Bartłomiej Sienkiewicz. Czy były minister ma ogromnego pecha?
Bartłomiej Sienkiewicz. Ta postać w istotny sposób zaznaczyła się w naszej przestrzeni publicznej. Niestety – odwrotnie niż jego wybitny przodek – w bardzo negatywy sposób.
Ministrem Spraw Wewnętrznych był bardzo krótko, bo zaledwie półtora roku, ale przez ten czas, jak już dziś wiadomo, zdążył uwikłać się w co najmniej trzy poważne afery. Największą z nich była afera taśmowa, w której dał się podsłuchać, jak wielu chce, grupie kelnerów. Kolejna afera dotyczyła, jak twierdzą media, podsłuchiwania szefów służb specjalnych. Dziś także z mediów dowiadujemy się o tym, że Sienkiewicz miał inspirować podpalenie budki strażniczej przed ambasadą rosyjską.
Zdecydowanie zbyt dużo tych „dziwnych”, a jak twierdzi sam Sienkiewicz, absurdalnych zarzutów. Albo były minister jest wyjątkowym pechowcem, do którego „przyklejają się” wszystkie możliwe afery, albo media bardzo go nie lubią i celowo dopisują mu do rachunku afery, z którymi ten nie miał nic wspólnego. Sądząc po ilości programów, w których dziś już jako „ekspert” bierze udział, Sienkiewicz jest jednak po prostu ogromnym pechowcem…
Na pocieszenie należy zauważyć, że nie był najgorszym w historii ministrem spraw wewnętrznych, bo obecna minister, która zyskała miano Teresa „samolot bezgłowy” Piotrowska jest jeszcze gorsza, co oznacza, że przynajmniej w tym rankingu Sienkiewicz nie będzie zwycięzcą.
O pechu nie ma mowy.Jego następczyni jest tylko głupia po prostu.