Kwadrans ciszy relaksuje umysł, serce i ducha
Podczas ciszy, w naszych myślach wychodzą z nas rzeczy, o których nie mamy pojęcia i często chcielibyśmy o nich zapomnieć. To właśnie w trakcie trwania ciszy, kiedy nic nie robimy (nie oglądamy telewizji, nie gramy na komputerze, nie pracujemy) tylko siedzimy i wsłuchujemy się w ciszę, to w tym momencie wychodzi z naszego wnętrza sporo złego.
Jak trudno współczesnemu człowiekowi zachować totalną ciszę przez 15 minut. W ciągu tych 15 minut, najczęściej albo coś „nam gra w głowie” jakaś melodia, jeśli której nie wysłuchamy do końca, nie da nam świętego spokoju, lub akurat w tym momencie myślimy o czymś ważnym i koniecznym do załatwienia w przyszłym tygodniu. Nie potrafimy uciszyć swoich myśli, wsłuchać się w siebie, jest to zbyt trudne.
Terapia
Cisza jest terapeutyczna. Pozwala odpocząć naszemu organizmowi od hałasu. Hałas jest szkodliwy, stresogenny. Oczywiście jesteśmy do niego przyzwyczajeni, natomiast powoduje ciężkie choroby, nerwice, depresję. My, ludzie XXI w., którzy jesteśmy zapracowani, biegniemy wprost w przepaść. Jest jednak na to rada. To właśnie cisza. Kwadrans ciszy jest zbawienny dla naszego układu nerwowego. Takie 15 minut „sacrum silencium” relaksuje nasz umysł, serce i ducha.
Siedem dni w totalnej ciszy to wariactwo? Przez ciszę możesz poznać samego siebie, zajrzeć do najgłębszych zakamarków duszy. Takie dni w totalnej ciszy proponują ojcowie Jezuici podczas rekolekcji ignacjańskich. Te rekolekcje są dla tych, którzy pragną wsłuchać się w siebie i zmienić coś w swoim życiu. Takie osoby przyglądają się swoim życiowym wyborom, dzięki takim rekolekcjom mogą je skorygować, a pewne doświadczenie pustyni duszy, doprowadza ich do przekonania, że są rzeczy istotne, którymi warto się zająć. Dzięki takim rekolekcjom można przysiąść na chwilę i wejść w głębie.
Cisza to tylko narzędzie
Oczywiście zbyt długa ciszy nikomu nie pomoże, za to może zaszkodzić. Cisza dla samej ciszy jest bezsensowna. Cisza jest pewnego rodzaju narzędziem, a nie celem samym w sobie. Bez niej nie można żyć. Obecne czasy nie sprzyjają ciszy. Człowiek który nie doświadczył jaka cisza, może być zbawienna zawsze szuka bodźców zewnętrznych, np. muzyki czy gry na smartfonie. Zagłuszacze zawsze się znajdą, to zależy od człowieka, czy będzie od nich uzależniony.
Jasne, cisza wycisza…
Pozytywny tekst.
Ale z Jezuitow wnętrza sporo złego ciagle wychodzi !
Naprawde, lepiej do ashramiu na retreat niz do jezuitow,
ktorzy z Jezusem tyle maja wspolnego co kon z Concordem.
Pozatym, generalizacja :
nizej podpisany zyje bez smartfona, bez telewizji.
Niekazdy sie dal matrixowi zjesc.