Zaskakujące i niczym nieuzasadnione obniżki cen. Dlaczego? Bo władza zorientowała się, że „pałka się przegła”
Coś dziwnego dzieje się w Polsce. Do uzasadnionej, pomyślnie zakończonymi z rosyjskim Gazpromem negocjacjami, zapowiadanej obniżki cen gazu, władza „dokłada” zapowiedzi obniżki cen energii elektrycznej.
A te już nie mają uzasadnienia, przynajmniej w świetle dotychczasowego straszenia społeczeństwa zapowiadanymi podwyżkami, spowodowanymi koniecznością poczynienia znacznych inwestycji w energetykę w najbliższych latach.
Do tego dochodzą stosunkowo niskie (dość znacznie poniżej 5,90 zł za litr Pb95) ceny paliw. Tu też nie wiadomo, co się stało. Bo przecież kurs złotego nie zmienia się znacząco, cena baryłki ropy na rynkach międzynarodowych też jest w miarę stabilna.
Oczywiście zawsze można wymyślić np. spowolnienie gospodarcze w Chinach albo groźbę interwencji w Iraku. Ale to wszystko już było.
Więc co się właściwie stało? Nie od dziś znacząca część społeczeństwa ma wrażenie, że nie jest rzetelnie informowana o stanie państwa. Albo nawet inaczej: jest informowana bardzo nierzetelnie.
W tej sytuacji wydaje się, że być może władza przestraszyła się narastającego napięcia społecznego.
Po ustawowym ograniczeniu dostępu do informacji publicznej, po ustawowym utrudnieniu społeczeństwu prawa do organizacji zgromadzeń, po skandalicznych zapowiedziach samorządów o konieczności znacznego podwyższania opłat za odbiór odpadów, po kompletnej zapaści w służbie zdrowia, po „bezpłatnych” na pięć godzin dziennie przedszkolach, nawet ta nieudolna władza zorientowała się, że „pałka się przegła”, że zacytuję polskiego bohatera „mainsteamowych mediów”.
Może do władzy dotarło wreszcie, że to nie „mowa nienawiści” artykułowana jest przez coraz szersze kręgi społeczeństwa, ale cichy szmer coraz większego rozgoryczenia i narastającego oporu społecznego przed postępującą pauperyzacją, przed wtłaczaniem coraz szerszych grup społecznych w objęcia opieki społecznej, przed upadlaniem.
A stan państwa wskazuje na to, że najprawdopodobniej w najbliższym czasie trzeba będzie w Polsce wprowadzić ograniczenia finansowe nie mniejsze niż np. w Grecji. I może to chwilowe „poluzowanie śruby” ma złagodzić te, spodziewane w niedługim czasie, kolejne restrykcje wobec własnego społeczeństwa?
Cyrk a nie rzad.