Zamiast remontować jezdnie, będą remontować… chodniki
W Gdańsku wyremontowanych ma zostać około 16 km chodników. Koszt inwestycji to 15,5 mln zł. A co z jezdniami? – pytają mieszkańcy. Te od lat remontowane nie są, co powoduje, że z każdym miesiącem ich stan jest coraz gorszy. Zdarza się, że zagrażają zdrowiu i życiu kierowców.
Skąd pomysł na akcję remontowania chodników, zamiast remontowania ulic? Zwłaszcza, że chodniki w Gdańsku są w stanie znacznie lepszym niż jezdnie? Najprawdopodobniej chodzi o to, żeby pokazać mieszkańcom, że cokolwiek się tu robi. Nie jest istotne, czy takie „robienie czegokolwiek” jest w ogóle potrzebne, czy nie. Pamiętajmy też o tym, że takie „naprawianie chodników” jest znacznie łatwiejsze niż naprawianie jezdni. I nie jest ważne, że to nic nikomu nie daje. A już na pewno nie podwyższa komfortu życia mieszkańcom miasta. Najważniejsze, że postawiono tabliczki reklamowe, które informują o… remontach chodników…
Tymczasem skończyła się kolejna zima, która spowodowała znaczne zniszczenia jezdni i tak mocno zniszczonych poprzednimi zimami. Przypomnijmy, że poważnych napraw dróg w Gdańsku nie przeprowadza się już od co najmniej kilku lat. Wcześniej w Gdańsku obowiązywała zasada polegająca na naprawianiu nawierzchni jezdni po każdej zimie. Od kilku lat nawet z tej zasady praktycznie zrezygnowano. Tzw. „bieżące naprawy jezdni”, o których mówi Zarząd Dróg i Zieleni w Gdańsku, w większości przypadków nie eliminują ogromnych uszkodzeń spowodowanych wieloletnimi zaniedbaniami.
Jezdnie pozostawiono same sobie. A to powoduje, że uszkodzenia nawierzchni pogłębiają się błyskawicznie. Zresztą gdańskie jezdnie od początku były bardzo słabej jakości – stąd tak szybkie ich uszkodzenia. Gdyby jezdnie położone zostały starannie, z wykorzystaniem komponentów wysokiej jakości, dziś problem dziurawych dróg w ogóle by nie istniał.
Z naszej analizy wynika, że ilość miejsc w Gdańsku, które mogą narazić samochody na poważne uszkodzenia jest coraz większa, ale niestety są i takie, które mogą zagrażać zdrowiu i życiu kierujących.
– W niektórych miejscach wyrwy i pęknięcia w jezdni są tak głębokie, że jak ktoś ich nie zauważy, może urwać koło w samochodzie. Co potem? Możne np. uderzyć w drzewo i roztrzaskać samochód – alarmują mieszkańcy.
Takich i podobnych sygnałów otrzymujemy coraz więcej z każdej gdańskiej dzielnicy. W związku z tym będziemy regularnie pokazywać takie miejsca, licząc na to, że wspólnie uda nam się zmobilizować władze Gdańska do pracy na rzecz mieszkańców a także turystów, którzy już wkrótce w dużej ilości zaczną odwiedzać Gdańsk.
Zapraszamy do współpracy!