Wysypisko na Szadółkach. Awarię usunięto, smród powiększono. Mieszkańcy są zrozpaczeni
Wysypisko śmieci na gdańskich Szadółkach staje się nie tylko coraz bardziej uciążliwe dla otoczenia. Błyskawicznie poszerza się obszar, do którego dociera nieznośny smród odpadów. Coraz większa liczba mieszkańców skarży się na efekty funkcjonowania wysypiska.
Ujeścisko, Kowale, Suchanino, Siedlce, Morena – to tylko niektóre dzielnice, których mieszkańcy każdego dnia odczuwają nieznośny smród rozkładających się odpadów składowanych na wysypisku śmieci w Szadółkach. Smród odczuwalny jest nawet na obszarze położonym około 10 km od wysypiska i wciąż się poszerza.
Wkrótce cały Gdańsk może być dotknięty efektami funkcjonowania wysypiska. Tymczasem władze Zakładu Utylizacyjnego sprawiają wrażenie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. W prasie tłumaczą, jakie podjęli działania w celu wyeliminowania smrodu. Problem w tym, że lista tych działań, według deklaracji, jest coraz dłuższa, jednocześnie smród jest coraz większy.
– Zleciliśmy specjalistyczne badania, mające wskazać źródła pochodzenia odoru – deklarują przedstawiciele Zakładu. Efektu nie ma żadnego, poza tym, że tego typu badania kosztują. A zatem zamiast naprawiać problem, różnego typu firmy badawcze na smrodzie zarabiają pieniądze.
Tłumaczenia przedstawicieli Zakładu Utylizacyjnego, jakoby przyczyną odoru były warunki atmosferyczne – mogą jedynie rozśmieszać. I tak też się dzieje. A dodatkowo mieszkańcy są takimi argumentami oburzeni i zrozpaczeni.
– Warunki atmosferyczne w naszym kraju od lat są podobne – mówi jeden z mieszkańców Gdańska. – Jak to jest, że od paru lat smród jest coraz większy? Co się takiego zmieniło w naszym klimacie na przestrzeni np. ostatnich 10 lat? Nic. A nawet jeszcze 5 lat temu żadnego smrodu tutaj nie było.
Niestety dla mieszkańców, Zakład Utylizacyjny twierdzi także, że aktualna sytuacja nie jest spowodowana żadną awarią i wysypisko funkcjonuje normalnie, według przyjętych standardów. Oznacza to, że władze ZU traktują tę sytuację jako normalną i prawdopodobnie chcą, aby mieszkańcy do smrodu się po prostu przyzwyczaili.
Co ciekawe, jeszcze we wrześniu 2012 roku Wojciech Głuszczak, prezes Zakładu Utylizacyjnego twierdził, że przyczyną uciążliwego smrodu jest awaria w oddanej niedawno do użytkowania, nowoczesnej kompostowni: Coraz większy smród na gdańskich Szadółkach. Inwestycja warta 400 mln zł miała ten problem wyeliminować…
Okazuje się, że dziś awarii już nie ma, a smród jest coraz większy. Czy przedstawiciele Zakładu Utylizacyjnego w ogóle wiedzą, co dzieje się na ich terenie? A może jedynie budują różnego typu propagandowe opowieści, aby stworzyć wrażenie, że sytuacja jest pod kontrolą?
Odpowiedzi na istotne pytania dotyczące problemu wysypiska na Szadółkach odmawia także obecny prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, kandydujący na kolejną kadencję.
Niestety składowanie śmieci powoduje procesy gnilne,które skutkują smrodem i nie tylko.Składowisko w Szadółkach to nie żadna kompostownia!