Jan Tomasz i Róża Zamoyscy oraz Dzieci Zamojszczyzny | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 16.11.2014

Jan Tomasz i Róża Zamoyscy oraz Dzieci Zamojszczyzny

Zostały pozbawione domu, rodziny, poczucia bezpieczeństwa i beztroskiego dzieciństwa. Rozdzielono je z rodzicami, rodzeństwem, zabrano wszystko. Historycy szacują, że z terenu Zamojszczyzny wysiedlono około 100 – 110 tysięcy osób, z czego około 30 – 33 tysiące stanowiły dzieci. Dziś nazywane Dziećmi Zamojszczyzny.

Jan Tomasz i Róża Zamoyscy oraz Dzieci Zamojszczyzny

Losy dzieci Zamojszczyzny wiążą się z niemieckimi planami tworzenia „przestrzeni życiowej” na terenie wschodniej Polski, które były realizowane w ramach Generalplan Ost, czyli Generalnego Planu Wschodniego. Plan ten został stworzony w Berlinie jesienią 1941r. Celem tego planu była wielka akcja przesiedleńcza, której głównym terenem działania stała się Zamojszczyzna. Początkowo plan był realizowany w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu, czyli terenach III Rzeszy, później jednak został on rozszerzony na Generalne Gubernatorstwo. Zgodnie z rozporządzeniem Heinricha Himmlera Zamojszczyzna została uznana za jeden z pierwszych niemieckich terenów osiedleńczych. Teren ten obrano sobie ze względu na położenie geograficzne, bardzo dobre gleby, a także po to, by wzmocnić wschodnie tereny okupowane. Łącznie na tym terenie udało się Niemcom osiedlić około 12 tys. kolonistów. Akcja osiedleńcza niosła ze sobą akcję wysiedlania ludności polskiej, którą zostały objęte powiaty: zamojski, tomaszowski, hrubieszowski i biłgorajski. Pierwsze wysiedlenie nastąpiło z 27 na 28 listopada 1942 r. Dotknęło ono wieś Skierbieszów i jej okolice. Osobom wysiedlanym Niemcy zezwolili na zabranie ze sobą tylko bagażu osobistego , który nie mógł przekroczyć 30 kg oraz 20 zł. Akcje te były przeprowadzane dość brutalnie, rozdzielano rodziny, a z matkami mogły jedynie pozostać dzieci do 6 miesiąca życia. Wiele osób, które nie chciały poddać się wysiedleniu, rozstrzeliwano.

Osoby wysiedlane umieszczano w obozach przejściowych w Zamościu, Zwierzyńcu i Budzyniu – obecny Kraśnik Fabryczny, gdzie były przeprowadzane badania rasowe i selekcja na 4 kategorie. Dwie pierwsze przewidziano do zniemczenia. Trzecia kategoria została podzielona na dwie grupy: osoby deportowane na roboty przymusowe do III Rzeszy i osoby w wieku powyżej 60 lat i dzieci do lat 14, które miano osiedlić w tzw. wsiach rentowych po deportacji Żydów do obozów zagłady. Najgorszy los czekał osoby, które zostały zakwalifikowane do czwartej kategorii. Osoby te były określane mianem „niebezpiecznych wrogów” III Rzeszy i miały być skierowane do obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau.

Po badaniu dzieci kierowano do obozów na Majdanku i w Auschwitz – Birkenau, do fabryk III Rzeszy, rodzin zastępczych niemieckich, nazistowskich szkół ojczyźnianych, chłopcy byli kierowani do placówek Hitlerjugend a dziewczynki do Bund Deutscher Maudel. Oprócz tego dzieci wysyłano także do „ludowych ośrodków wychowawczych” w Rzeszy, gdzie były poddawane zniemczeniu.

Informacje o tym co działo się na Zamojszczyźnie i o samych Dzieciach Zamojszczyzny zaczęły pojawiać się od stycznia 1943r. Znalazły się ona nawet w piśmie konspiracyjnym Państwa Podziemnego – „Biuletynie Informacyjnym”. Z 7 na 8 stycznia 1943r. mieszkańcy Warszawy przeprowadzili spontaniczną akcję pomocy transportowanym dzieciom z Zamojszczyzny. Robotnicy, którzy przybyli na Dworzec Wschodni (obecnie Warszawa Wschodnia) zażądali od niemieckiego zawiadowcy stacji otwarcia stojących na bocznicy kolejowej wagonów towarowych, w takich bowiem były przewożone dzieci. Okazało się jednak, że dzieci w nich nie było. Takie akcje poszukiwania transportów z dziećmi były prowadzane w wielu miejscowościach. Jak mówią świadkowie tamtych wydarzeń, kiedy udało odnaleźć się taki transport Dzieci Zamojszczyzny marznących w wagonach towarowych, odkupowano je od niemieckich kolejarzy i konwojentów, płacąc im od 20 do 100 zł za dziecko. Polscy kolejarze wykazali się wielką determinacją w ratowaniu dzieci, przekazywali oni informacje o postojach na trasie przejazdu transportu, dzięki czemu można było zorganizować wykup. Można tu wymienić takie miejscowości jak Sobolew, Żelechów, Siedlce, Garwolin, Piława i Warszawa. Czasem ludzie nie mając pieniędzy aby wykupić dziecko podejmowali ryzyko i wręcz „odbijali” je z transportów. Jerzy Ślaski napisał w książce „Polska Walcząca”: „Gdy okupant zaniepokojony taką reakcją mieszkańców stolicy, zabronił przywożenia dzieci Zamojskich do Warszawy, wiele osób wyruszyło na ich poszukiwania do różnych miasteczek i osad województw warszawskiego i lubelskiego. (…)”.

Lecz nie tylko w taki sposób ratowano Dzieci Zamojszczyzny. Z obozu przejściowego w Zwierzyńcu XVI ordynat Jan Tomasz Zamoyski i jego małżonka Róża z Żółtowskich Zamoyska uratowali około 460 dzieci. Oboje działali w Komitecie Rady Głównej Opiekuńczej, oprócz tego ordynatowa działała w Czerwonym Krzyżu. Na rzecz komitetu ordynat robił zbiórki żywności oraz pieniędzy. Natomiast Czerwony Krzyż uzyskał zgodę od Niemców na dowożenie codziennie rano mleka do obozu w Zwierzyńcu, przywoziła je Róża Zamoyska. Widząc sytuację dzieci, próbowała znaleźć sposób, aby im pomóc. Udało jej się namówić męża, aby pojechał do Lublina i porozmawiał z dowódcą SS na Dystrykt Lubelski Odilo Globocnikiem. Rozmowę ordynat przeprowadził w bardzo inteligentny i sprytny sposób. Uświadomił Globocnikowi, że wysiedlanie Zamojszczyzny w takim tempie doprowadzi do tego, iż nie będzie miał kto pracować dla Rzeszy a także, że przetrzymywanie ludzi w złych warunkach sanitarnych doprowadzi do wybuchu epidemii, które mogą dosięgnąć też Niemców. Odilo Globocnik wydaje zgodę na przeniesienie dzieci do ochronki. Obowiązuje ona 7 dni i obejmuje tylko najmłodsze dzieci w wieku do lat 7. Udaje się tych dzieci z obozu wywieźć około 460. Przy ochronce powstaje również szpital dla dzieci. Rodzice oddając w obozie swoje dzieci pod opiekę ordynatowej wskazywali najbliższą rodzinę, która pozostała na wolności i mogłaby się dzieckiem zająć. Większość dzieci faktycznie po wyleczeniu w szpitalu była przekazywana rodzinie. Niestety dla niektórych powrót ze szpitala kończył się chwilowym pobytem w ochronce, ponieważ kiedy docierano pod wskazany adres okazywało się, że albo osoby wskazane przez rodziców uciekły w panice przed wysiedleniem bądź zostały również wysiedlone. W takim wypadku Róża i Jan Zamoyscy szukali rodzin zastępczych.

Oprócz ratowania Dzieci Zamojszczyzny ordynat wspierał również osoby poszukiwane przez Niemców. Na różnych stanowiskach (przede wszystkim w Zarządzie Ordynacji oraz Wydziale Leśnym) zatrudnił około 200 osób z podziemia i poszukiwanych przez okupanta. W 1942 r. przyszedł również z pomocą Francuzom, którzy zbiegli z obozu jenieckiego w Zwierzyńcu. Obóz był obozem karnym przeznaczonym dla jeńców, którzy kilkukrotnie podejmowali ucieczkę. Dzięki pomocy ordynata w Leśnictwie Kocudza szczęśliwie doczekali końca wojny. Materialnie wspierał pracowników ordynacji oraz ich rodziny.

Po II wojnie światowej polskie władze zabiegały o to, aby dzieci zgermanizowane powróciły do kraju. Do 1947 r. jak podają szacunkowe dane z wywiezionych około 200 tys. dzieci powróciło do Polski około 30 tys. Wiele z nich jednak żyje do dnia dzisiejszego w Niemczech nie wiedząc nawet o swoim pochodzeniu. Postawa Jana i Róży Zamoyskich jest przykładem wielkiego patriotyzmu i poświęcenia dla drugiego człowieka. Warta jest naszej pamięci.

www.facebook.com/przewodnicy.z.pasja.zamosc.roztocze

Autor

- mieszkam w Zamościu, który jest moim miejscem na ziemi. Od ponad czterech lat oddaję się pasji jaką jest praca przewodnika terenowego po Zamościu i Roztoczu. Obecnie jestem również współzałożycielką oraz wiceprezesem nowo powstałego Stowarzyszenia Turystyka z Pasją. Staramy się z koleżankami i z kolegami ze stowarzyszenia m.in. promować turystykę oraz kulturę regionu Lubelszczyzny.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika