Przejąć władzę nad wszystkimi... | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 29.01.2019

Przejąć władzę nad wszystkimi…

Ludzie z reguły są prostolinijni. Lubią i lepiej się czują, gdy wszystko dzieje się zgodnie z przewidywaniami. Gdy jest prosty łańcuch: przyczyna – skutek. I zawsze najlepiej, gdy przyszłość, szczególnie ta najbliższa, jest przewidywalna i stabilna.

Lecz, gdy tak się nie dzieje, to wszyscy się wkurzają. Bo są sfrustrowani, bo nie do końca rozumieją, a co najistotniejsze, został zaburzony ich typowy porządek świata.

Ludzie nienawidzą chaosu. Mógłbym tu wygłosić godzinny wykład, udowodniając, że praktycznie cały Wszechświat jest skonstruowany i działa zgodnie z naukową teorią chaosu. Jednakże powiem tylko, że chaos, to dynamika nieliniowa w odróżnieniu od dynamiki liniowej, o jakiej uczymy się w szkole przy okazji praw fizycznych, z Newtonem na czele. Więc tak już od dziecka jesteśmy ukształtowani liniowo, a jak jest inaczej, to się gubimy i złościmy. A chaos to pogoda, to korony drzew, liść paproci, powstawanie i upadek gwiazd i galaktyk, rynek finansowy, choroby i epidemie. A w ludzkim przypadku to system działania mózgu, a także przemiany społeczeństw i wraz z tym, rozwój i upadek plemion, państw, a także całych, różnych cywilizacji.

Mamy kłopot. Wydarzenia społeczne i polityczne, wojny, rewolucje, traktaty i przymierza, są właśnie kompletnym chaosem. W każdej chwili coś może się zmienić, lub coś pójść nie tak, jak sobie w swoim schemacie ułożyliśmy. Często dochodzi do nagłych i gwałtownych przesileń. Nieustannie nowe walczy o swój byt, a stare się broni. Dobrze, gdy to jest rozciągnięte w czasie, bo wtedy jesteśmy w stanie nadążać za wydarzeniami i się do zmian przyzwyczajać. Jest odwrotnie z naszym naturalnym spokojem, gdy w danym odcinku czasu jest gęsto od kolejnych wydarzeń, często absolutnie sprzecznych ze sobą.

Gdy widzimy, obserwujemy taką wirówkę tego, co się dzieje i nieustannie się zmienia tak szybko, że nie nadążamy, to staramy się mimo wszystko tę świeżą wiedzę rozsądnie poukładać. Często – każdy inaczej – zgodnie ze swoimi intelektualnymi możliwościami, nabytą wiedzą i życiowymi doświadczeniami.

Lecz, gdy w końcu poukładamy, rozwiążemy te równania, to wynik jest tylko i n t e r p r e t a c j ą. I na tym zazwyczaj budujemy nasze przekonania, a nawet swój światopogląd. Lecz co znaczą nasze interpretacje? Prawdę objawioną? Niestety nie. Interpretacja to wyłącznie nasz obraz świata, który tylko my widzimy. Czasami zbliża się do prawdy: powinna to być prawda bez jakichkolwiek przymiotników, lecz żaden filozoficzny purysta się nie obrazi, gdy powiem, że to prawda obiektywna.

Jeszcze jedno – nasz ogląd świata nigdy nie jest statyczny. To nieustannie zmieniająca się mozaika, takie puzzle, gdzie brakuje elementów, a my staramy się je swoim umysłem uzupełnić. Ciężka robota, gdy łamigłówka rusza się i ciągle się zmienia. Tak, tak – to nieustanna dynamika zdarzeń.

1

Oglądam w wolnych chwilach serial „Figurantaka”, z oryginalnym tytułem „Veep”, co dla biegłych w angielskim jest zabawną grą słów. Dobrze to dobrane, bo to komedia. Serial pokazuje w satyrycznym krzywym zwierciadle burdel, jaki panuje w Białym Domu, gdzie wiceprezydentem jest uosobienie wszystkich cech kobiety – polityka, Selina Meyer – w polskiej wersji, tytułowa figurantka.

Epizody pokazują, czym jest i jak to jest, mieć władzę i ciągle walczyć, by ją utrzymać. A bez przerwy ma się do czynienia (i trzeba się koniecznie uśmiechać) z ludźmi zakłamanymi, fałszywymi, z ludzką podłością, trzeba uważać na nogi, które są nieustannie podstawiane; codziennie ma się do czynienia ze swoim niekompetentnym i nielojalnym personelem. A to wszystko w najbardziej zorganizowanym państwie na świecie – w USA.

Więc jeżeli tam tak jest, nie ważne, że to karykatura, że to komiczne przejaskrawienie, bo przecież te, pokazane nam obrazy oparte są na obserwacji i dobrej znajomości tematu, to ja się zastanawiam, jak to wygląda w raczkującej dopiero demokracji, jaką staje się Rzeczpospolita, gdzie brutalnie przerwano nić tradycji i standardów państwa i wszyscy błyskawicznie muszą się uczyć prawidłowego działania, a ludzi do władzy w państwie bierze się niemalże z ulicy, choć lepiej byłoby powiedzieć – z gumna za stodołą.

W porównaniu ze Stanami Zjednoczonym ilość błędów, pomyłek, szalbierstw i cynicznego cwaniactwa jest zapewne zmultiplikowana do potęgi. Na dodatek, tam zazwyczaj większość jest bogata, a u nas większość wybiera działanie w polityce właśnie po to, by szybko, nie zważając na nic, się wzbogacić. Może dlatego ciągle jesteśmy na 36. miejscu w rankingu poziomu korupcji według Transparency International?

Tak czy inaczej – gdy nie chce się być państwem autorytarnym, totalitarnym, czy nawet uprawiać dyktaturę, to sprawowanie władzy jest autentycznie nieustanną walką. I to również z przeciwnikami zewnętrznymi, gdzie tylko czyhają, by złapać nas na błędzie, gdy oni cały czas wkładają kij w szprychy, jak też z inercją masy własnych ludzi – niekompetentnych, nielojalnych, egocentrycznych i również skorumpowanych.

A my na to wszystko patrzymy i się wściekamy. Albo się śmiejemy oglądając serial „Figutantka”, lub historyczne wygibasy Lecha Bolesława Wałęsy, gdy był on prezydentem.

2

Napisałem: polityka to – dynamika zdarzeń. Napisałem – chaotyczna. I w końcu napisałem także, że mamy duży kłopot, gdy te zdarzenia następują raz po raz, a czasem nawet jednocześnie na osi czasu.

Popatrzmy więc spokojnie na minione trzy lata, gdzie według naszego osądu, a także powszechnej opinii ludzi przyzwoitych, nastąpił przełom, którego celem jest ostateczne zniszczenie po-komunistycznych wrzodów i liszajów, którymi obrosła Polska.

Po wyborach 2015 byliśmy pełni optymizmu, ba… euforii. Nareszcie wygraliśmy. miał dosyć złodziei, komuchów, oszustów, parweniuszowskich neo – oligarchów spod hasła – „Pierwszy milion trzeba ukraść” (powiedział to, niby żartem, premier III RP, Jan Krzysztof Bielecki w wywiadzie w 1991 r.).

I co tu dużo gadać, najważniejszym marzeniem wszystkich przyzwoitych ludzi było szybkie rozliczenie szubrawców, przestępców i szkodników, nie tylko komuny, lecz także ludzi z III RP. Jednakże do dziś tak się nie stało. Dlaczego? Patrzmy dobrze i wyciągajmy wnioski. Chociażby dwie komisje sejmowe mające rozwikłać grube przekręty – ds. Amber Gold i komisja Jakiego. Proszę zwrócić uwagę, jak dużo ludzi, na różnych poziomach społecznych było zaangażowanych w przestępczym procederze. I co najgorsze – ilu jest w tym takich, którzy wykonywali pracę mającą nas przed przestępstwami chronić.

Zarzuty mają już prokuratorzy, adwokaci i policjanci, a wkrótce również sędziowie. Zarzuty mają także urzędnicy, których postawa i decyzje umożliwiały kradzieże i oszustwa. To nie policzalny gang Łysego, czy Karka, to cała rzesza nieuczciwości. Tu jest problem, z którym musimy się zmierzyć. Nie ma jednego, (czy nawet paru), Demona Zła, którego wystarczy wyeliminować i już będzie dobrze. Mamy całe grupy, którym należy przywrócić to, na czym opiera się zaufanie społeczne – przyzwoitość i uczciwość.

Bez wysokiego poziomu zaufania nie ma co marzyć o pełnym poparciu społeczeństwa. W jakim stopniu na władzę dobrej zmiany rzutuje Przemysław M., działacz PiSu w Gdańsku, przed aresztowaniem wiceprezes Lotosu, którego oskarża się o wyłudzenie kilkudziesięciu milionów złotych z państwowej kasy? Mamy powody, by być zaniepokojonymi i nieufnymi? I do kogo w tej sytuacji zwrócić się o sprawiedliwość, jak wspomniane komisje dobitnie pokazały, że w całej Polsce nie ma systemu sprawiedliwości.

Wniosek jest jeden – z ukaraniem winnych szkody państwa i obywateli będzie można działać dopiero wtedy, gdy naprawi się cały system. Gdy wreszcie zaprowadzi się porządek, którego dzisiaj nie ma.

Szwankuje edukacja, służba zdrowia, szkolnictwo wyższe. Wielkim siedliskiem korupcji są samorządy terytorialne. Wystarczy tylko wspomnieć Hannę Gronkiewicz-Waltz w Warszawie, czy śp. Pawła Adamowicza w Gdańsku. Wszyscy to wiemy i żądamy ukarania. Lecz poprzednicy skonstruowali system tak sprytnie, że bez łamania istniejącego prawa, jest to niemożliwe.

A jak widzimy, nie jest to tylko polski wynalazek, bo choćby w USA prezydent nie może przeprowadzić swoich zamierzeń, jak to, z meksykańską granicą, bo wrogi kongres wyłącznie jemu na złość, na to nie pozwala. Czy będzie więc niekwestionowany przywódca świata, zachowując legalizm, zmuszony wprowadzić stan wyjątkowy?

Wrogowie władzy, która jest nie po myśli światowego establishmentu, tych, co uzurpują sobie władzę nad światem, jak to w Paryżu powiedział jeden z protestantów w żółtych kamizelkach – „bankierów, złodziei i zboczeńców”, robią wszystko, by istniał jak największy bałagan, ten wspomniany chaos, według zasady, że najlepiej łowić ryby w mętnej wodzie. To jest ich naturalny żywioł. By nic znienawidzonemu rządowi szło jak po maśle, co rusz dorzucają nowe szczapy do ognia. Tylko w samej zoologii były to cierpienia kornika drukarza, świątecznych karpi i rozplenionych ponad miarę dzików. Każdy pretekst jest dobry, by zagrać na emocjach, zaszkodzić władzy i nie pozwolić na spokojne funkcjonowanie.

Wrogowie na akcje zaczepne i prowokacje mają miliony. Wydają je lekką ręką chroniąc swoje setki miliardów dolarów. Sama rodzina Rothschildów szacowana jest na 400 miliardów USD netto. Wobec najbogatszych George Soros, ich „pistolet do rozwalania światowego ładu” jest niemalże biedakiem ze swoimi 8,3 miliardami USD.

A Polska nadal jest krajem biednym. Biedna biedą obywateli, zrujnowaną, rozkradzioną i wyprzedaną gospodarką i lichą infrastrukturą. Przeciętna polska rodzina jest nadal czterokrotnie biedniejsza, niż rodzina w bankrutującej Grecji. Na dodatek staraniami kombinatorów III RP, we współpracy z ówczesnymi władzami (przeklęci Balcerowicz i na czele), nastąpiło potężne rozwarstwienie i rozrost biedy w kraju.

„Według NBP 10 proc. najbogatszych Polaków posiada 37 proc. całego majątku. Z drugiej strony jest 20 proc. najbiedniejszych, którzy posiadają tylko 1 proc. tego, co wszyscy Polacy. Straszne wręcz są dane, które pokazują, że 10 proc. najbiedniejszych nie posiada majątku w ogóle. Tylko długi. Ich majątek netto to -3,607 mld zł. „

3

11 września 2001 roku akurat byłem w domu, odpoczywając między rejsami. I traf chciał, że dosłownie od początku, bodajże na CNN, w czasie rzeczywistym oglądałem atak terrorystów na Manhattanie i masakrę niemalże trzech tysięcy ludzi. Napięcie było ogromne, a w tyle czaszki kołatała się myśl, że ten atak na Amerykę, to może być początek kolejnej wojny światowej. Dzięki Bogu, myliłem się. Jednakże, jak mi proroczo zaświtało, wiedziałem, że już od tego momentu, wszystko będzie inaczej. Nastąpił pewien koniec.

Natomiast eksperci śledzący światową politykę i wszystko co się wokół tego dzieje, ze szczególnym uwzględnieniem gwałtownego rozwoju techniki, w tym głównie rewolucji informacyjnej i komunikacyjnej, twierdzą, że przełom w uprawianiu polityki nastąpił mniej więcej 20 lat temu.

Wówczas stwierdzono, że polityka światowa zrobiła się tak skomplikowana, że większość ludzi tego nie jest w stanie zrozumieć, więc mija się z celem tłumaczenie im tego, z odwoływaniem się do rozumu. Wystarczy, by osiągnąć pożądany cel polityczny, odwołać się wyłącznie do emocji i instynktów. I to tylko do paru, tych najbardziej prymitywnych i agresywnych. Żadne tam subtelne, miękkie uśmiechy, czy łzy. Ma być twardo i ostro.

Gwałtownie zaczął się rozwijać marketing polityczny. Do manipulowania polityką tak, by wywierała skutecznie jak największy na poglądy, przekonania i opinię publiczną, zaangażowano wybitnych fachowców – analityków, matematyków, czy informatyków, by tworzyli algorytmy, matryce; wskazywali optymalne cele i właściwe technologie ich osiągania. Warto tu podać, że przed referendum w Wielkiej Brytanii w sprawie Brexitu, oficjalny komitet strony dążącej do wyjścia z Unii wysłał do obywateli UK jeden miliard maili (1 000 000 000).

Zdecydowanie, uwzględniając skłonności mentalne większości obywateli zainteresowanych polityką, spośród wszystkich metod działania, wygrał czarny PR (pijar). Okazało się na podstawie antropologii i psychologii, że najsilniejsze, a jednocześnie najbardziej czułe do sprowokowania, są emocje związane ze słynnymi „four Fs” – fighting, fleeing, feeding, fornicating, czyli – walcz, uciekaj, jedz i rozmnażaj się. Te cztery podstawowe, najbardziej prymitywne instynkty istnieją u wszystkich żywych organizmów. To praktycznie cała kwintesencja życia. Nic więcej nie potrzeba.

Lecz człowiek został wyposażony w rozum, w tym w świadomość z całym wachlarzem różnorodnych emocji. I taka konfiguracja, czy struktura, powoduje, że wszelakie działanie, każda nasza decyzja, a także wszystkie poglądy i przekonania są emocjonalnie podbudowane.

Okazało się, że zdecydowanie najsilniejszą rolę, na czym należy oprzeć politykę, pełnią emocje negatywne, bo są one w strukturach społecznościowych, gdzie zawsze ktoś, ten drugi, a nawet całe grupy, mogą być wrogami i determinują wybór jednego z decydujących o przeżyciu instynktu – walcz, albo uciekaj.

Do tego właśnie służą takie emocje jak strach, nienawiść, pogarda, zazdrość, poczucie winy, czy wstręt. Gdy zdecydujemy się odwoływać tylko do tych emocji; a potrafimy je wzbudzić nie przebierając w środkach, często z wykorzystaniem kłamstwa, kpiny, depersonalizacji (PiS jako szarańcza zżerająca drzewo – Polskę), plotek i pomówień, to normalna dyskusja merytoryczna, odwoływanie się do rozumu i gołych faktów, stają się zbędne.

Po co starać się tłumaczyć coś, co i tak, jak zwykle w uprawianiu polityki, jest skomplikowane, często rozmyte, nie czarno – białe i co trudno zrozumieć, jak szybszy i silniejszy efekt uzyska się powodując na przykład złość, albo strach (straszenie Polexitem).

Tak to właśnie dzisiaj uprawia się politykę, co jest w pewnym sensie gorzko ironiczne, w tak zwanych państwach demokratycznych. Obywatele nie mają nic dopowiedzenia. Traktuje się ich jak stado owiec, gdzie wystarczy jeden owczarek, by skierowały się tam gdzie trzeba. Tam, gdzie ich pan sobie życzy.

Taki przywódca opozycji, Grzegorz Schetyna, nawet nie jest tym owczarkiem kierującym we właściwym kierunku; on jest tym przewodnim baranem, którego każde stado ma i reszta podąża za nim. Kto więc jest tym owczarkiem? I najważniejsze – kto jest tym panem, który decyduje, co ma się stać.

4

Prawo i Sprawiedliwość usiłuje walczyć z tymi nowoczesnymi metodami manipulacji społeczeństwem, stosując tradycyjne sposoby, które wspólnie można nazwać – „po dobroci”. Niestety to jest zła droga. To tak jakby bokser w przepisowych rękawicach, trzymający się ściśle reguł sztuki bokserskiej – uderzamy czysto, tylko pięściami w osłonie, wyłącznie powyżej pasa i nie w tył zawodnika, a również tylko wtedy, gdy stoi on na nogach, miał walczyć w klatce z przeciwnikiem według reguł MMA – mixed martial arts – mieszane sztuki walki, gdzie dozwolone jest wszystko, za wyjątkiem użycia broni. Można kopać, uderzać kolanem czy łokciem; całe ciało jest celem ciosów; można też dusić, nie ważne, czy przeciwnik stoi, czy leży. Każdy musi przyznać, że tradycyjny bokser ma niewielkie szanse zwycięstwa w takiej walce. Chyba, że sam jest olbrzymem, siłaczem, a jego przeciwnik mikrusem wagi piórkowej.

Rezultat tej nierównej, opartej na emocjach, jak też często na oszustwie i kłamstwie walki o władzę jest właśnie taki, że przeciętnemu Polakowi ciężko jest działania władzy zrozumieć, a dodatkowo sfrustrowany brakiem szybkich efektów elektorat prawicowy zaczyna się denerwować, a nawet tracić zaufanie do dobrej zmiany.

Nikt nie chce zauważać pewnej oczywistości – w wyborach 2015 zdobyto władzę, ale nie uzyskano kontroli nad państwem! Niezmiernie trudno sobie radzić, gdy nie ma uczciwego wymiaru sprawiedliwości. Gdy wrogie są wyższe uczelnie. I co najgorsze, samorządy terytorialne wypowiadają państwu posłuszeństwo.

Na szczęście zdołaliśmy zdobyć wojsko i pozbyć się wrogiej kadry dowódczej. Tak samo policja właściwie służy państwu. Gdyby nie to, to dawno byłoby pozamiatane, a Jarosław Kaczyński zająłby po Wałęsie pokój w Arłamowie.

I trzeba mieć świadomość, że trzy lata to za mało aby zrobić porządek i poskładać światowe i krajowe klocki, jak należy. To przecież jest proces przemian, który ostatnio miał miejsce w Polsce równo 100 lat temu – zaczął się w 1918, jak po latach odzyskaliśmy niepodległość i trwał całe dwadzieścia lat i niedokończony został przerwany wojną światową.

5

Automatyczne nasuwa się pytanie – po co to wszystko?

To proste. Chodzi nie tylko o utrwalenie, lecz także rozwinięcie obłąkańczego projektu dla Ziemi, gdzie 8 najbogatszych ludzi, plus ich akolici, będzie miało absolutną władzę nad wszystkim. Tylko oni będą, poprzez sprzedajne polityczne świnie, decydować o losach całej ludzkości.

A Polska? To zostało już wypowiedziane: – „Ma być, tak jak było”. Ma nastąpić powrót do swobodnej eksploatacji naszego biednego kraju, grabieży jego zasobów naturalnych, zasobów ludzkich i rynku zbytu towarów gorszej kategorii. W żadnym wypadku nie można dopuścić, by Rzeczypospolita stała się suwerennym i silnym państwem, a Polacy mieliby dobrobyt, spokój i szczęście. Gdyż jeżeli tak się stanie, to oznaczać będzie koniec takiej Unii Europejskiej, jaka istnieje dzisiaj; koniec potęgi Rzeszy Niemieckiej, starającej się zawładnąć całą Europę; koniec świata „bankierów, złodziei i zboczeńców” i wreszcie powrót do korzeni – do klasycznych tysiącletnich reguł cywilizacji łacińskiej.

6

Dziś światem rządzi pieniądz. No, może jeszcze głowice atomowe. Kto ma jednego, albo drugiego więcej, ten jest górą. Słabi się nie liczą. A jak podskakują, to trzeba ich kopnąć w dupę. Niech znają swoje miejsce. To nic, że my jesteśmy przekonani, że nasze miejsce jest gdzie indziej. To oni mają pieniądze i te głowice, więc oni mają prawo dyktować, gdzie nasze miejsce.

Możemy to zmienić? I to bez rewolucji?
Wystarczy Polakom cierpliwości i zrozumienia?

Autor

- publicysta. Z zawodu inżynier elektronik pracujący od 30 lat za granicą na morzu. Konserwatysta.

Wyświetlono 12 komentarzy
Napisano
  1. Janusz pisze:

    Czołem Marynarzu
    Sledze od dlugiego czasu Twoje „komentarze” n/t sytuacji w Polsce. Dochodze do wniosku, ze bardzo zle u Ciebie z umiejetnosciami analizy i syntezy (bardzo trudne wyrazy-znajdz w google co to znaczy). Jestes najlepszym dziennikarzem wsrod Troglodytow.
    Zobacz serial Handmaids tale. Jarek K. i jego akolici marza o takim systemie spolecznym jak w tym filmie.
    Przepraszam za pisownie.
    Aha, poczytaj rowniez co to znaczy KONSERWATYSTA?
    Zeglarskie pozdrowienia

    • Janusz pisze:

      Cieszę się, że śledzisz. Cieszyłbym się bardziej, gdybyś jeszcze rozumiał.
      Spodobało mi się użycie słowa/troglodyta/ z dużej litery. Lecz pewnie nie miałeś na myśli tego, że zamieszkuję nad Morzem Czerwonym. Mniemam, że chodziło ci o gatunek goryla. Też dobrze, bo to lepsze niż szarańcza, jak mówi twój guru.
      Konserwatyzm, w szczególności ten szatobriandowski (widzisz – specjalnie dla ciebie zrobiłem transkrypcję, byś nie miał kłopotu z obcymi nazwiskami), czyli tradycjonolistyczny jest dla mnie, jak druga skóra. Więc ze mnie nie zedrzesz.

      Mówiłem ci już, że nie żeglarskie. Żeglarze to fajni ludzie, ale nieco dziecinni. Lubią się bawić, a nie pracować.

      • Janusz pisze:

        Drogi Januszu rzekomy konserwatysto,
        Co do „troglodyty” to bardziej przychylam sie do greckiego znaczenia. A piszac duza litera (nie z duzej litery) wyraz „troglodyta” chcialem wyrazic moj szacunek do Ciebie. Niestety nie zrozumiales tego, jak wielu innych rzeczy. Odnosze wrazenie ze Twoj tok myslenia, rozumienia Swiata i Czlowieka zakloca jakas zapiekla nienawisc do myslacych inaczej niż Ty. No coz, tylko wspolczuc. Nie przeskoczysz siebie. Moim zdaniem nie jestes konserwatysta.
        Co do „szatobriandowski” …to o ile pamietam tworca ideologii konserwatyzmu byl Irlandczyk Edmund Burke.
        Chatebriaund bardziej mi sie kojarzy ze stekiem, aczkolwiek uwazam , ze churrasco popijane caipirinha jest o niebo lepsze..
        Marynarz to zawod, natomiast zeglarz to stan umyslu, ktory w ewolucji stoi troche wyzej od marynarza.
        Dlatego jednak zeglarskie pozdrowienia.
        ps. przepraszam za brak znakow diakrytycznych

        • Janusz pisze:

          Czy to, że wikipedia i jeszcze paru uważa Burke’a za twórcę ideologii, ma oznaczać, że nie wolno mi uważać pana wicehrabiego de Chateaubriand za autora konserwatyzmu tradycjonalistycznego, lub klasycznego?
          Na dodatek stanowi on piękny przykład jak od majtka dojść do kapitana. Bo marynarz, to taki piękny zawód, czyli praca. Żeglarstwo to niestety pięknoduchostwo dowartościowujące tych, co tylko na morzu bywają. Co nie znaczy, że nie darzę sympatią i sam lubiłem się ślizgać w klasie 470.
          Stek oczywiście świetny, tylko, że ja lubię wszystkie kilkadziesiąt sposobów przygotowania i gatunków wołowiny. Lecz zawsze medium rare.
          Caipirinha na bazie dobrej cachaça niezłe, ale caipirissima na bacardi lepsze.

          Wszędzie piłem, wszystko piłem, więc – Ahoj!

  2. Panie januszu oszołomku,
    daj już nam spokój z tą grafomanią !

    Kto pozwala na publikowanie takich wylewnych bzdurek ?!?
    WSTYD………….

    Z posłem osłem sanockim chcesz pan w konkursie głupoty i obciachu startować ?
    Pisz Pan do szuflady.
    Bo gramatyka też kuleje !Mimo dobrych intencji, żałosna grafomania !!!

    Niedługo człowieku zatoniesz razem z tym swoim pisem.
    Napisałbym „sp****aj dziadu” ale mi pana szkoda haha.
    Pozdrowienia 🙂

  3. Janusz pisze:

    Panie Emilu Niekumaty.
    Pan wybaczy, ale ulubionej gazety Wyborczej, czy Newsweeka Panu, odpowiednio do poziomu, nie zaserwuję.
    Po kolei, was wszystkich mających przekręty na sumieniu powybieramy. A otumanieni, jak te kurczaki bez głowy, będą z uciętej głowy gdakać i biegać bez celu w kółko.

    Pozdrawiam
    „PROLETARIUSZE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ!”

  4. Tomasz Polak pisze:

    Ludzie nie komentujcie, J.Kaminski to szaleniec !
    Wie ze gdzies dzwonia, ale miesza wszystko, moze na emeryturze pomieszalo sie mu glowie albo pijany znowu ?

    Czy I KTORY redaktor Baltyckiej jest odpowiedzialny za publikowanie takiego belkotu typowego Janusza ?
    Tak, to obciach.

    Janusz jest szalencem, udlawi sie w koncu !

    Jakbys Januszu stary capie nie wiedzial, to wlasnie cywilizacja lacinska jest odpowiedzialna ze , jako ludzkosc, jestesmy w takim szambie :
    pseudochrzescijanstwo uczynione oficjalna religia Cesarstwa Rzymskiego doprowadzilo do przelewu krwi, wojen , Inkwizycji, niewiele mniej niz faszyzm czy komunizm !

    Januszu Kaminski ty stary wariacie splywaj !
    albo pisz czlowieku na czym sie znasz !!! Na elektronice okretowej sie znasz.

    Kto tu wpuscil kolejny raz tego nawiedzonego Janusza ?

    A pis faktycznie zdycha…z tym ze po nie lepsze.
    Jestem apolityczny, a ty januszu wracaj do Halynki.
    Co za przychlast…
    Pozwalaja mu tu bredzic, 'publicysta’ hihihihi.

    • Janusz pisze:

      Naiwnie myślałem, że nazwisko zobowiązuje. Polak… Tak…
      Ilenam tego podrzucono z mongolskich stepów, dając im szlacheckie nazwiska a’la Rokossowski. Albo Staliński. Możebyć Polak. czemu nie. Wnuki może Polakami będą, a może nie.
      Widzę tu panikę u starców z minionej epoki i korporacyjnych korpusów. Już myśleli, że będzie, jak Donald obiecał, a tu masz – znowu chcą uczciwosci i przyzwoitości. Trzeba zatrudnić agencję ochrony „Tajfun – żółte papiery”, by ponownie zprowadzić porządek.
      Wal się Tomaszu Polaku. Już po tobie.

  5. Pan Janusz Kaminski to ruski troll, udający Pisiaka.
    (Zreszta pis jest infiltrowany, po tez, jaka partia nie jest, halooo panie Kaminski ? )

    A wy się ekscytujecie. Lepiej ignorować świra,
    to chory facet, dla niego każdy kto go krytykuje to komuch albo POwiec.

    A mnie jak najdalej zarówno do jednych, jak i drugich a do Pissu tym bardziej ! I Newsweeka nie czytam panie starszy…

    Januszu to co nadchodzi nie zmieści w twej łepetynie : wiem, do starszego człowieka nie wypada się tak zwracać, ale niestety wiek żadną gwarancją rozumu nie jest buhaha.

    Januszu, życzy Ci rozumu a zdrowia w drugiej kolejności, ale Twoje pokolenie wymrze w końcu, i na szczęście…

    Ty się człeku kompromitujesz tą „publicystyka”, jakiś narcyz czy co, albo inteligent alkoholik ?
    Żałosne. Daj już spokój, i faktycznie stylistycznie słabe, kompromitujesz się człowieku !
    Adios.

    • Janusz pisze:

      Pan Emil Orzechowicz to pachołek miliardera Georga Sorosa, który na naukach Lenina chce zaprowadzić dobro dla wszystkich. Dobro komusze, czyli równą biedę. Będzie walczył w swej starości, bo teraz, jak 90% polskich emerytów, będzie musiał żyć do śmierci za 2 tyś zł.
      I to go boli. Tak dobrze było.

  6. Pudło : Panie stary durniu, urodziłem się w latach 70’tych. 🙂

    Jestem antykomunistą , antyfaszystą, bliski weganizmu.
    I nie obrażaj mnie matole stary.

    Ty natomiast, panie prawie emerycie Kaminski jesteś tu pośmiewiskiem haha !
    Pańska „publicystyka” w której wyważasz pan otwarte drzwi jest obiektem kpin, zamilcz że wreszcie człowieku bo tylko strzelasz sobie w kolano !

    Co za pajac, może faktycznie to ruski troll ? 😉
    Coś tam wie, reszty nie wie i kombinuje na siłę w swoich „przemyśleniach”.

    Weź się za swoje polityczne szambo lepiej !

    Wstyd, Polaczku…współczuję.

  7. Janusz pisze:

    „Wstyd Polaczku…” No ładnie. Już wszyscy widzimy, z kim mamy do czynienia. Bo Polaczku, w niemieckim oryginale Polacken, to obelżywe określenie naszej nacji przez niezwykle mądrych i kulturalnych zachodnich sąsiadów.
    Drogi bliski weganizmu czterdziestolatku – zwisa mi i dynda twój(haha!) hejt. Ale jeżeli twojej garbatej postaci pozwala się dowartościować, to proszę bardzo – wal śmiało. Jestem ludzki gość.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika