Oto prawdziwe przyczyny światowego terroryzmu
Kolejne zamachy terrorystyczne, które dotknęły tym razem stolicę Belgii i Zjednoczonej Europy – Brukselę – zmuszają do wyciągnięcia wniosków i podjęcia (wreszcie !) stanowczych kroków w walce z terroryzmem. Jednak do walki z chorobą, konieczne jest postawienie diagnozy pozwalającej określić jej przyczyny, by walczyć z nimi nie zaś tylko z jej objawami.
Aby zrozumieć to co się stało w Brukseli wypada cofnąć się do 1979 roku, gdy Związek Radziecki (było kiedyś takie państwo !) podjął interwencję w Afganistanie. W reakcji na nią Zachód zorganizował i wyposażył tysiące młodych ludzi z krajów arabskich, którzy w ramach ogłoszonej „świętej wojny” – dżihadu – ruszyli do Afganistanu walczyć z „imperium zła”.
Krajem tranzytowym dla nich oraz bazą logistyczną stał się Pakistan, a jedną z twarzy owej wywołanej przez USA krucjaty, był niejaki Osama bin Laden…
Szkolenie „świętych bojowników” zapewniała CIA wraz z zaprzyjaźnionymi służbami specjalnymi Pakistanu zaś finansowanie zapewniała Arabia Saudyjska. „Dobrzy terroryści” doprowadzili do wycofania się wojsk radzieckich z Afganistanu i zaraz po tym do… trwającej tam do dzisiaj wojny domowej.
Teraz na naszych oczach historia się powtarza. Stany Zjednoczone wspólnie z monarchiami Zatoki Perskiej oraz europejskimi sojusznikami z NATO, Francją, Włochami i Wielką Brytanią podjęły działania zmierzające do obalenia świeckich reżimów w Libii i Syrii rękami „dobrych terrorystów” z tych krajów. Finansowanie zapewniła Arabia Saudyjska i pozostałe monarchie Zatoki Perskiej, uzbrojenie popłynęło szerokim strumieniem od „Wuja Sama” i jego europejskich wasali a rola kraju tranzytowego oraz bazy logistycznej przypadła tym razem Turcji.
Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragmenty dwóch wywiadów opublikowanych w opiniotwórczych europejskich gazetach. Oto publikowana w pierwszym z nich 05.03.2011 w „Le Journal du Dimanche” wypowiedź Prezydenta Libii – pułkownika Muammara Kaddafiego:
„My wszyscy prowadzimy wspólną wojnę z terroryzmem. Nasze wywiady współpracują. Bardzo wam pomogliśmy w ostatnim czasie ! Jeżeli nam grozicie, jeżeli destabilizujecie mój kraj, doprowadzicie do chaosu. ( … ) Oto co stanie się później. Pojawią się u was imigranci, tysiące ludzi przejdzie przez Libię i wtargnie do Europy. I nie będzie nikogo zdolnego ich zatrzymać. Bin Laden utwierdzi się w Afryce Północnej a mułła Omar pozostanie w Afganistanie i Pakistanie. Bin Laden zapuka do waszych drzwi. (… Chcę byście zrozumieli : sytuacja jest ciężka dla całego Zachodu i krajów śródziemnomorskich. Jak europejczycy mogą tego nie widzieć? Jest oczywistym, że terroryzm grozi rozprzestrzenieniem się w skali globalnej”.
A oto wypowiedź z drugiego wywiadu udzielonego 18.06.13 przez Prezydenta Syrii Baszara al Asada niemieckiej gazecie „Frankfurter Allgemaine Zeitung”:
„Jeżeli Zachód będzie dostarczał broni syryjskim powstańcom, terroryści uderzą w samym centrum Europy i Europa drogo za to zapłaci”…
Przyznacie Państwo – prorocze słowa…
Dla pełnego obrazu, do wymienionych wydarzeń w Afryce Północnej dodać należy amerykańsko – brytyjską agresję na Irak. Niestety nasz kraj także ma swój udział w owej haniebnej neokolonialnej ekspedycji…
Trzeba zauważyć, że rządy wszystkich trzech najechanych krajów : Iraku, Libii i Syrii były najbardziej postępowymi i świeckimi w gronie państw arabskich – wspólnymi staraniami Zachodu cofnięto te kraje niemalże do epoki kamienia łupanego przy okazji wypuszczając „z butelki” dżina islamskiego fundamentalizmu.
Symptomatyczne jest także to, że i teraz za sojuszników „wolnego świata” w (pozorowanej) walce z tzw. „państwem islamskim” wybrano najbardziej zamordystyczne reżimy Bliskiego Wschodu: Arabię Saudyjską i naftowe monarchie Zatoki Perskiej oraz staczającą się coraz szybciej w kierunku dyktatury Turcję, która do ostatniej chwili próbowała wywalczyć miejsce przy stole rokowań pokojowych w sprawie Syrii dla przedstawicieli tamtejszej mutacji Al Kaidy – Frontu An Nusra. Ponadto Turcja niemalże jawnie wspiera islamskich fanatyków walczących z Kurdami oraz zapewnia im środki finansowe tolerując handel (handlując ?!) zrabowaną przez islamistów ropą naftową. Nie sposób nie wspomnieć o próbach „wyautowania” z rozmów o zakończeniu konfliktu w Syrii, Rosji i administracji oficjalnych ( ! ) władz syryjskich.
W tej chwili, gdy armia syryjska wspierana przez rosyjskie lotnictwo odbiła Palmirę i jest na prostej drodze do odbicia opanowanej przez islamskich fanatyków prowincji Dar Az Zaur oraz leżącej w niej stolicy samozwańczego „kalifatu” – Rakki, sytuacja jest znacznej mierze opanowana. Wyobraźmy sobie jednak co by było, gdyby administracji pokojowego noblisty Obamy, udało się doprowadzić do upadku syryjskiego prezydenta i całe terytorium Syrii wpadło by w ręce „państwa islamskiego”. Miła perspektywa, szczególnie w obliczu planowanego przez Unię Europejską zniesienia wiz dla obywateli Turcji …
Umiarkowany optymizm budzić też mogą pewne oznaki opamiętania się zachodnich przywódców. Oto niespodziewanie liderzy krajów unijnych ( wyłączywszy naturalnie Angelę Merkel ! ) nagle dostrzegli problem jaki stwarza dalszy, niekontrolowany napływ imigrantów, kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych – Donald Trump – miał odwagę publicznie oświadczyć, że Hilary Clinton za jej rolę w amerykańskich interwencjach w Libii i Syrii można śmiało uznać za matkę chrzestną „państwa islamskiego” zaś administracja B. Obamy podjęła rozmowy i współpracę w walce z terroryzmem z Rosją.
Optymistyczny wspólny komunikat po zakończonych właśnie w Moskwie rozmowach amerykańskiego Sekretarza Stanu z Prezydentem Rosji pozwala mieć nadzieję na zasadniczy zwrot w rozwiązywaniu opisywanych problemów.
Doskonałym podsumowaniem dotychczasowej „światłej” polityki Zachodu na Bliskim Wschodzie jest taki oto twitt z miasta Aleppo:
Wydarzenia w Belgii zostały nazwane „Czarnym Wtorkiem”. 5 lat terroryzmu w Syrii nazywa się „arabską wiosną”.
Warto byśmy mieli świadomość, że bomby zrzucane na Irak, Libię i Syrię, wybuchają właśnie w Paryżu, Brukseli…