Walka o Teatr Polski. Mieszkowski bez argumentów
Słuchając występów medialnych posła-maturzysty, byłego dyrektora Teatru Polskiego, staram się znaleźć jakikolwiek argument, który mógłby uzasadnić realizowaną przez niego politykę szkalowania jego następcy.
Otóż poza hasłami typu „ustawiony konkurs”, „śmierć teatru” i tego typu bezwartościowymi sloganami-dyrdymałami – nie ma nic. Być może poseł-maturzysta nie wie, w jaki sposób należy właściwie argumentować, choć kiedyś do matury przygotowywano ucząc pisania rozprawek…
Rozpaczliwa i bardzo brzydka walka pana maturzysty o posadę, którą zresztą uzyskał na drodze politycznej protekcji niejakiego Kazimierza Michała Ujazdowskiego – potwierdza tylko, że zmiana we wrocławskim teatrze jest bardziej niż właściwa.
Swoją drogą, o „ustawianych konkursach”, pan maturzysta pewnie mógłby sporo poopowiadać. Może jakaś autobiografia?
Byłemu dyrektorowi, jeśli zamierza jeszcze w przyszłości być dyrektorem czegokolwiek, radzę na początku uzupełnić wykształcenie. Później niech zdobędzie nieco obycia, a jako rzekomy „kulturoznawca” – za takiego podawał się w kampanii wyborczej – mógłby również i kultury osobistej nieco nabyć – tego nigdy dość.