Ujawniamy kulisy afery „Panama Papers” | Gazeta Bałtycka
Opublikowano: 11.04.2016

Ujawniamy kulisy afery „Panama Papers”

Wyciek dokumentów z panamskiej kancelarii prawnej Mossac Fonseca zdawał się zapowiadać prawdziwe tsunami na światowej scenie politycznej, tymczasem wiele wskazuje na to, że skończy się na przysłowiowej „burzy w szklance wody”. Dlaczego?

panama_papers

Otóż śmiem twierdzić, że inicjatorzy całej akcji nie tylko nie uzyskali pożądanych przez siebie rezultatów ale za to ich działania wywołały efekt porównywalny z wrzuceniem granatu do szamba.

Co zatem chciano osiągnąć, dlaczego tak haniebnie spudłowano oraz kto i dlaczego wywołał całą aferę? Aby odpowiedzieć na te pytania zacznijmy od przyjrzenia się faktom pamiętając równocześnie zasadę : „Czytaj między wierszami, tam nigdy nie występują przekłamania”.

Rzecz cała rozpoczęła się (podobno !) 15 miesięcy temu kiedy to do redakcji niemieckiej gazety „Suddeutsche Zeitung” zapukał anonimowy darczyńca. Spuściwszy skromnie oczęta wręczył on zaskoczonym redaktorom twardy dysk zawierający dokumenty ochrzczone bardzo szybko nazwą „Panama Papers”. Jedyny racjonalny komentarz do prezentowanej wersji wydarzeń brzmieć może: ha, ha, ha, ha ! Być może podobne cuda występują w przyrodzie, ale raczej trudno w nie uwierzyć, podobnie jak w to, że redakcja renomowanej gazety przyjęła „na wiarę” prawdziwość uzyskanych w tak niezwykły sposób informacji.

Dalej jest tylko gorzej. Otóż wyobraźcie sobie Państwo, że podobno dalszym rozpracowywaniem owych danych zajęła się mało znana organizacja pod nazwą „Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych” (OCIJ). Co o niej wiadomo ? Ano z dostępnych danych wynika, że mieści się ona na szóstym piętrze w jednym z waszyngtońskich biurowców dzieląc zajmowane pomieszczenia z „Center for Public Ingegrity” (cokolwiek to może oznaczać). Sublokatorzy mają (także do spółki)  jeden numer telefonu i fax. Przyznacie Państwo, że to zaiste imponująca baza logistyczna szczególnie gdy się zważy, że ponoć posłużyła ona do opracowywania 11, 5 miliona dokumentów (!!) obejmujących okres 45 lat ! A skąd wzięto na to „dytki” zapyta pewnie uzbrojony w zdrowy sceptycyzm Czytelnik ?

W częściowej odpowiedzi na to pytanie dopomógł nieoceniony portal Wiki Leaks, który na Twitterze poinformował, że wyciek i publikacja dokumentów „Panama Papers” sponsorowano przez „Open Society Foundations” z siedzibą w Nowym Jorku utworzoną w 1993 roku przez niejakiego George’a Sorosa, Centrum Zwalczania Korupcji i Zorganizowanej Przestępczości ( OCCRP ) oraz poprzez granty z Funduszu Demokracji ONZ i amerykańskiej rządowej Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USA ID).

Możemy przyjąć, że znamy przynajmniej część sponsorów całej zabawy, ale znaków zapytania jest nadal zdecydowanie więcej niż odpowiedzi. Wydaje się oczywiste, że zarówno z uwagi na ogromną ilość pozyskanych danych jak i ich treści, ich opracowywaniem musieli zajmować się PROFESJONALIŚCI nie zaś „wolontariusze” jakichś enigmatycznych organizacji międzynarodowych mieszczących się we wspólnym pokoju z telefonem i faxem, oficjalnie firmujących całe przedsięwzięcie. Niezbędni do takiej pracy specjaliści zatrudniani są zwykle w wywiadzie – Państwa przenikliwości pozostawiam odpowiedź na pytanie: wywiad jakiego supermocarstwa ma możliwości techniczne, kadrowe i finansowe by taką rzecz zrealizować.

Teraz pora na pytanie PO CO ?! Jeżeli odrzucimy bajeczki o dziennikarskim śledztwie i walce z brzydką korupcją, to zasadnym staje się pytanie KOGO spodziewano się upolować przeznaczając na ten cel gigantyczne siły i środki?

Aby postawić hipotezę cofnijmy się nieco w czasie. Oto na początku tego roku wysoki rangą urzędnik amerykańskiego Departamentu Stanu publicznie ogłosił, że reprezentowana przez niego administracja posiada dowody na skorumpowanie… Prezydenta Rosji – Władimira Putina! Owo unikalne w historii światowej dyplomacji expose nie doczekało się niestety rozwinięcia w postaci przedstawienia dowodów głoszonych „rewelacji” – wygląda na to, że Amerykanie nie uważają za stosowne, by „zniżać się” do dokumentowania swoich gołosłownych oskarżeń.

Jak pamiętamy inwazję na Irak, która kosztowała życie kilkaset tysięcy ludzi też dokonano na podstawie kłamliwych oskarżeń… Dokonanie inwazji na Rosję jest pewnie nieco trudniejsze (nawet z ministrem Macierewiczem u boku !), pozostaje zatem prowadzenie wojny propagandowej mającej przekonać Rosjan, że ich jest przestępcą. A że nie ma na to dowodów? Klasyk podobnej propagandy mawiał, że „kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą”…

Wiele wskazuje na to, że właśnie „Panama Papers” miały owych dowodów dostarczyć. Świadczą o tym niezbicie pierwsze o aferze w zachodnich mediach, gdzie nieodmiennie sugerowano, że wszystkie tropy prowadzą na Kreml. W miarę pojawiania się konkretów okazało się, że „urobek” afery jest całkiem spory tyle, że… bardzo daleki od oczekiwań zleceniodawców!

Trudno uwierzyć, by celowo „ustrzelono” Premiera Islandii, który po prostu miał nieszczęście znaleźć się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie, czy też z premedytacją chciano przysporzyć kłopotów Premierowi Wielkiej Brytanii, Prezydentom Argentyny i  Azerbejdżanu czy też hołubionemu przez Zachód Prezydentowi Ukrainy – zresztą po pojawieniu się tego ostatniego nazwiska w panamskich „kwitach”, Kanclerz Angela Merkel pospieszyła z oświadczeniem, że ów „nietakt” w niczym nie umniejsza jego ogromnych zasług w innych dziedzinach. Tymczasem mimo usilnych starań nazwisko Władimira Putina nie pojawiło się i nic nie wskazuje na to by miało się pojawić… Po prostu niefart !

Tylko frustracji można przypisać uparte wypisywanie nadal o „rosyjskich śladach” czy też publikację w poważnej skąd inąd gazecie „The Washington Post” wysuwającą tezę, że za panamskim przeciekiem stoi… Rosja! Argumentacja mająca tego dowodzić jest wręcz humorystyczna – gorąco polecam lekturę tego curiosum! Tak oto udało nam się z dużą dozą prawdopodobieństwa ustalić (czysto hipotetycznie rzecz jasna !)KTO stał za wyciekiem danych z panamskiej kancelarii i KTO miał stać się jej prawdopodobną ofiarą. Czyżby zatem wszystko było jasne ? Niezupełnie.

Nowy i kto wie czy nie główny wątek całej sprawy wyjaśnia wypowiedź Dyrektora Zarządzającego Rothschild and Co. z siedzibą w San Francisko – Andrew Penneya. Owa mająca za sobą sto lat tradycji korporacja finansowa właśnie otwarła w mieście Reno w stanie Newada, koło kasyn Harrah’s i Eldorado, filię zajmującą się transferem pieniędzy ukrywanych dotąd w rajach finansowych do… Newady! Nie funkcjonują tam zasady przejrzystości a zgodnie z deklaracją Pana Dyrektora, właściciele owych majątków po przetransferowaniu ich do USA będą mieli zagwarantowane zwolnienie z podatków oraz pełną anonimowość wobec władz w ich krajach macierzystych. Interes zaczyna się kręcić coraz szybciej. Oto genewska Cisa Trust Co. SA rejestruje oddział w mieście Pirr (Płd. Dakota) dla swoich klientów pochodzących głównie z Ameryki Łacińskiej i Południowej a kolejna kompania Trident Trust Co. właśnie przenosi rachunki swoich klientów ze Szwajcarii i Kajmanów do miasta Sou Fols (Płd. Dakota), co potwierdza jej prezes – Alice Rokahr.

Zgodnie z oceną prof. Gabriela Zuckmana z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, w bankach szwajcarskich jest 1, 9 tryliona (!!) dolarów na rachunkach, których właściciele nie zadeklarowali w swoich krajach! Jest o co powalczyć ! Nic dziwnego, że zdaniem Dyrektora Zarządzającego Oddziału w Newadzie „przejmowanie majątków” z rajów podatkowych do Newady, będzie jednym z głównych kierunków rozwoju interesów Rothschildów.

Zapytacie jak to się ma do amerykańskich deklaracji o walce z korupcją i o przejrzystość finansów? Wiele mówi o tym historia opracowanych przez OECD restrykcyjnych przepisów walki z „rajami podatkowymi”, których spośród członków tej organizacji nie podpisały cztery państwa: Bahrajn, Nauru, Wanatu i … Stany Zjednoczone! Zdaniem Raya Greriieta z bostońskiej Bolton Global Capital odmowa ze strony USA współpracy z OECD, jest lokomotywą rozwoju amerykańskich „rajów podatkowych”.

Pamiętajmy, że zgodnie z danymi ONZ co roku za pośrednictwem globalnej sieci finansowej „pierze się” 1,6 tryliona (!) dolarów pochodzących z przestępstw. Dlaczego by nie zbudować owej „pralni” w USA ? Wystarczy przypomnieć sobie jak powstało Las Vegas …

W końcu jak mówią Jankesi „Biznes is biznes” !

Autor

- dziennikarz. Od 1976 roku jego publikacje ukazywały w Dzienniku Bałtyckim, Głosie Wybrzeża, Kurierze Gdyńskim, Gazecie Gdyńskiej. Ostatnio publikował w Dzienniku Trybuna oraz na portalu Głos Gdyni. Jest autorem przeszło pięćdziesięciu autorskich programów telewizyjnych "Weekendowy magazyn szachowy " zrealizowanych w TV Szelsat w latach 1999 - 2000 oraz programów publicystycznych "Krótko i na temat" w TV Gdynia w 2001 roku.

Wyświetlono 3 komentarze
Napisano
  1. Imię... pisze:

    Bardzo prawdopodobne i mozliwe. Wszystko wyglada logicznie.

  2. Andrzej B. pisze:

    I to się zgadza!

  3. Kris pisze:

    Oczywiście, że stoi za tym CIA. To zresztą kolejny przykład jak Amerykanie zachowują się jak słoń w składzie porcelany. Niedawno przecież Barack Obama dał wyraźnie do zrozumienia Wlk. Brytanii, że ta powinna dla dobra tzw. Zachodu, pozostać w UE. Tymczasem publikacja ukradzionych danych spowodowała serię protestów przeciw niemu i dała dodatkowy oręż zwolennikom opuszczenia UE przez Wlk. Brytanię.

Dodaj komentarz

XHTML: Można użyć znaczników html: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>



Moto Replika