Czy wściekli kierowcy zablokują gdański urząd? „Przygotowujemy akcję protestacyjną”
Czy będzie wielki protest gdańskich kierowców przeciwko władzom miasta w związku z tragicznym stanem ulic? Dużo na to wskazuje. Kierowcy głośno mówią o zablokowaniu miasta, a nawet o szturmie na urząd miejski i zajęciu gabinetu prezydenta.
Tylko w Polsce asfalt z dróg udało się doprowadzić do stanu sypkiego, to prawdziwy fenomen i mistrzostwo świata – komentują jakość miejskich dróg kierowcy.
Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce kierowcy zaczną wymuszać na władzach miast skuteczne działanie w tej sprawie. A skuteczne działanie to nie zalewanie dziur smołą i udawanie, że wszystko jest ok. Problemem jest wyjątkowo zła jakość pierwotnie położonych nawierzchni.
Zauważmy, że drogi krajowe, choć ruch na nich także bardzo intensywny, są w zdecydowanie lepszym stanie niż miejskie. Dlaczego? Bo finansowane są z innych źródeł. Tu nie realizuje się aż tak drastycznych oszczędności.
Dziś nasze drogi miejskie plasują nas wśród krajów trzeciego albo i czwartego świata. Za Białorusią, Uzbekistanem i Burkina Faso. Powodują wściekłość kierowców i często bardzo duże uszkodzenia pojazdów.
– Drogi się wręcz rozsypują – mówi jeden z gdańskich taksówkarzy. – Proszę sobie wyobrazić wyrwę na środku jezdni o szerokości ponad pół metra, głęboką na około 40 cm. A to wcale nie jest rzadkość. Jadąc, czasem nawet nie ma jak tego ominąć, bo na sąsiednich pasach są inne pojazdy.
Z każdym rokiem stan gdańskich dróg jest coraz gorszy. Zamiast gruntownych remontów polegających na położeniu nowej nawierzchni dobrej jakości, od lat stare dziury, wyrwy i ubytki zalewa się substancją przypominającą smołę. Ta wytrzymuje kilka tygodni i znów czynność jest powtarzana. Po każdej zimie wyrwy są coraz większe.
– Urząd miejski zachęca do zgłaszania miejsc, w których są dziury. To kpina z kierowców – oburza się pan Krzysztof. – Dziury są wszędzie. Co tu zgłaszać? Łatwiej zgłosić miejsca, gdzie nie ma dziur.
Kierowcy mają tego już serdecznie dość. – Od lat słyszymy od prezydenta Adamowicza, że w budżecie nie ma pieniędzy na drogi – żali się kolejny gdański taksówkarz. – A na co są pieniądze? Miliony na budowę Europejskiego Centrum Solidarności? A może na kolejny teatr? Jeden już mamy. Obok ma być drugi. Wszystko fajnie, tylko że do tego teatru nie będzie można niedługo dojechać. Przecież to jakaś farsa.
– Miliony złotych trwonione są na inwestycje, które tylko lokalnej władzy przynoszą korzyści – komentuje jeden z kierowców. – O mieszkańcach nikt od dawna nie myśli. A za stan dróg płacimy my wszyscy, kierowcy. Wie pan ile kosztuje wymiana kompletnego zawieszenia w samochodzie? Kilka tysięcy złotych. Nie mówię o czymś takim jak np. złamana albo skrzywiona felga, uszkodzona opona, ale tego też nikt za darmo nie naprawi.
– Doszliśmy do wniosku, że czas z tym skończyć. Przygotowujemy akcję protestacyjną, żeby pokazać, że mieszkańcy Gdańska nie będą w nieskończoność dawali się tak traktować – usłyszeliśmy zgodną deklarację kilkudziesięciu gdańskich kierowców. – Nadszedł czas pokazać, że kierowcy istnieją i należą im się przynajmniej przyzwoitej jakości drogi. Liczymy, że do akcji będą przystępowali kolejni niezadowoleni. Czas wreszcie wziąć sprawy w swoje ręce.
Zbieramy chętnych i ustalimy w jaki sposób będziemy działać. Na pewno będzie to działanie skuteczne, bo nie wykluczamy nawet zajęcie urzędu miasta. Problem dotyczy tysięcy kierowców i uważamy, że występujemy w ich imieniu.
Co chcecie osiągnąć?
– Pisemną deklarację z strony prezydenta Gdańska, w obecności mediów o tym, że gdańskie drogi, sukcesywnie będą kładzione na nowo z dobrej (a nie jak do tej pory) jakości materiałów. Trzeba zerwać całą starą nawierzchnię i całość profesjonalnie położyć od nowa. Będziemy także prosili o plan realizacji tych inwestycji, który posłuży nam do sprawdzenie, na ile wywiązują się z deklaracji. Remonty generalne dróg to dla miasta powinien być priorytet. Muszą rozpocząć się jak najszybciej poczynając od najważniejszych ulic, ale nie można zapominać o tych mniejszych.
W tej chwili nie będziemy ujawniali żadnych szczegółów dotyczących protestu. Nasze działania będą nagłe i bardzo uciążliwe dla urzędników, a przede wszystkim dla prezydenta, którego uważamy za głównego winnego całej sytuacji.
– Pan Adamowicz ma blisko do pracy i podobno chodzi pieszo. Zapomniał najwyraźniej, że tysiące gdańszczan nie mają tyle szczęścia. My mu o tym skutecznie przypomnimy.
Nastroje wśród gdańskich kierowców każą przypuszczać, że wielki społeczny bunt wisi na włosku.