu „pustego pieniądza”! Naturalnie natychmiast po śmierci Prezydenta wszystkie te projekty trafiły „do kosza”…

Ubiegający się o prezydenturę w wyborach 1968 roku (i będący zdecydowanym faworytem wyścigu do Białego Domu !) Jego brat – Robert Kennedy – zapowiadający powrót do polityki brata i wyjawienie sprawców Jego zabójstwa, także został zamordowany – przypuszczalnie przez członka swojej ochrony… O zbrodnię oskarżono jakiegoś przypadkowego Palestyńczyka całkowicie ignorując przemawiające przeciwko temu oczywiste dowody …

Po opisanych wydarzeniach kolejni prezydenci przestali wykazywać chęci prowadzenia polityki niezgodnej z interesami establishmentu oraz dokonywania niepopularnych w tych kręgach zmian.

Propozycje Trumpa

Jeżeli przyjrzymy się programowi deklarowanemu przez prezydenta – elekta, to pewne analogie wprost rzucają się w oczy. Oto sześć tez, których realizację przyrzekł On swoim wyborcom w kampanii wyborczej :

  1. Wyrzeknięcie się realizacji „globalizacji dla globalizacji” – przegląd niekorzystnych dla ekonomiki USA umów handlowych
  2. Wyrzeczenie się w polityce zagranicznej zasady : „kto nie z nami, ten przeciwko nam” , poszukiwanie kompromisów z głównymi globalnymi mocarstwami, Chinami i Rosją.
  3. Ograniczenie praktyk interwencjonizmu, w tym „eksportu demokracji” drogą kolejnych kolorowych rewolucji.
  4. Uwolnienie się od kłopotliwych petentów żądających amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa, w tym w ramach NATO, którego cele i zadania na dzień dzisiejszy trudno sprecyzować.
  5. Uwolnienie Amerykanów od katastrofalnego zadłużenia państwa.
  6. Umocnienie amerykańskiej potęgi militarnej.

Jak widać, podobny program (wyjąwszy punkt 6) stoi w istotnej sprzeczności z dążeniami środowisk, których symbolem i reprezentantem jest Hillary Clinton, a których celem było – i zapewne pozostaje – przygotowanie i rozpętanie III Wojny Światowej. Aby nie być gołosłownym pozwolę sobie w tym miejscu przytoczyć powyborczy komentarz senatora ze stanu Wirginia, Roberta Black’a:

„ … jak wiecie, 32 lata nosiłem mundur. Wojny nie wybuchają nagle i niespodziewanie, są bardzo długo i drobiazgowo przygotowywane. Teraz już mogę to powiedzieć: kroczyliśmy ku III Wojnie Światowej…”

Prezydent w niebezpieczeństwie

Ani przez moment nie wątpię, że dotychczasowi beneficjenci rozpadającego się właśnie na naszych oczach neoliberalnego porządku świata wykorzystają wszystkie środki, aby nie dopuścić, by w Białym Domu zasiadł Prezydent, realizujący inną niż kreowaną przez nich politykę. Nie mam też złudzeń, że po wyczerpaniu całej gamy działań od destabilizowania kraju po próbę skorumpowania Kolegium Elektorów, w przypadku ich fiaska nie cofną oni się także przed zbrodnią.

Moim zdaniem prezydent – elekt – o ile naturalnie pozostanie wierny swoim planom – może znaleźć się w ogromnym niebezpieczeństwie! Obym się mylił…

Autor

- dziennikarz. Od 1976 roku jego publikacje ukazywały w Dzienniku Bałtyckim, Głosie Wybrzeża, Kurierze Gdyńskim, Gazecie Gdyńskiej. Ostatnio publikował w Dzienniku Trybuna oraz na portalu Głos Gdyni. Jest autorem przeszło pięćdziesięciu autorskich programów telewizyjnych "Weekendowy magazyn szachowy " zrealizowanych w TV Szelsat w latach 1999 - 2000 oraz programów publicystycznych "Krótko i na temat" w TV Gdynia w 2001 roku.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika