Szpital odesłał pacjentkę do domu. „Rozległe odleżyny, brak dokumentacji. Nie wiem, co robić”
Pacjentka gdyńskiego Szpitala Morskiego im. PCK została wypisana do domu z odleżynami, w dodatku bez dokumentacji umożliwiającej umieszczenie jej w specjalistycznym ośrodku opiekuńczym. Jej rodzina jest zrozpaczona, a pracownicy gdyńskiego MOPS – pomimo chęci pomocy – są bezradni. Szpital milczy.
– Moja mama odmawiała przyjmowania posiłków i przestała pić. 22 marca 2019 została przyjęta na Odział Chorób Wewnętrznych Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni – relacjonuje pani Magdalena. – Stwierdzono posocznicę (sepsę) wywołaną przez Staphylococcus pettenkoferi. Zastosowano antybiotykoterapię. Po kilku dniach u mamy pojawiły się odleżyny. W szpitalu prosiłam o skierowanie mamy do Gdyńskiego Ośrodka Wsparcia przy ul. Bosmańskiej. 8 kwietnia mama została odesłana karetką do domu.
Pacjentka wymagała natychmiastowego umieszczenie w specjalistycznym ośrodku, w tym wypadku chodzi o Ośrodek Opiekuńczy dla Przewlekle Chorych przy ul. Bosmańskiej w Gdyni. Niestety okazało się, że dokumentacja przygotowana w szpitalu jest niekompletna.
– Brakuje wywiadu środowiskowego, nie zlecono też badań, które są wymagane w procedurze przyjęcia do ośrodka (WR, HBS, HCV, posiew moczu, wymaz z odleżyn) – słyszymy od pani Magdaleny.
– Pani w dzielnicowym ośrodku MOPS bardzo chciała mi pomóc, ale uzupełnienie brakującej dokumentacji może zająć kilka dni, a to może zagrażać życiu mojej mamy, bo mam ona 91 lat, odmawia jedzenia i picia, ma także rozległe odleżyny, bardzo obawiam się odwodnienia – relacjonuje pani Magdalena.
Warto dodać, że córka pacjentki próbowała szukać miejsca dla mamy w komercyjnych ośrodkach opiekuńczych, jest także gotowa zapłacić za opiekę, jednak we wszystkich miejscach, do których się zgłaszała, słyszała, że nie mają wolnych miejsc. Sama nie jest w stanie w pełni zająć się matką w domu, ponieważ boryka się z bardzo poważnymi problemami zdrowotnymi.
– Mój stan zdrowia znacznie się pogorszył po wypadku komunikacyjnym, podczas którego doznałam urazu głowy i kręgosłupa – mówi pani Magdalena. – Mam uszkodzony rdzeń kręgowy w odcinku szyjnym. Obecnie jestem w trakcie rehabilitacji leczniczej w ramach prewencji rentowej ZUS. Nie wiem, co mam teraz zrobić.
Próbowaliśmy skontaktować się ze Szpitalem Morskim im. PCK w Gdyni z prośbą o interwencję w opisanej sprawie i wyjaśnienia. Jednak szpital do dziś milczy.
***
Szpital Morski im. PCK w Gdyni jest jednostką Samorządu Województwa Pomorskiego i podlega Mieczysławowi Strukowi – Marszałkowi Województwa Pomorskiego. Zarządzaniem szpitalem zajmuje się spółka Szpitale Pomorskie sp. z o. o., której prezesem jest Jolanta Sobierańska-Grenda.
***
Aktualizacja 15:36
W odpowiedzi na Pana maila z dnia 9.04.2019 r. informuję, że zostało przeprowadzone w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Uprzejmie informuję, że pacjentka nie spełniała warunków przyjęcia do Gdyńskiego Ośrodka Wsparcia. Rodzina pacjentki została jednocześnie poinformowana o innych możliwościach zapewnienia opieki pacjentce i otrzymała w tej sprawie stosowne dokumenty.
Z poważaniem,
Małgorzata Pisarewicz
Rzecznik Prasowy
w tym szpitalu jest taki burde….., że szkoda gadać – to taki obraz urzędu marszalkowskiego w pomorskiem
Tragedia. Z z drugiej strony słyszę o tym jak to pomorskie szpitale są super wyposażone i nowoczesne. Kłamstwa. Odczuwają to pacjenci. Pokazujcie wszystkie takie sprawy a miejsca zabraknie
A GDZIE BYŁA CÓRKA JAK MAMA BYŁA W SZPITALU!!! NIE INTERESOWAŁA SIĘ STANEM MAMY I JEJ POTRZEBAMI.ZAMIAST BIEGAĆ PO GAZETACH TO BY SIĘ ZAJĘŁA MAMĄ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeśli matka była pod opieką lekarzy któż lepiej się powinien zaopiekować jak nie fachowcy? A poza tym jak wynika z artykułu jest ciężko chora i też wymaga pomocy. „Mam uszkodzony rdzeń kręgowy w odcinku szyjnym. Obecnie jestem w trakcie rehabilitacji leczniczej w ramach prewencji rentowej ZUS”
Trolling jest ulubioną rozrywką internetową psychopatów
Bardzo podobna sytuacja jest w Tczewie, pacjent, który nie je i nie pije od trzech tygodni nie moze uzyskac pomocy . Lekarz pogotowia z Tczewa przyjechał popatrzył i pojechał. Pacjent umiera z głodu, a lekarze odwracaja głowę. Po zawiezieniu do szpitala pierwsze słolwa jakie usłyszała rodzina, to „nie ma miejsc” Podłączono mu kroplówkę i o 22 karetka wywiozła go do domu. Raz na kilka dni z wielkiej łaski dostanie kroplówkę, żeby go trochę nawodnić i tyle.
To jest ogromny problem starszych ludzi, gdyż rodziny nie chcą przejmować opieki nad nimi w domu, niestety szpital to nie jest dom opieki. Jak ktoś bliski trafia do szpitala to należałoby się zainteresować stanem i dalszą opieka nad nim, a nie jak jest wypis do domu to wszyscy zdziwieni, że do domu? ale jak to? A jeszcze czasami można usłyszeć, że w domu nikt nie otworzy drzwi!
Żenujący i jednostronny opis. Kompletny brak obiektywizmu pismaków.
Brak obiektywizmu? hehehehe niezły trol z ciebie. „Próbowaliśmy skontaktować się ze Szpitalem Morskim im. PCK w Gdyni z prośbą o interwencję w opisanej sprawie i wyjaśnienia. Jednak szpital do dziś milczy”.
Jakie to jest przykre gdy opada mit lekarzy upada mit szpitali jako miejsca gdzie można uzyskać pomoc i opiekę w najtrudniejszych sytuacjach. Na SOR czeka sie 20 godzin a potem i tak człowiek umiera bo nikt sie nim nie zajmuje. Tu pokazano brak szacunku do starszego niedołężnego człowieka. Ludzie co sie z wami dzieje!!!???!!?!?