Oto polityczny testament Bronisława Komorowskiego
Jesteśmy świadkami realizacji politycznego testamentu jaki zostawił po sobie były już prezydent Bronisław Komorowski. Jego zapisy brzmią bardzo poważnie.
Opozycja w dalszym ciągu zajmuje się wyłącznie podgrzewaniem atmosfery. Każdego dnia, każdej godziny na rządzących sypią się gromy ciskane przez przedstawicieli Platformy Obywatelskiej i pana Ryszarda Petru z jego Nowoczesną we wszystkich możliwych środkach masowego przekazu.
Zdaniem opozycji każde, podkreślam – każde działanie rządzących zmierza do obalenia demokracji, zawłaszczenia Państwa, zniewolenia jego obywateli. Gdy słyszę te nieustanne biadolenia o zniszczeniu Państwa, jakiego Zjednoczona Prawica dokonała w ciągu zaledwie dwóch miesięcy od zwycięskich dla siebie wyborów, sześciu tygodni od zaprzysiężenia rządu – przypominają mi się słowa doktora habilitowanego Tomasza Nałęcza.
Po przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich powiedział on mniej więcej tyle, że pan Prezydent wprawdzie nie zdąży już zmienić Konstytucji Rzeczpospolitej, ale zdąży rozpędzić ten pociąg tak, że niektórzy mogą nań nie zdążyć. Alternatywą jest jego wykolejenie.
Jak widać obecnie, tamten polityczny testament Bronisława Komorowskiego realizowany jest przez kręgi obecnej opozycji z żelazną, chciałoby się rzec, niemal wojskową konsekwencją (uporem?). Działania mające rozhuśtać społeczne nastroje, wyprowadzić ludzi na ulice, doprowadzić do rozruchów społecznych na taką skalę, by konieczne były wcześniejsze wybory parlamentarne – wręcz wylewają się ze środków masowego przekazu.
Do propagandowej akcji wciągane są środki masowego przekazu w Europie Zachodniej, różne „brukselskie” osobistości, zaprzyjaźnieni z poprzednią „polską ekipą” politycy. Jak widać, cena nie gra roli! Polski pociąg, zgodnie ze słowami pana Tomasza Nałęcza, ma nabierać coraz większej, nawet niebezpiecznej prędkości.
Wyniki wyborów parlamentarnych pokazały, że nie sprawdziły się oczekiwania pana doktora habilitowanego dotyczące tego, kto na ten pociąg nie zdąży. Czyżby więc opozycja zmierzała teraz do nadania mu takiej prędkości, by musiał się wykoleić? To bardzo, bardzo ryzykowna zabawa. A „polski pociąg” to nie jest zabawka dla małych dzieci. W naszej historii wykolejenie już się zdarzyło. Pan Tomasz, jako habilitowany doktor nauk historycznych, musi o tym wiedzieć znacznie lepiej niż ja.
Mam także nadzieję, że społeczeństwo polskie znajdzie w sobie dość siły i mądrości, by chore marzenia o pięknej katastrofie nie stały się rzeczywistością. Czego wszystkim nam na Nowy, 2016 Rok życzę.