Ukraina odwraca się od UE. Postępuje dalsza dezintegracja kraju
Ogłoszone oficjalne wyniki referendum, w którym Holendrzy powiedzieli NIE ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej Unii Europejskiej z Ukrainą mieć będą rozliczne i daleko idące konsekwencje znacznie wykraczające poza temat jakiemu było poświęcone i to nie tylko dla jego stron.
Zgodnie z zapowiedziami Holandia nie ratyfikuje tego aktu, który posłusznie zaaprobowały już rządy i parlamenty pozostałych 27 państw Wspólnoty. Pierwszym pytaniem jakie się w tej sytuacji nasuwa jest – co dalej z ową umową i jak to wpłynie na dalsze stosunki pomiędzy jej sygnatariuszami?
Odpowiedź jest tu stosunkowo prosta: nie ratyfikowanie umowy sprawi, że będzie ona obowiązywała tylko prowizorycznie (w części gospodarczej zapewne), zaś realizacja części politycznej przełożona zostanie ad kalendas graecas. W praktyce będzie to zapewne wyglądało tak, że kontynuowana będzie (przyspieszona) kolonizacja gospodarcza naszych wschodnich sąsiadów rękami wspieranych przez „kolonizatorów” polityków. Na wypracowanie dalszej drogi postępowania potrzeba wiele czasu i trudno dziś ocenić, w jaki sposób Bruksela zamierza zjeść tę żabę.
Dezintegracja Ukrainy
Co oznacza to dla Ukrainy? To zależy od wytrzymałości tamtejszego społeczeństwa. Jeżeli doprowadzeni do skrajnej nędzy i rozpaczy Ukraińcy wyjdą na ulice może to doprowadzić do przedterminowych wyborów, w których zwyciężą siły „antymajdanowe”. Może to wpłynąć na zahamowanie tempa rabunku tamtejszej gospodarki (a raczej tego co z niej jeszcze zostało), przeprowadzenie federalizacji państwa oraz nawiązanie zerwanych więzi gospodarczych z Rosją. Zapewne jest to także gwarancja zakończenia krwawego konfliktu w Donbasie.
Skąd takie prognozy? Wskazuje na to wiele przesłanek. Osoby nie śledzące na bieżąco wydarzeń na Ukrainie zapewne nie zarejestrowały wielkiej „klapy” promajdanowych ugrupowań w wyborach przeprowadzonych w listopadzie 2015 roku w części Donbasu kontrolowanej przez władze w Kijowie. W naszych mediach było na ten temat cicho, podobnie jak o wyborach Mera Kriwego Rogu, jakie miały miejsce 27.03.2016. Zwycięstwo odniósł tam dotychczasowy mer J. Wilkuł zdecydowanie opozycyjny wobec rządzących w kraju „majdanowych” elit, zgarniając… 75 % głosów! Jego „jedynie słuszni” oponenci uskładali (we trójkę !) 20 %…
Postępuje dalsza dezintegracja kraju – oto najpierw do władz centralnych o autonomię zwrócili się mieszkańcy (i reprezentujące ich władze) Zakarpacia a 1 kwietnia Rada Miejska Drohobycza zwróciła się z wnioskiem o wniesienie pod obrady Parlamentu projektu ustawy o „ specjalnym statusie ekonomicznym okręgu Lwowskiego”. I nie był to bynajmniej Prima Aprilis!
Oczywiście aktualny ukraiński rząd i prezydent będą nadal zaklinać rzeczywistość tyle, że po holenderskim NIE ich wiarygodność jest bliska zeru. Nie zwiększa jej, obecność w „panamskich kwitach” Prezydenta Samostijnej, który już pełniąc tę funkcję zakładał w rajach podatkowych kolejne firmy–widma, przygotowując się najwyraźniej do ewakuacji swojego majątku na wypadek godziny „W”, ani kabaretowe wystąpienia jej Premiera, który zaproponował w ramach retorsji wobec krnąbrnych Holendrów wprowadzenia embarga na eksport na Ukrainę ich… tulipanów!
Nieco wcześniej wsławił się triumfalnym ogłoszeniem w Radzie Najwyższej kolejnego wiekopomnego zwycięstwa nad Rosją polegającego na nie kupowaniu przez jego kraj rosyjskiego gazu. O tym, że w zamian kupowano tenże rosyjski gaz tyle, że od krajów Unii, dopłacając do tego interesu po kilkadziesiąt dolarów na każdym 1000 m 3 dyskretnie nie poinformował…
Oczywiście obaj politycy będą cieszyli się nadal bezwarunkowym poparciem swoich zachodnich przyjaciół. Są po temu ważkie powody. Czytałem taką oto niezwykle trafne porównanie: z punktu widzenia majdanowych elit A. Jaceniuk coraz bardziej przypomina walizkę z oberwaną rączką: wyrzucić szkoda a nieść ciężko… Jakby się nie kompromitował wśród rodaków jest on widać gwarantem interesów swoich protektorów, czego świetną ilustracją jest „ukrainian story” syna wiceprezydenta USA – Jo Bidena.
Amerykańskie interesy z polskim wątkiem
Oto 47 letni Robert Hunter Biden 14 maja 2014 roku wszedł w skład Rady Dyrektorów jednej z największych ukraińskich firm handlujących naftą i gazem Burisma Holding będącej własnością niejakiego Nikołaja Złoczewskiego. Rzecznik prasowy Wiceprezydenta USA – Kendra Barkoff – ze wstrętem odrzuciła wszelkie sugestie jakoby istniał konflikt interesów pomiędzy sprawowanym przez jej pryncypała stanowiskiem a ukraińskimi interesami jego syna. Trudno w to uwierzyć, gdyż Bidenowie są niezwykle „rodzinni”. Dał temu dowód Biden jr podpisując w imieniu kompanii Paradigm liczne umowy ze swoim stryjem Jamesem Bidenem, co zaowocowało serią pozwów i procesów sądowych dla obu.
Całkiem niedawno bo w 2014 roku brytyjska prokuratura prowadząca śledztwo przeciwko właścicielowi Burisma Holding, któremu stawiano zarzut prania pieniędzy, zwróciła się do ukraińskich kolegów o pomoc prawną, profilaktycznie zamrażając londyńskie aktywa podejrzanego wynoszące naonczas 23 mln funtów. Niestety z Kijowa nie nadesłano żądanych dokumentów i aresztowane środki uwolniono po czym natychmiast odpłynęły one na Cypr. Tak się bowiem składa, że Busisma Holding wchodzi w skład cypryjskiej kompanii Brociti Investments Limited, której właścicielem jest znany nam już Nikołaj Złoczewski.
Jest także i polski wątek: w cypryjskich dokumentach obok Bidena juniora widnieje nazwisko – uwaga !! – niejakiego Aleksandra Kwaśniewskiego! Naturalnie nie wiemy czy to nasz były Prezydent (oby żył wiecznie !) faktem jest, że przy owym dość powszechnie w końcu używanym w naszym kraju nazwisku, figuruje adres byłej Pierwszej Damy co także naturalnie o niczym nie świadczy… Jak widać są ważkie powody po temu, by namaszczone przez Waszyngton osoby pełniły na Ukrainie kluczowe role w państwie, co pozwoli na dokończenie kolonizacji tego kraju, po czym ostatni z owych wybrańców, przed ewakuacją za Atlantyk zgasi światło…
Kłamstwa elit
A co wynik holenderskiego referendum oznacza dla Unii Europejskiej ? Pierwsze problemy wynikną przy realizacji obiecanego Ukraińcom wprowadzenia ruchu bezwizowego. Warto pamiętać, że analogiczne zobowiązania wiążą Brukselę z Gruzją, która znacznie wcześnie spełniła wszelkie narzucone jej wymagania, zaś w kolejce czeka (z lekkiej ręki Kanclerz Angeli Merkel) także Turcja Prezydenta Erdogana. O dziwo! Unijne społeczeństwa dalekie są od entuzjazmu wobec tych pomysłów a próba ich „siłowej” realizacji ponad głowami obywateli w sposób nieuchronny przełożą się na zmianę ich preferencji wyborczych. Rzeczą symptomatyczną jest, że przy omawianiu przyczyn holenderskiego NIE akcentowano złowieszczą rolę Rosji, niedojrzałość głosujących, którzy ulegli propagandzie „populistów” (populiści to wszyscy, którzy nie zgadzają się z jedynie słuszną linią prezentowaną przez frau Merkel), pomijając dyskretnym milczeniem protest obywateli przeciwko podejmowanym ponad ich głowami decyzji!
Co prawda nadal obowiązuje embargo informacyjne na temat rzeczywistej sytuacji na Ukrainie, ale nawet okruchy rzetelnej informacji w tym zakresie jaką był film Paula Moreiry „Ukraina. Maski rewolucji” przyniósł efekt porównywalny z zimnym prysznicem. Reakcją ludzi, do których nagle dochodzi, że są przez swoje elity z premedytacją okłamywani, będzie bez wątpienia dążenie do wymiany owych elit. Tak więc wzrost popularności Frontu Narodowego Marie le Pen czy niemieckiej Alternatywy dla Niemiec nie jest dopustem bożym, lecz logiczną konsekwencją aroganckich, arbitralnych decyzji podejmowanych z pominięciem jakichkolwiek (choćby czysto symbolicznych) demokratycznych procedur. To prosta droga do katastrofy.
Kryzys Unii Europejskiej
Pierwszym jej ogniwem może być coraz bardziej prawdopodobne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. W trakcie negocjacji z Brytyjczykami zgodzono się na przyznanie ich krajowi „specjalnego statusu”. To lekarstwo jest zdecydowanie gorsze od choroby, gdyż pokazano publicznie, że oto są we Wspólnocie równi i równiejsi co z pewnością nie wpłynie budująco na spójność pozostałych państw, którym pokazano, że każdy musi się sam troszczyć o siebie. Nie sądzę także, aby tą drogą przekonano do pozostania we wspólnej Europie mieszkańców Zjednoczonego Królestwa.
Coraz dalsze od euroentuzjazmu jest także społeczeństwo Niemiec. „Solowe występy” Pani Kanclerz spowodowały migracyjne Tsunami, w efekcie którego nad Sprewą i Renem znalazło się około 1250 tysięcy przybyszów z … no właśnie skąd? Niemiecki rząd przyznał ostatnio, że większość z nich nie miało ze sobą ŻADNYCH dokumentów, w związku z czym spisywano ich dane „na wiarę”. W efekcie tak naprawdę nikt nie wie, KTO dostał się na teren Bundesrepublik ani też ilu z nich kłamliwie nie podało w rubryce zawód „terrorysta”. Przy skali całego bałaganu drobiazgiem jest fakt, że do dziś nie wiadomo co stało się z około 140 tysiącami osób, które przekroczywszy granicę gdzieś się rozpłynęły …
Paradoksalnie przed kompletną katastrofą uchronili Niemców tak gwałtownie przez nich atakowani „egoiści”, którzy położywszy tamę niekontrolowanemu przybywaniu migrantów znacznie ograniczyli napływ kolejnych „gości” do ich kraju. Widoczne są także pierwsze owoce polityki A. Merkel. Oto jeden z regionalnych przewoźników kolejowych wprowadził w swoich składach przedziały przeznaczone tylko dla … kobiet ! Umiejscowiono je blisko przedziałów obsługi pociągu. Nie wiadomo, czy natchnieniem pomysłodawców były powszechnie znane wydarzenia sylwestrowej nocy w Kolonii i kilku innych niemieckich miastach, czy też zapewnienie paniom komfortowych warunków do beztroskich ploteczek w czasie podróży?
Narastający protest społeczny przeciwko sytuacji, w której obywatele nie mają jakiegokolwiek wpływu na politykę swojego kraju dotarł już także na drugą stronę Atlantyku. Oto w poniedziałek 11 kwietnia pod Kapitolem w Waszyngtonie kilka tysięcy osób protestowało przeciwko roli wielkich pieniędzy w polityce. Demonstracja przebiegała spokojnie i bez incydentów, toteż miejscowa policja aresztowała tylko 400 osób resztę puszczając wolno… Źródła niestety nie podają, czy był to efekt karygodnego niedopatrzenia służb porządkowych czy też pokaz zalet amerykańskiej demokracji, którą tamtejsze społeczeństwo tak bardzo chce się z nami podzielić…