„Skandal i naruszenie Konstytucji”
Zaprotestowałem przeciwko powodom jakie podano nam obywatelom, wydalając z Polski Rosjankę, która wg ABW miała „uczestniczyć w wojnie hybrydowej” i promować „rosyjską narrację historyczną”.
Zaprotestowałem, bo nie lubię kiedy mnie i moich rodaków traktuje się jak głupie bydło, a tak nas zaczynają traktować obecne władze. Słyszę bowiem, że ową Rosjankę wydalono, bo zajmowała się szpiegostwem, czyli próbowała promować „rosyjską narrację historyczną”. Na litość Boską! A od kiedy to szpiegostwo polega na szerzeniu jakiejś narracji?
Szpiegostwo ma bardzo określoną definicję w art. 130 kodeksu karnego i polega na przekazywaniu obcemu wywiadowi wiadomości, które mogą wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej, wiadomości – jasno wynika to z definicji – zdobywanych nielegalnie.
Nie ma mowy o jakiejkolwiek „narracji”, która polega wręcz na odwrotnym działaniu – tj. przekazywaniu wiadomości społeczeństwu polskiemu.
Z kolei Konstytucja Rzeczypospolitej zapewnia każdemu – nie tylko obywatelowi polskiemu – wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
Jeśli więc owa Rosjanka została wydalona pod zarzutem rozpowszechniania rosyjskiej narracji historycznej, to po pierwsze nie jest to przestępstwo, po drugie nie jest to szpiegostwo, a po trzecie – jeśli tak jest jak podała ABW – że chodziło o „narrację”, to wydalając ją nasze władze naruszyły Konstytucję.
Katarzyna C. miała prawo pobytu na terytorium Polski, polskie władze przyznały jej kartę stałego pobytu, obowiązywały ją więc te same prawa co nas – obywateli. A więc miała prawo rozpowszechniać swoją narrację, tak samo jak np. Johnny Daniels rozpowszechniający „narrację żydowską”, czy redaktor Klaus Bachmann starający się o dotarcie do Polaków z narracją niemiecką. Żadna bowiem „narracja” nie jest w Polsce zabroniona i słusznie, bo my Polacy, mamy prawo wiedzieć, mamy prawo uzyskiwać informację i wszelka cenzura prewencyjna jest konstytucyjnie zabroniona przez ten sam art. 54 Konstytucji, który zapewnia nam wolność wypowiedzi.
Wystąpiłem w tej sprawie o wyjaśnienie do ministra spraw wewnętrznych, żeby mnie i moim rodakom zdefiniował i ową „narrację” i „wojnę hybrydową”, która też jako żywo nie istnieje w żadnym kodeksie, ustawie, ani umowie. Po prostu jakiś publicysta tak sobie coś tam nazwał.
I tu nie idzie o interesy owej Rosjanki, ale o bezpieczeństwo nas Polaków. Bo – zauważcie Państwo – ABW zapowiada ściganie Polaków, którzy biorą udział w „wojnie hybrydowej”. I nie myślcie, że to głupi żart.
Oto dowiaduje się, że ABW i prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zażądało, żeby na naukową konferencję poświęconą geopolityce jaka ma się odbyć w Rzeszowie, nie wpuścić pięciu polskich naukowców zajmujących się tą tematyką. Wśród nich prof. Andrzeja Zapałowskiego – wybitnego znawcę zagadnień geopolitycznych. Powodów możemy się domyślać. Prof. Zapałowski bada od lat zbrodnie ukraińskich nacjonalistów dokonane na polskiej ludności Kresów, ale także analizuje sytuację na Ukrainie. Jego wnioski nie są w smak obecnej władzy i ta za pomocą bezpieki zabrania naukowcom informowania opinii publicznej, podczas konferencji naukowej, o wnioskach z ich badań. A to wszystko w „demokratycznym państwie prawnym”.
Jest to oczywisty skandal i naruszenie Konstytucji i jako żywo przypomina działania komunistycznej władzy, która cenzurowała i badania naukowe i obieg informacji społecznej. Wtedy walono nas po głowach zarzutami o „próbę obalenia ustroju” co jest tak samo „precyzyjne” jak dzisiejsza „wojna hybrydowa” i „rosyjska narracja historyczna”.
Wszystkie te pojęcia – i tamte używane przez reżim PRL, i te którymi posługuje się obecna władza – maja to do siebie, że nikt nie wie, o co w nich chodzi, a więc „towarzysze z bezpieczeństwa” mogą je sobie interpretować dowolnie ścigając tych, którzy są politycznie niewygodni.
A ja Janusz Sanocki – poseł i obywatel na takie ściganie się nie zgadzam. Bo to już nie jest wolność.
Władze RP, pozwoliły sobie na okupację Państwa Polskiego, przez „czarną sektę”, udając że nie widzą problemu; a, ażeby się wykazać że coś robią, wydalili Rosjankę,rzekomo za negowanie prawdy historycznej!!!!
Zgadzając się w całej pełni z Autorem w Jego konkluzjach, trudno mi się zgodzić ze stwierdzeniem, że w PRL cenzurowano badania naukowe.Mam już tyle lat, że tamten okres bardzo dobrze pamiętam i o takich przypadkach – jako żywo – nigdy nie słyszałem .Może w czasach stalinowskich? Wszelkie porównania wyczynów obecnej władzy w tym zakresie do PRL są krzywdzące i obraźliwe dla jej ówczesnych władz . Pozdrawiam Piotr